Materiał przygotowany przez Związek Miast Polskich
Zmiany systemowe w podatku PIT oznaczają między innymi znaczne zmniejszenie dochodów własnych gmin. Rząd zrekompensował swoje straty wzrostem wpływów z PIT-u „zryczałtowanego” i przede wszystkim zwiększoną składką zdrowotną, którą płacą mieszkańcy i której nie mogą odliczyć – jak wcześniej – od podatku. W efekcie budżet centralny zyskał więcej, niż stracił z PIT-u „składkowego”.
Dla części Polaków realny skutek zmian podatkowych jest niewielki, dla większości żaden lub nawet ujemny.
Stawka PIT, według której większość płaci daninę, spadła do 12 proc. Jednak rzeczywisty spadek opodatkowania dochodów nie jest duży, wręcz przeciwnie – dla licznego grona oznacza wzrost obciążeń. Gdyby nie wzrost kwoty wolnej, ulgi i preferencyjne sposoby rozliczeń, wszyscy zapłacilibyśmy wyższe podatki. To za sprawą składki zdrowotnej. Jej wysokość nie uległa zmianie – stanowi 9 proc. dochodów. Jednak rozliczając PIT za 2021 rok, większą część tego obciążenia (7,75 proc. dochodu) odliczaliśmy od podatku. Teraz nie odliczamy, a zatem do 12 proc. PIT dodajemy 9 proc. składki zdrowotnej, co powoduje, że obciążenie wynosi 21 proc. Rok wcześniej wynosiło 17 proc. PIT + 1,25 proc. składki zdrowotnej, czyli 18,25 proc.
Obywatele więc niewiele lub nic nie zyskali, natomiast społeczności lokalne, zwłaszcza miasta, znacznie straciły. Po zmianach udziały samorządów w podatku PIT wyniosły w roku ubiegłym 54 mld zł (bez rekompensaty), a plan na rok bieżący wynosi 51,7 mld zł. Gdyby tych zmian nie było, JST – wg symulacji rządowych, opartych na ocenach skutków regulacji do ustaw zmieniających system – uzyskałyby z PIT-u w roku ubiegłym 73,2 mld zł, a w bieżącym – 81,8 mld zł.