Po raz kolejny jest to budżet trudny, tym razem jednak jest to także budżet nadziei – mówił Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, prezentując projekty planu finansowego miasta na 2024 r.
– Tę nadzieję mam dzięki zmianom, jakie przyniosły październikowe wybory. Liczę na to, że zaowocują współpracą między rządem a samorządem, przywróceniem normalności i niezależności samorządów w Polsce – wyjaśniał Truskolaski. Jednocześnie pewną nadzieję niosą też same budżetowe liczby.
Dochody w górę
Jak wynika z naszej analizy, wpływy zasilające miejskie kasy mają być wyraźnie wyższe niż w 2023 r., a to przy mniejszym wysiłku inwestycyjnym pozwoli na nieco mniejsze deficyty i niższy wzrost zadłużenia. W samym Białymstoku dochody budżetowe w 2024 r. mają wynieść ok. 2,5 mld zł, czyli o 13,5 proc. więcej niż w 2023 r., a we Wrocławiu czy Warszawie ten wzrost (w porównaniu z planami sprzed roku) ma sięgnąć nawet około 20 proc.
Czytaj więcej
Oświata i zdrowie świadczą o standardzie życia lokalnego, ale są też sporymi bolączkami dla samorządów lokalnych.
Łączne dochody 11 największych miast w Polsce planowane na 2024 r. to aż 70 mld zł (z czego ponad 24 mld zł to dochody Warszawy) wobec 60 mld zł zakładanych na 2023 r. Najbardziej dynamicznie mają się zwiększyć wpływy z podatku PIT, średnio aż o 45 proc. Przy czym, jak zaznaczają samorządowcy, wcale nie oznacza to jakiegoś finansowego eldorado – tak duży wzrost rok do roku jest jedynie wynikiem zawirowań związanych ze zmianą systemu w ramach reform podatkowych Polskiego Ładu.