Przypomnę też, że subwencja oświatowa w dużych samorządach nie wystarcza nawet na płace nauczycieli. My, jako Szczecin, procesujemy się o to, by rząd nam zapłacił trzy lata do tyłu, choćby za wynagrodzenia nauczycielskie. Bez zeszłego roku to jest 111 mln zł.
Na oświatę wydajemy rocznie ponad miliard złotych, a dostajemy ok. 600 mln zł. Musimy dołożyć z innych źródeł. A nie mamy dodatkowych wpływów z podatku PIT, który jest obcinany, więc z automatu pojawiają się problemy.
Mimo to w Szczecinie staramy się dowartościować nauczycieli. Jedno to świadczenie z okazji Dnia Nauczyciela, które wynosi tysiąc złotych netto, oraz świadczenie za prowadzenie egzaminów, rekrutacji, które wypłacamy w czerwcu, w wysokości tysiąca złotych brutto.
Generalnie jednak jest źle. Trzeba dokonać wielu zmian. Jako Unia Metropolii Polskich postulujemy, aby 3 proc. PKB przeznaczać na oświatę. Tak było na początku lat 90., gdy samorządy przejmowały tę sferę. Oczywiście, PKB urosło przez te lata, i rosła też kwota subwencji, w kwotach bezwzględnych. Rząd ma rację, że każdego roku przeznacza więcej na oświatę – tylko że koszty rosną dużo szybciej.
W tej chwili subwencja w Szczecinie pokrywa ok. 58 proc. wydatków na oświatę, nie licząc inwestycji, które realizujemy z własnego budżetu. A jest wiele gmin, choćby Warszawa, gdzie samorząd dokłada ponad 50 proc. do oświaty.
Bez reformy finansowej, bez reformy podstawy programowej, bez zachęcania nauczycieli, zwłaszcza młodych ludzi, by zostali w zawodzie, będziemy zmierzać ku katastrofie.
No, chyba że rząd liczy na to, że dzieci w Polsce nie będą się rodziły albo szkoła nie będzie potrzebna, bo ci zamożni wyślą dzieci do placówek prywatnych, a pozostałych nauczymy tylko czytać i pisać.
Jakimi pomysłami, poza wspomnianym 3 proc. PKB dla edukacji, powinien się zająć Sejm nowej kadencji w pierwszej kolejności, by pomóc samorządom?
Finanse to jest punkt pierwszy, bo finanse dałyby nam bazę do podejmowania różnego rodzaju działań.
W tej chwili mamy dramatyczną sytuację, jeśli chodzi o stan psychologiczny naszych uczniów. Prowadzimy takie badania i widzimy, że te kłopoty pogłębiły się teraz po pandemii. Z naszych badań wynika także, że pomocy psychologicznej potrzebuje tak naprawdę połowa uczniów.
Pracujemy nad tym w Szczecinie. Mamy taki zespół tutaj, więc będziemy to wdrażać, ale też potrzebujemy środków finansowych.
Do parlamentu ze Szczecina wybiera się kilkoro samorządowców, w tym radni miasta, jak Urszula Pańka czy Dariusz Matecki. Dobrze będą prezentować interes miasta na Wiejskiej, jak się tam dostaną?
Widzimy, że w polskim parlamencie główną rolę grają emocje, a pracy merytorycznej jest tam bardzo niewiele. Ustawy, które wychodzą z parlamentu, powstają pod ścisłe oczekiwania polityczne. Myślę, że wielu samorządowców z tych, którzy trafią do Sejmu, nie będzie miało możliwości rozwinięcia skrzydeł. Polska demokracja polega niestety na tym, że decydują liderzy ugrupowań politycznych.
Przy układaniu list wyborczych prezes jednej formacji czy przewodniczący drugiej mają decydujący wpływ, a rola wyborców jest tutaj plebiscytowa – czy jestem za tą czy za drugą stroną. Obawiam się, że to również przełoży się na kwestie merytoryczne.
Oczywiście, liczymy na samorządowców, którzy mając świadomość problemów, pewne kwestie będą podnosić. Jednak czy się przebiją? Mam spore wątpliwości.
Większe nadzieje pokładam w stronie opozycyjnej, ponieważ ten samorząd nie był dobrze traktowany w ostatnich latach przez rząd. Jest ta tendencja centralizacyjna, co bardzo mocno odczuwamy.
Widzimy brak dialogu z samorządami, a ten, który jest – jest pozorowany. Samorządy nie mają wpływu na rozstrzygnięcia, bo one zapadają poza nami. Więc nadzieje lokuję po stronie opozycji: że pewne działania będą podejmowane. Ale nie oczekuję zbyt wiele.