Reforma finansów samorządów, bez względu na jak dobrych zasadach zostanie przeprowadzona, musi uwzględnić straty, jakie samorządy poniosły w ostatnich latach – uważają samorządowcy i, jak przypuszcza Zygmunt Frankiewicz, senator i prezes Związku Miast Polskich, nie będzie łatwo.
– Będziemy się z rządem znacząco różnili – mówi Frankiewicz, przypominając, że przez czas rządów PiS samorządy zostały zubożone. – To jest różnica w dochodach, które JST powinny mieć zgodnie z zasadami, które obowiązywały w 2015 r. Jednak miały przez zmiany podatkowe Polskiego Ładu i lukę oświatową o ok. 50 mld zł mniej – kwituje.
Czytaj więcej
Centralizacja finansów, przekraczanie limitów wydatków, ukrywanie długów w spółkach komunalnych, brak wpływów z VAT oraz kłopoty z rozliczaniem dotacji przez niepubliczne placówki oświatowe – to problemy, które najmocniej wpływają na kondycję finansową samorządów.
Jego zdaniem w czasie prac nad reformą finansów samorządów muszą zostać określone: czas i sposób doprowadzenia do samodzielności finansowej JST. – Nie jesteśmy naiwni, wiemy, jaki jest stan finansów państwa, i nie ma presji na to, by te zmiany, prowadzące do sytuacji, którą miały samorządy w 2015 roku, nastąpiły gwałtownie. Nie może być jednak tak, że zostaną przyjęte zasady, które zakonserwują zmieniony podział dochodów państwa na dochody państwa i samorządu – tłumaczy szef ZPM.
Podobnie uważa Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala i wiceprezes Unii Miasteczek Polskich. – Powinien zostać przeprowadzony audyt, ile samorządy straciły pieniędzy, i dopiero wtedy porównanie zaproponowanych przez rząd kwot – przyznaje.