Reklama
Rozwiń
Reklama

Marek Woźniak: Chcemy tworzyć sieć miejsc ochrony ludności

Jako samorządy nie akceptujemy centralizacji, bo odbiera nam podmiotowość i wprowadza schematy nieprzystające do lokalnych warunków. Dlatego wspólnie protestujemy – nie tylko w Polsce, ale w całej Unii – mówi Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego i wiceprzewodniczący Europejskiego Komitetu Regionów.

Publikacja: 09.11.2025 11:18

Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego

Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego

Foto: UMWW

"W obliczu globalnych zmian środowiskowych i rosnących potrzeb energetycznych musimy wspólnie szukać rozwiązań, które są zrównoważone, efektywne i innowacyjne" – mówił pan w maju. Jakie działania podejmuje samorząd województwa, jeśli chodzi o rozwój gospodarki wodorowej w regionie?

Cały czas jesteśmy w nurcie gospodarki wodorowej. Mamy platformę wodorową, której celem jest wspieranie rozwoju technologii niskoemisyjnych w Wielkopolsce, wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw, co zwiększa ich szanse biznesowe na dynamicznie rozwijającym się rynku wodorowym. Stawiamy również na popularyzację zagadnień związanych z gospodarką wodorową i aktywne działania w ramach Polskiej Izby Wodoru. Wypatrujemy wszelkich nowinek w tym zakresie i obserwujemy kwestie związane z opłacalnością wykorzystania wodoru, ponieważ podstawową sprawą jest to, czy będzie ono ekonomicznie uzasadnione. Upatrywaliśmy wielkich szans w transporcie zbiorowym, zwłaszcza tam, gdzie wchodzą w grę zielone pociągi, które znalazłyby zastosowanie na liniach niezelektryfikowanych.

I co, udało się wprowadzić taki transport szynowy? Albo samorząd województwa jest tego blisko?

Niestety, nie ma na rynku konkurencyjnej oferty taboru z napędem wodorowym. Trwają pierwsze próby w Polsce z lokomotywami wodorowymi. Obserwujemy jednak to, co dzieje się na rynku niemieckim, gdzie pojawiły się sceptyczne oceny wykorzystania tych napędów w pociągach, więc ten entuzjazm trochę w nas osłabł. Głównie dlatego, że dziś zakup takiego taboru byłby w dużej mierze nierozsądny – trzeba by się zdać na ceny podmiotów, które w pewnym sensie są monopolistami. Konkurencja mogłaby przynieść lepsze efekty, ale do tego potrzebna jest szersza oferta.

Może czas to zmieni? Może w kolejnych miesiącach czy latach taka oferta będzie szersza, a przede wszystkim tańsza?

Liczymy na to, że ten rynek będzie się rozwijał, ale cały czas mamy świadomość, że jest to sfera subwencjonowana, a nie rynkowa. I to wciąż jest pewien znak zapytania. Nie zarzucamy tego pomysłu, ale nie przyspieszył on tak znacząco, jakbyśmy się spodziewali. A do tego doszła jeszcze kwestia zagrożeń wojennych, które każą nam ostrożnie podchodzić do wszelkich technologii, które mogą być zagrożone w przypadku konfliktów militarnych i powodować braki w dostawach prądu, czy też trudności w zasilaniu pojazdów. I tu, niestety, w sytuacjach kryzysowych czy wojennych tradycyjne paliwa kopalne mają pewną przewagę – są po prostu łatwiej dostępne. Te „zielone” scenariusze zostały więc trochę zweryfikowane przez to, co dzieje się w Europie.

Poznań, stolica regionu, ma obecnie 25 autobusów wodorowych. Docelowo we flocie poznańskiego MPK przewidziano 34 takie pojazdy. Gdzie jeszcze wykorzystuje się obecnie wodór w gospodarce regionu?

Jeszcze w Koninie mamy tabor wodorowy, który funkcjonuje w ramach transportu miejskiego. To jest dobry poligon doświadczalny, gdzie możemy obserwować, jak takie pojazdy się sprawują. W marcu mieliśmy w Poznaniu sytuację, gdy MPK poinformowało o nagłym wycofaniu z ruchu wszystkich 25 autobusów wodorowych. Decyzja została podjęta w trybie awaryjnym po tym, jak pokładowe systemy diagnostyczne wykryły niespodziewane usterki. Okazało się, że dostawca paliwa wodorowego – Orlen uchybił czystości tego paliwa i stąd pojawiły się problemy serwisowe z pojazdami. Ale to był incydent. Myślę, że potrzebny jest jeszcze czas, aby zestawić kwestie kosztów, eksploatacji czy niezawodności takiego taboru w porównaniu do innych, wówczas będzie można sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to rozwiązanie jest optymalne, czy jednak inne rodzaje napędu będą bardziej efektywne, chociażby elektryczne.

Czytaj więcej

Marszałek Śląska: Każdy może być częścią nowego rozdziału historii regionu
Reklama
Reklama

Środki unijne pomagają w transformacji energetycznej – odejściu od węgla i przejściu na wodór czy inne zielone paliwa?

Oczywiście, że tak. Jako Wielkopolska cały czas korzystamy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dla wschodniej części regionu. Według przyjętego scenariusza, zamknięcie ostatniej odkrywki, czyli kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Tomisławice, którą eksploatuje koniński ZE PAK, ma nastąpić prawdopodobnie w przyszłym roku. I to będzie finał nie tylko wydobycia, ale też spalania węgla brunatnego w naszych elektrowniach. Ta transformacja energetyczna się odbywa. Proces jest zasilany w postaci poduszki społecznej, a wszyscy ci, którzy są związani z kopalniami czy ich otoczeniem, mają możliwość skorzystania z jej środków finansowych. Trwają jeszcze jednak dyskusje z Komisją Europejską dotyczące szczegółów projektu społecznego, ponieważ zgłoszono uwagi dotyczące tzw. zielonego taboru. Komisja życzy sobie, żeby wszelkie środki transportowe czy też narzędzia, takie jak koparki czy inne maszyny, których będą używali byli górnicy, zaczynający swoją działalność gospodarczą, zaliczane były do tzw. zielonego taboru. A to jest bardzo trudne do zrobienia w praktyce. Rozmawiamy jeszcze o tym, jak ten wymóg nieco zmodyfikować pod kątem praktyki działania i rynku. Mam nadzieję, że uda nam się to pozytywnie sfinalizować.

Cały program, dzięki któremu region otrzymuje środki, m.in. na fotowoltaikę i inne formy zielonej transformacji, trwa i jest oceniany pomyślnie. Jesteśmy zaawansowani w tym procesie i postrzegani jako lider w Polsce w zakresie efektywności. Niepokoi nas jednak brak dalszej perspektywy, bo nowy budżet Unii Europejskiej nie przewiduje kontynuacji Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Te środki mają się znaleźć w tzw. kopercie narodowej. Wszystko będzie zależało od decyzji poszczególnych rządów: czy będą kontynuować ten fundusz na poziomie krajowym, czy też nie. Próbujemy polemizować z Komisją Europejską w tym zakresie. Wszelkie apele zostały zgłoszone, ale wszystko wskazuje na to, że Komisja chce odejść od kilkuset programów na rzecz koncentracji i dania rządom większej swobody w kształtowaniu interwencji.

A jest jakiś pomysł, jak wykorzystać potencjał tych ludzi, którzy byli związani z energetyką węglową w Koninie, a teraz muszą zmienić swoje źródło utrzymania?

Jest kilka scenariuszy. Część z tych osób jest w wieku zaawansowanym i może skorzystać z programu dobrowolnych odejść. Otrzymają one wsparcie finansowe z budżetu państwa, co gwarantuje im specjalna ustawa. Kolejna grupa może – z naszą pomocą – się przekwalifikować, a jeszcze inna może założyć własną działalność gospodarczą. Część nadal będzie jednak mogła pracować w kompleksie energetycznym, który będzie funkcjonował w Koninie, ale w oparciu o inne surowce. Nadal mamy też perspektywę budowy elektrowni atomowej – co prawda odległą i niepewną, bo wciąż trwają badania, które mają wskazać optymalną lokalizację. Naszym zdaniem wielkopolski Konin ma jednak przewagę nad Bełchatowem, ale ostateczne potwierdzenie wymaga jeszcze badań i decyzji rządu.

Dlaczego pana zdaniem lokalizacja dla drugiej elektrowni atomowej w Koninie byłaby lepsza od Bełchatowa?

Nie chcę się wypowiadać autorytatywnie, bo nie mam jeszcze wyników badań. Jednak wydaje mi się, że Konin ma dwie przewagi: po pierwsze zasoby wodne, którymi ten region dysponuje, potrzebne do procesu chłodzenia, a druga rzecz to stabilne warunki sejsmiczne. W Bełchatowie zdarzały się podobno zjawiska niestabilności gruntu. U nas nie było takich sytuacji. Oba miejsca są dobrze uzbrojone w sieci energetyczne, co ułatwi wpięcie nowego obiektu do systemu. Położenie obu miast w centrum Polski również jest ich atutem. Czekamy na ostateczne porównanie tych lokalizacji. Liczę, że to niedługo nastąpi.

A jest przyzwolenie społeczne na taką inwestycję w regionie?

Wszystko wskazuje, że jest. Ostateczna reakcja mieszkańców będzie znana dopiero po ogłoszeniu decyzji o lokalizacji, ale nie ma dziś zasadniczych obaw wobec tego typu inwestycji na tym terenie. To nie jest technologia kojarzona z Czarnobylem – postęp technologiczny i poziom bezpieczeństwa są dziś znacznie wyższe.

Czytaj więcej

Władysław Ortyl: Polityka spójności powinna być wdrażana w systemie zdecentralizowanym
Reklama
Reklama

Coraz głośniej jest o pomyśle Komisji Europejskiej większej centralizacji wydawania unijnych środków w ramach polityki spójności. Przedstawiciele samorządów różnego szczebla, i to nie tylko w Polsce, protestują przeciwko temu. Pan także. Dlaczego?

Dopatrujemy się w tym złej tendencji, która ma ułatwić działanie Komisji, a jednocześnie znacząco upodmiotowić władze centralne każdego z krajów członkowskich, kosztem regionów. Wydawało się nam, że zmierzamy w dobrym kierunku wielopoziomowego zarządzania zgodnego z zasadami unijnymi, w którym władze regionalne i lokalne są partnerem w programowaniu i w dystrybucji środków finansowych z budżetu unijnego. Teraz jednak Komisja Europejska chce „uprościć” system i przenieść więcej kompetencji na rządy krajowe. To może ograniczyć różnorodność wydatkowania i optymalne dopasowanie interwencji do lokalnych potrzeb.

Jako samorządy nie akceptujemy centralizacji, bo odbiera nam podmiotowość i wprowadza schematy nieprzystające do lokalnych warunków. Dlatego wspólnie protestujemy – nie tylko w Polsce, ale w całej Unii. Liczymy, że Parlament Europejski stanie się naszym adwokatem i zdoła przekonać Komisję do zmiany proponowanego modelu.

Czytaj więcej

Jacek Sutryk: W obronności warto szukać inwestycji typu „dual use”

Wiadomo, że to głównie wojewodowie i samorządy miast czy gmin zajmują się ochroną ludności i obroną cywilną. A jaką rolę w tej materii odgrywa samorząd województwa? Co tu można poprawić?

Oczywiście bierzemy udział w systemie zarządzania kryzysowego i staraniach, żeby poprawić warunki ochrony ludności, ale głównym podmiotem w tym zakresie jest rzeczywiście wojewoda i jego służby oraz samorządy lokalne. My, jako samorząd województwa, stanowimy drugą linię wsparcia. Naszą rolą jest zabezpieczenie opieki zdrowotnej, bo mamy odpowiednią infrastrukturę i kadry, a także przygotowane plany awaryjne. W ramach naszych działań włączamy się również w tworzenie miejsc ochrony ludności.

Budujemy miejsce doraźnego schronienia. Jesteśmy inwestorem projektu, w ramach którego powstanie obiekt hotelowo-usługowy, zlokalizowany przy dwóch naszych szpitalach oraz lecznicy MSWiA. Przewidziano w nim dwie kondygnacje garażowe, które będą przystosowane na potrzeby schronienia i będą mogły pełnić funkcję zastępczych oddziałów ratunkowych w przypadku zagrożenia. Otrzymaliśmy na ten cel blisko 5 mln zł dotacji od wojewody. Te środki będą wydatkowane jeszcze w tym roku. Chcemy w ten sposób tworzyć sieć miejsc ochrony ludności i wzmacniać możliwości zabezpieczenia jak największej części mieszkańców przed skutkami ewentualnych ataków z powietrza. W tym zakresie mamy w Polsce wiele do nadrobienia, a sytuacja w Europie wschodniej wymaga od nas intensywnych, systemowych działań.

"W obliczu globalnych zmian środowiskowych i rosnących potrzeb energetycznych musimy wspólnie szukać rozwiązań, które są zrównoważone, efektywne i innowacyjne" – mówił pan w maju. Jakie działania podejmuje samorząd województwa, jeśli chodzi o rozwój gospodarki wodorowej w regionie?

Cały czas jesteśmy w nurcie gospodarki wodorowej. Mamy platformę wodorową, której celem jest wspieranie rozwoju technologii niskoemisyjnych w Wielkopolsce, wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw, co zwiększa ich szanse biznesowe na dynamicznie rozwijającym się rynku wodorowym. Stawiamy również na popularyzację zagadnień związanych z gospodarką wodorową i aktywne działania w ramach Polskiej Izby Wodoru. Wypatrujemy wszelkich nowinek w tym zakresie i obserwujemy kwestie związane z opłacalnością wykorzystania wodoru, ponieważ podstawową sprawą jest to, czy będzie ono ekonomicznie uzasadnione. Upatrywaliśmy wielkich szans w transporcie zbiorowym, zwłaszcza tam, gdzie wchodzą w grę zielone pociągi, które znalazłyby zastosowanie na liniach niezelektryfikowanych.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Okiem samorządowca
Jacek Sutryk: W obronności warto szukać inwestycji typu „dual use”
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Okiem samorządowca
Prezydentka Kielc: Nie da się w perspektywie roku inwestować w schrony
Okiem samorządowca
Marszałek Śląska: Każdy może być częścią nowego rozdziału historii regionu
Okiem samorządowca
Prezydent Olsztyna: Stawiamy na komunikację zbiorową
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Okiem samorządowca
Władysław Ortyl: Polityka spójności powinna być wdrażana w systemie zdecentralizowanym
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama