Prezydent Białegostoku: Czeka nas katastrofa finansowa

Obawiam się, że jeśli będzie trzecia kadencja rządów Prawa i Sprawiedliwości, to instytucji niezależnych w Polsce może już nie być – mówi Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

Publikacja: 01.01.2023 16:20

Prezydent Białegostoku: Czeka nas katastrofa finansowa

Foto: Dawid Gromadzki

Panie prezydencie, co podrożało dla mieszkańców Białegostoku od Nowego Roku, jeśli chodzi o podatki i opłaty lokalne?

Wzrósł podatek od nieruchomości – o 12 proc. To wzrost o maksymalne, dozwolone prawem stawki.

A co poza tym?

Na początku roku nic więcej, poza podatkiem od nieruchomości. W trakcie roku może okazać się, że będzie taka potrzeba, ale od stycznia ten podatek tylko wzrasta. Jeśli chodzi na przykład o stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, nie przewidujemy podwyżek. Nasz system się bilansuje.

A za co z kolei miasto będzie więcej płacić? Tylko za prąd?

Płacić musimy dużo więcej za energię elektryczną i gaz. Rosną też koszty transportu miejskiego. Wzrastają od kilku miesięcy ze względu na drożejącą ropę, czyli paliwo naszych autobusów. Poza tym wzrosną pensje w spółkach komunalnych. W komunikacji miejskiej wynegocjowaliśmy ze związkami zawodowymi podwyżki po 500 zł na etat, a w Urzędzie Miejskim – 480 zł na etat, co tylko w urzędzie będzie kosztowało około 10 mln zł rocznie.

A deficyt budżetowy będzie wysoki?

Bardzo wysoki. Planowany jest na poziomie 228 mln zł. Może nie jest najwyższy w historii, bo kiedy prowadziliśmy duże inwestycje, to sięgał on nawet 600 mln zł. Ale po raz pierwszy – i wystąpi to w wielu miastach, nie tylko u nas – będziemy mieli do czynienia z deficytem operacyjnym. Czyli wydatki bieżące będą wyższe niż dochody bieżące. Takiej sytuacji nie było jeszcze w historii Białegostoku.

Jak miasto chce sobie z tym radzić? Ma pan jakieś pomysły?

Generalnie czeka nas katastrofa finansowa. Jak sobie z tym radzić? Oczywiście, w pewnych obszarach będą oszczędności. Przeprowadziliśmy analizę kosztów w naszych placówkach oświatowych. Dzięki temu uda się oszczędzić kwotę 5,3 mln zł. Ale to jest kropla w morzu potrzeb, bo koszty naszej oświaty to ponad 900 mln zł.

Ustawowo musimy oszczędzić 10 proc. energii, a może uda się nam nawet więcej. W miarę możliwości ograniczamy zużycie prądu, stawiamy panele fotowoltaiczne i wymieniamy lampy na energooszczędne, co w kolejnych latach przyniesie oszczędności.

Jednak bez zmiany systemu finansowania szczególnie tym większym miastom pod koniec 2023 r. grozi zapaść finansowa, a nawet niewypłacalność. To efekt działań rządu PiS, które polegają na zmianie systemu podatkowego bez systemowych rekompensat dla samorządów za utracone dochody z PIT. Otrzymaliśmy jedynie dwa razy niepełne wyrównanie. Było jednak dużo niższe od naszych strat, które pokryło zaledwie w połowie.

Właśnie dlatego deficyt miasta się pogłębia, bo to rząd decyduje o naszych dochodach. My mamy tylko możliwość ustalania stawek podatku od nieruchomości, ale też ograniczonych przez stawki maksymalne. Te zostały w roku 2023 wykorzystane do maksimum.

Panie prezydencie, jaki to będzie rok dla samorządów? O zapaści finansowej pan wspomniał. Co jeszcze przyniesie?

Trudno przewidzieć. Obecna kadencja samorządowa przyniosła sporo niemożliwych wcześniej do przewidzenia zdarzeń, takich jak pandemia czy agresja Rosji na Ukrainę. Niebezpieczeństwa cały czas się pojawiają, teraz choćby te związane z recesją gospodarczą.

Nie wiemy, jak rozwinie się dalej sytuacja, czy nie będzie zapaści gospodarczej, która będzie skutkować niższymi dochodami mieszkańców, a co za tym idzie – także samorządów.

Nie wiemy, co będzie dalej w kwestii uchodźców. Na pewno będziemy chcieli nadal im pomagać, bo to jest nasza powinność wobec tych, którzy walczą za swoją, ale i za naszą wolność. Dużą niewiadomą jest oczywiście także to, jak długo toczyć się będzie wojna i jak to wpłynie na ceny nośników energii.

Tego nikt nie wie.

Jeśli ta wojna nadal będzie trwała, ceny nośników energii nadal będą rosły. Dlatego samorządy oczekują od rządu natychmiastowych działań związanych z odnawialnymi źródłami energii. W 2016 r., z sobie tylko znanych przyczyn, rząd zablokował energetykę wiatrową.

W naszych miastach chcemy korzystać z zielonej energii. Dlatego oczekujemy zmiany przepisów na takie, które by nam to ułatwiły.

Białystok produkuje wystarczającą ilość energii, by zaopatrzyć w nią wszystkie instytucje miejskie, ale nie możemy z niej korzystać, bo takie są przepisy. Musimy sprzedawać wytwarzany przez nas prąd do sieci państwowej, od której później odkupujemy go po dużo wyższych cenach. To jest pewien paradoks.

Pracujemy nad tym od strony prawnej, żeby móc z tej energii korzystać, bo mamy spalarnię odpadów, która wytwarza dokładnie tyle energii, ile potrzebują wszystkie instytucje miejskie.

A czegoś dobrego po 2023 r. się pan spodziewa?

Przed nami rok wyborczy. W 2023 r. zdecydujemy, czy zmieni się rząd. Liczę, że ta zmiana nastąpi i jako samorządowcy zyskamy w rządzie partnera do współpracy.

Na razie to szykuje się nam zmiana kodeksu wyborczego i powstanie większej liczby komisji wyborczych. A nie wiadomo, czy to dobry ruch czy też nie.

Jeżeli będzie tendencja do zmiany politycznej, to żadne majstrowanie przy kodeksie wyborczym czy ordynacji wyborczej tego nie zablokuje. Niestety, rok wyborczy to też kolejne pomysły na zjednanie sobie wyborców. Na przykład, plany zrównywania emerytur i rent rolniczych z pracowniczymi pociągną za sobą kolejne miliardy złotych, których tak naprawdę budżet państwa nie ma.

To są tylko puste pieniądze, które będą jedynie nakręcały inflację. I to właśnie ona jest ogromnym zagrożeniem dla nas, Polaków, w tym i samorządów, ponieważ wszystko będzie drożało, a nasze dochody nie będą rosły w takim samym tempie.

W związku z tym te nożyce dochodów i wydatków będą się po prostu rozchodziły. Rząd propagandowo mówi, że ma pieniądze, ale to nieprawda. Pieniądze są za to w zablokowanym KPO. To fundusze, których brak bardzo odczuwają i samorządy, i gospodarka. Do tego dobrze funkcjonujący system samorządów terytorialnych został rozmontowany. Rząd gdzie tylko może, tam przeszkadza samorządom.

Proszę zwrócić uwagę, o ile drożeje energia elektryczna. O 50, 60, 80 proc. Podobnie gaz. A Wody Polskie, regulator cen wody, nie pozwala nam od trzech lat na podwyżki o 17 proc. Wody Polskie to instytucja, której celem jest niszczenie samorządowych spółek wodociągowych.

Albo inna rzecz. Gminy wiejskie dostają 50-proc. dofinansowanie do organizacji lokalnego transportu publicznego. Duże miasta tych środków nie mogą dostać, a do tego samorządy wiejskie nie mogą w realizacji transportu korzystać z usług spółek miejskich. Muszą same zapewnić ten transport. To jest kolejne kuriozum.

Tak naprawdę, ta sprawa nadaje się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy nawet wyżej, bo to jest nierówne traktowanie podmiotów gospodarczych.

A dlaczego pana zdaniem tak się dzieje?

Sadzę, że jest to celowa polityka tego rządu. Chodzi o niszczenie podmiotów, które są niezależne. Zniszczony został Trybunał Konstytucyjny, niezawisłość sądów i niezależna prokuratura… Teraz chodzi pewnie o to, żeby samorządy były bezwolne na styl białoruski.

Jeżeli dojdzie do trzeciej kadencji rządów PiS, to właśnie ze względu na taką politykę wobec samorządów nie planuję startu w wyborach, bo to po prostu nie ma sensu. Ci, którzy wystartują i wygrają, zapewne po pół roku przestaną być niezależnymi samorządowcami. Będą musieli się podporządkować albo zostaną odwołani. Innego wyjścia nie ma. Jeśli będzie trzecia kadencja rządu PiS, to instytucji niezależnych w Polsce już nie będzie.

Może aż tak tragicznie nie będzie? Choć trochę nadziei trzeba mieć.

Przedstawiłem czarną wizję, co by było gdyby. Ale niestety, trudno też o jasny scenariusz, bo stan finansów publicznych jest na takim poziomie, że nawet jeśli przyjdzie inna władza, to nie naleje z pustego.

A proszę zwrócić uwagę, jak rozbudzone są apetyty społeczne, jak wysokie są transfery, których teraz zatrzymać nie można.

Trzeba spowodować, by gospodarka się lepiej rozwijała i dochody były wyższe. Ale to jest proces dość długi. W związku z tym nie należy spodziewać się nagłego polepszenia sytuacji. Nawet gdy dojdzie do zmiany władzy, to będzie to dobry kierunek, dobry trend, ale efekty nie będą takie szybkie.

Panie prezydencie, co podrożało dla mieszkańców Białegostoku od Nowego Roku, jeśli chodzi o podatki i opłaty lokalne?

Wzrósł podatek od nieruchomości – o 12 proc. To wzrost o maksymalne, dozwolone prawem stawki.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów
Okiem samorządowca
Hanna Zdanowska: Nie chcemy sięgać głębiej do kieszeni mieszkańców