Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów

Na plus zaliczam temu rządowi, że słucha głosu samorządów. I że mimo niełatwej sytuacji budżetowej została wypłacona tzw. subwencja rozwojowa – mówi Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, która szykuje się do walki o reelekcję.

Publikacja: 18.02.2024 19:42

Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów

Foto: Renata Dąbrowska

Wszystko już jasne. O reelekcję będzie pani walczyła z poparciem Stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska oraz Koalicji Obywatelskiej. Rozmowy o wspólnym starcie były trudne?

W tej najdłuższej kadencji polskiego samorządu, bo trwającej pięć i pół roku, w Gdańsku rządzimy wspólnie – Wszystko dla Gdańska i Koalicja Obywatelska. Ta współpraca układała się dobrze. Myślę, że i mieszkańcy uważają podobnie, a ostateczny sprawdzian będzie 7 kwietnia.

Już półtora roku temu otrzymałam poparcie od Wszystko dla Gdańska, ostatnio również od szefa struktur pomorskiej PO, marszałka województwa Mieczysława Struka, ale wsparcia udzielili mi również koleżanki i koledzy z Rady Miasta, co jest dla mnie szczególnie ważne.

Czytaj więcej

Gibała: Kampania samorządowa w cieniu tego, co się dzieje w Warszawie. To złe

Natomiast dużym wyzwaniem było ułożenie list wyborczych. Przez zmiany wprowadzone przez PiS do prawa wyborczego, w praktyce każdy komitet może zgłosić o jedną trzecią mniej kandydatów niż w poprzednich wyborach.

A Koalicja Obywatelska, jak i Wszystko dla Gdańska, to duże środowiska, gdzie chętnych było naprawdę dużo więcej niż miejsc.

Ostatecznie nasze listy są naprawdę mocne, mamy radnych z wieloletnim stażem, przedstawicieli organizacji pozarządowych, rad dzielnic, czy wreszcie kandydatów dopiero zaczynających dorosłe życie, ale już doświadczonych w młodzieżowych radach.

A pani start do Rady Miasta jest konieczny? Przecież nie można łączyć w mieście funkcji prezydenta i radnego.

Do każdych wyborów, od zawsze, podchodzę z dużą pokorą. W dniu, w którym rozmawiamy, jeszcze nie wiadomo, kto będzie moim kontrkandydatem w wyborach prezydenckich. Nie wiem, jak potoczy się dalej kampania, a ubieganie się o mandat prezydenta i radnego jest częstą praktyką. Nie jest niczym złym.

Wspólna lista Stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska i Koalicji Obywatelskiej będzie także do sejmiku, czy tylko do Rady Miasta?

Wybory do sejmiku są dużo bardziej skomplikowane, bo przecież dotyczą całego województwa, a Wszystko dla Gdańska to organizacja skupiająca się na pracy na rzecz Gdańska. Doceniam to, że dla dobrych kandydatów jest miejsce na liście Koalicji Obywatelskiej, więc trzymam kciuki za Beatę Dunajewską, dotychczasową szefową klubu WdG w Radzie Miasta. Teraz Beata walczy o mandat w sejmiku.

Pod jakim hasłem idzie pani po tę drugą kadencję? Co chce pani w ciągu kolejnych pięciu lat zrobić w Gdańsku?

Miasto nigdy nie jest projektem skończonym. Nasze pomysły na rozwój Gdańska i kolejne pięć lat określiliśmy w dokumentach strategicznych, które w styczniu zostały przyjęte przez Radę Miasta. Przez ostatnie półtora roku przygotowywaliśmy tę koncepcję wspólnie z mieszkańcami.

Czytaj więcej

Kandydat na prezydenta Krakowa, Andrzej Kulig: Kraków musi mieć metro

Natomiast niezależnie od strategii, naszym największym wyzwaniem będzie uzdrowienie finansów miasta po ciężkich latach regularnego odbierania funduszy przez rząd centralny. Mówiąc wprost: PiS zabierało pieniądze dużym miastom i angażowało je, aby realizować różne swoje pomysły. To była faktycznie władza antysamorządowa.

Jeszcze o to dokładnie zapytam. A co jeszcze ma pani w planach?

Kolejne wyzwanie to kwestie związane z szeroko rozumianą demografią i zachęcaniem mieszkańców, by chcieli mieć więcej dzieci. Ostatnie dane GUS są pod tym względem przerażające. Dla rodziców ważny jest rozwój sieci żłobków. Na to musimy postawić, bo z przedszkolami w Gdańsku dajemy sobie radę.

Do tego trzeba powołać programy, które będą zachęcały rodziców do szybkiego powrotu na rynek pracy. Gdy mówimy o demografii, to trzeba pamiętać o starzejącym się społeczeństwie. Nie tylko w Gdańsku, ale w całej Polsce.

Kolejne duże wyzwanie to kwestia zmieniającego się na naszych oczach klimatu. Stawiamy na zielono-błękitne miasto. W tej kadencji zrezygnowaliśmy z 20 hektarów gruntów przeznaczonych pod budownictwo na rzecz powiększenia parku Południowego.

To nowa – jeszcze nie do końca zagospodarowana – przestrzeń, która będzie miejscem rekreacji przy nowo powstających osiedlach. Będziemy sadzić kolejne tysiące drzew, dbać o parki i wprowadzać zieleń tam, gdzie jest jej mało.

Dobrym przykładem są miejskie lasy sadzone na niewielkiej powierzchni, metodą japońskiego botanika Akiry Miyawakiego, których w Gdańsku przybywa. Wymieniamy też flotę autobusów na pojazdy przyjazne dla środowiska, planujemy rozwój sieci tramwajowej i zakupy nowego taboru.

Miejskie spółki w tej kadencji zobowiązałam już do przygotowania pakietu różnych inwestycji, których celem będzie samowystarczalność energetyczna samorządowych instytucji.

Czytaj więcej

Adam Struzik: Trzeba naprawić wszystkie błędy, jakie popełnił rząd PiS

Poza tym, wspólnie z marszałkiem województwa, chcemy zbudować nową linię kolejową, która będzie przebiegała przez południowe dzielnice miasta, co odkorkuje Gdańsk i na pewno przysłuży się czystości powietrza.

I wreszcie trzecia sprawa: utrzymanie dynamiki rozwoju gospodarczego. Gdańsk przyciąga inwestycje. I wcale nie chodzi tylko o inwestorów zagranicznych, ale też o budowanie takich warunków, by również inwestorzy lokalni tworzyli kolejne miejsca pracy.

Do tego potrzebny jest rozwój szkolnictwa zawodowego, na co samorząd może mieć duży wpływ. I oczywiście wykorzystanie potencjału naszych uczelni wyższych.

A czego w ciągu tych prawie pięciu lat, bo tyle trwają pani rządy w Gdańsku, nie udało się zrobić – choć były takie zapowiedzi?

Jest kilka takich kwestii. Nie ukrywam, że kryzysy, które na nas spadły – nie tylko na Gdańsk, ale też inne miasta – zwłaszcza kryzysy finansowe związane z deformami podatkowymi, odbiły się na naszych finansach.

Na zmianach podatkowych poprzedniego rządu Gdańsk stracił 800 mln zł. Za to można postawić dziesięć naprawdę dużych szkół albo zrealizować część wielkich inwestycji drogowych, których ciągle w mieście potrzebujemy.

Na działaniach poprzedniego konserwatora zabytków, który odszedł wraz z władzą PiS, miasto straciło miliony złotych. Podam tu przykład inwestycji, którą musieliśmy zamknąć w trakcie realizacji: na wykopach w budowanym objeździe Bramy Nizinnej zostały znalezione elementy dawnego mostu kolejowego.

Rozliczenie wykonawcy, robocizny, koszty projektów wyniosły ponad milion złotych. Konserwator właściwie blokował wszystko, co się dało, choćby projekty rewitalizacyjne współfinansowane ze środków unijnych. Więc trzeba było je odłożyć ze względu na brak uzgodnień, a przy okazji – zwrócić dotacje.

Innym tematem, który pozostaje wyzwaniem, jest nasz zakład utylizacyjny. Nie będę udawała, że nie ma tam problemu zapachowego.

Wymieniłam zarząd zakładu, a teraz nowa ekipa przygotowała plan naprawczy i wprowadza go w życie. Mam nadzieję, że na przełomie marca i kwietnia uda się również uruchomić nowy Zakład Termicznego Przetwarzania Odpadów, który również będzie produkował ciepło i prąd.

Pani zdaniem, przepisy o dwukadencyjności prezydentów, burmistrzów czy wójtów wprowadzone przez poprzednią władzę powinny być utrzymane, czy jednak mieszkańcy powinni móc zdecydować, czy chcą „wiecznego” prezydenta?

Sposób, w jaki została uchwalona ta zmiana, budzi wątpliwości. W mojej ocenie jest to jednak ograniczenie biernego prawa wyborczego. Uważam, że to mieszkańcy przy urnie za każdym razem powinni mieć prawo weryfikacji. Rozumiem, że rządząca koalicja ma pilniejsze plany, jak choćby naprawa relacji z Unią Europejską czy kwestie bezpieczeństwa, niż zajmowanie się sprawą kadencyjności w samorządzie.

Jako Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot zabiegamy o uchwalenie ustawy metropolitarnej. To też jest ważna kwestia ustrojowa.

Myślę, że tych wyzwań jest całkiem sporo. Mamy nową komisję wspólną rządu i samorządu. Mam nadzieję, że będzie się tam toczyć uczciwa rozmowa dla dobra Polski samorządowej w oparciu o argumenty merytoryczne.

Miesiąc miodowy nowego rządu upłynął już dawno. Jak pani ocenia jego politykę wobec samorządów? Czy wśród samorządowców nadal jest jeszcze tyle optymizmu, czy jednak czekają już na konkretne działania, w tym poprawę sytuacji finansowej?

To bardzo duże wyzwanie. Nie chcę tłumaczyć rządu Donalda Tuska, bo to nie moja rola, ale każdy wie, kiedy ten rząd został powołany i w jakiej sytuacji finansowej się znalazł. Budżet państwa był przygotowany przez poprzedników i musiał zostać przyjęty z małymi korektami.

Na plus oddaję temu rządowi to, że głos samorządów jest słyszalny. I że mimo niełatwej sytuacji budżetowej została wypłacona tzw. subwencja rozwojowa, czyli dodatkowe pieniądze dla samorządów. To oczywiście tylko namiastka tego, co straciliśmy przy manipulacjach związanych ze zmianami w PIT, a co było bardzo odczuwalne zwłaszcza w dużych miastach.

Mam nadzieję na rozmowy w tym temacie, bo samorządowcy naprawdę nie potrzebują wiele, tylko trzeba nam dać możliwość realizacji zadań, które zostały na nas nałożone.

Jeśli chodzi o dochody bieżące, to nigdy nie było tak źle, jak w kilku ostatnich latach. Nasz miejski budżet odczuł podwyżki cen energii, szalejącą inflację czy rosnące koszty pracy tak, jak nasze prywatne kieszenie.

Oczywiście, wielkim wyzwaniem jest rozmowa na temat finansowania edukacji. Jak rozmawiam z prezydentami czy burmistrzami, to słyszę, że połowę kosztów jej funkcjonowania pokrywają samorządy z budżetów, które są z roku na rok coraz mniejsze.

Najgorsze czasy, jeśli chodzi o sytuację finansową samorządów, pani zdaniem są już za nami? Czy jednak ten rok nadal będzie tak trudny jak 2023?

Budżet miasta na ten rok, który nasza Rada Miasta przyjęła w grudniu 2023 r., mogę nazwać budżetem próby stabilizacji finansów miasta.

Czy będzie dobrze? Nie wiem. Wiem, że będziemy starali się robić wszystko, by bazę podatkową rozbudowywać. Miasto, by się rozwijać, naprawdę potrzebuje wpływów z podatków.

Czytaj więcej

PiS przygotowuje się na zacięte starcia o sejmiki

Liczę tutaj na dialog z Ministerstwem Finansów – wiem, że jest otwartość z jego strony. Wiem też, że tegoroczny budżet państwa był przygotowywany w warunkach bardzo trudnych. Mam nadzieję, że zmiany systemów finansowania gmin nastąpią już od przyszłego roku.

Aby utrzymać wydatki inwestycyjne na wcześniej planowanym poziomie – jak mówiła skarbnik miasta – Gdańsk musi sięgać po kredyty. Zadłużanie się to dobra droga dla samorządów? Może lepiej odłożyć inwestycje na tzw. lepsze czasy?

Kto nie inwestuje, ten się cofa w rozwoju. Ta zasada dotyczy życia gospodarczego, ale też życia miasta.

Gdańsk, jeśli idzie o poziom zadłużenia miasta, jest na bardzo bezpiecznym poziomie. Nie tylko ratingi, ale też różne inne oceny pokazują, że – na tle innych dużych miast – jesteśmy w dobrej kondycji.

Nie możemy się doczekać środków unijnych. Wiadomo, że wsparcie z KPO, to będą trudne środki, bo trzeba je będzie rozliczyć do 2026 r., a proces inwestycji, od zaprojektowania po wybudowanie, jest czasochłonny.

Dlatego rozmawiamy, by można było przekierować te środki na inwestycje, które już zostały wykonane – po to, by Polska nie straciła pieniędzy z mechanizmu odbudowy.

Czeka pani na wyniki audytu fuzji Lotosu z Orlenem? Czy dla miasta i całego Pomorza byłoby lepiej, gdyby tę fuzję odkręcono – oczywiście, gdyby to prawnie było możliwe?

Bardzo głośno mówiliśmy o tym, że jesteśmy przeciwko łączeniu tych firm. Odbyła się nawet sesja rady miasta, która była temu poświęcona. Dla mnie, jako polskiej patriotki, to jest kłopot.

Dziś, gdy mamy wojnę tuż przy granicy, sprzedawanie strategicznych przedsiębiorstw polskich jest bardzo nieodpowiedzialne. Chciałabym, aby opinia publiczna poznała pełną prawdę o tej fuzji i dowiedziała się, czy decyzje były podejmowane na podstawie uczciwych danych finansowych wraz z analizą różnych ryzyk.

Pani zdaniem wybory samorządowe w Gdańsku zakończą się już 7 kwietnia wynikiem rzędu 82,22 proc. tak jak przed pięcioma laty? Czy jednak będzie druga tura?

Zrobię wszystko – i wydaje mi się, że robię to już od pięciu lat – żeby ponownie zdobyć zaufanie gdańszczanek i gdańszczan. Bardzo bym marzyła, żeby te wybory rozstrzygnąć już 7 kwietnia.

Wszystko już jasne. O reelekcję będzie pani walczyła z poparciem Stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska oraz Koalicji Obywatelskiej. Rozmowy o wspólnym starcie były trudne?

W tej najdłuższej kadencji polskiego samorządu, bo trwającej pięć i pół roku, w Gdańsku rządzimy wspólnie – Wszystko dla Gdańska i Koalicja Obywatelska. Ta współpraca układała się dobrze. Myślę, że i mieszkańcy uważają podobnie, a ostateczny sprawdzian będzie 7 kwietnia.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Hanna Zdanowska: Nie chcemy sięgać głębiej do kieszeni mieszkańców