Wymieniłam zarząd zakładu, a teraz nowa ekipa przygotowała plan naprawczy i wprowadza go w życie. Mam nadzieję, że na przełomie marca i kwietnia uda się również uruchomić nowy Zakład Termicznego Przetwarzania Odpadów, który również będzie produkował ciepło i prąd.
Pani zdaniem, przepisy o dwukadencyjności prezydentów, burmistrzów czy wójtów wprowadzone przez poprzednią władzę powinny być utrzymane, czy jednak mieszkańcy powinni móc zdecydować, czy chcą „wiecznego” prezydenta?
Sposób, w jaki została uchwalona ta zmiana, budzi wątpliwości. W mojej ocenie jest to jednak ograniczenie biernego prawa wyborczego. Uważam, że to mieszkańcy przy urnie za każdym razem powinni mieć prawo weryfikacji. Rozumiem, że rządząca koalicja ma pilniejsze plany, jak choćby naprawa relacji z Unią Europejską czy kwestie bezpieczeństwa, niż zajmowanie się sprawą kadencyjności w samorządzie.
Jako Obszar Metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot zabiegamy o uchwalenie ustawy metropolitarnej. To też jest ważna kwestia ustrojowa.
Myślę, że tych wyzwań jest całkiem sporo. Mamy nową komisję wspólną rządu i samorządu. Mam nadzieję, że będzie się tam toczyć uczciwa rozmowa dla dobra Polski samorządowej w oparciu o argumenty merytoryczne.
Miesiąc miodowy nowego rządu upłynął już dawno. Jak pani ocenia jego politykę wobec samorządów? Czy wśród samorządowców nadal jest jeszcze tyle optymizmu, czy jednak czekają już na konkretne działania, w tym poprawę sytuacji finansowej?
To bardzo duże wyzwanie. Nie chcę tłumaczyć rządu Donalda Tuska, bo to nie moja rola, ale każdy wie, kiedy ten rząd został powołany i w jakiej sytuacji finansowej się znalazł. Budżet państwa był przygotowany przez poprzedników i musiał zostać przyjęty z małymi korektami.
Na plus oddaję temu rządowi to, że głos samorządów jest słyszalny. I że mimo niełatwej sytuacji budżetowej została wypłacona tzw. subwencja rozwojowa, czyli dodatkowe pieniądze dla samorządów. To oczywiście tylko namiastka tego, co straciliśmy przy manipulacjach związanych ze zmianami w PIT, a co było bardzo odczuwalne zwłaszcza w dużych miastach.
Mam nadzieję na rozmowy w tym temacie, bo samorządowcy naprawdę nie potrzebują wiele, tylko trzeba nam dać możliwość realizacji zadań, które zostały na nas nałożone.
Jeśli chodzi o dochody bieżące, to nigdy nie było tak źle, jak w kilku ostatnich latach. Nasz miejski budżet odczuł podwyżki cen energii, szalejącą inflację czy rosnące koszty pracy tak, jak nasze prywatne kieszenie.
Oczywiście, wielkim wyzwaniem jest rozmowa na temat finansowania edukacji. Jak rozmawiam z prezydentami czy burmistrzami, to słyszę, że połowę kosztów jej funkcjonowania pokrywają samorządy z budżetów, które są z roku na rok coraz mniejsze.
Najgorsze czasy, jeśli chodzi o sytuację finansową samorządów, pani zdaniem są już za nami? Czy jednak ten rok nadal będzie tak trudny jak 2023?
Budżet miasta na ten rok, który nasza Rada Miasta przyjęła w grudniu 2023 r., mogę nazwać budżetem próby stabilizacji finansów miasta.
Czy będzie dobrze? Nie wiem. Wiem, że będziemy starali się robić wszystko, by bazę podatkową rozbudowywać. Miasto, by się rozwijać, naprawdę potrzebuje wpływów z podatków.
Liczę tutaj na dialog z Ministerstwem Finansów – wiem, że jest otwartość z jego strony. Wiem też, że tegoroczny budżet państwa był przygotowywany w warunkach bardzo trudnych. Mam nadzieję, że zmiany systemów finansowania gmin nastąpią już od przyszłego roku.
Aby utrzymać wydatki inwestycyjne na wcześniej planowanym poziomie – jak mówiła skarbnik miasta – Gdańsk musi sięgać po kredyty. Zadłużanie się to dobra droga dla samorządów? Może lepiej odłożyć inwestycje na tzw. lepsze czasy?
Kto nie inwestuje, ten się cofa w rozwoju. Ta zasada dotyczy życia gospodarczego, ale też życia miasta.
Gdańsk, jeśli idzie o poziom zadłużenia miasta, jest na bardzo bezpiecznym poziomie. Nie tylko ratingi, ale też różne inne oceny pokazują, że – na tle innych dużych miast – jesteśmy w dobrej kondycji.
Nie możemy się doczekać środków unijnych. Wiadomo, że wsparcie z KPO, to będą trudne środki, bo trzeba je będzie rozliczyć do 2026 r., a proces inwestycji, od zaprojektowania po wybudowanie, jest czasochłonny.
Dlatego rozmawiamy, by można było przekierować te środki na inwestycje, które już zostały wykonane – po to, by Polska nie straciła pieniędzy z mechanizmu odbudowy.
Czeka pani na wyniki audytu fuzji Lotosu z Orlenem? Czy dla miasta i całego Pomorza byłoby lepiej, gdyby tę fuzję odkręcono – oczywiście, gdyby to prawnie było możliwe?
Bardzo głośno mówiliśmy o tym, że jesteśmy przeciwko łączeniu tych firm. Odbyła się nawet sesja rady miasta, która była temu poświęcona. Dla mnie, jako polskiej patriotki, to jest kłopot.
Dziś, gdy mamy wojnę tuż przy granicy, sprzedawanie strategicznych przedsiębiorstw polskich jest bardzo nieodpowiedzialne. Chciałabym, aby opinia publiczna poznała pełną prawdę o tej fuzji i dowiedziała się, czy decyzje były podejmowane na podstawie uczciwych danych finansowych wraz z analizą różnych ryzyk.
Pani zdaniem wybory samorządowe w Gdańsku zakończą się już 7 kwietnia wynikiem rzędu 82,22 proc. tak jak przed pięcioma laty? Czy jednak będzie druga tura?
Zrobię wszystko – i wydaje mi się, że robię to już od pięciu lat – żeby ponownie zdobyć zaufanie gdańszczanek i gdańszczan. Bardzo bym marzyła, żeby te wybory rozstrzygnąć już 7 kwietnia.