Hanna Zdanowska: wprowadzane dziś zmiany zostaną z nami na dłużej

Miasto jest dobrze przygotowane do e-nauczania, zainwestowaliśmy we własny system – mówi Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.

Publikacja: 22.03.2020 23:21

Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi

Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi

Foto: Fot.SebastainGlapiński

Co jest pani zdaniem największym ryzykiem, jeśli chodzi o koronawirus i edukację?

Na ten moment jest to przede wszystkim kwestia egzaminów. Bo tego jeszcze nie wiemy – kiedy te egzaminy się odbędą. Już dziś powinniśmy przygotowywać młodzież na to, czy egzaminy odbędą się w ustawowych terminach, czy nastąpi zmiana. Obawiam się także, że nastąpi „zmęczenie materiału” i młodzi ludzie przestaną przebywać w domach i korzystać z lekcji online.

E-learning się sprawdza?

Jeśli chodzi o e-nauczanie Łódź jest do tego bardzo dobrze przygotowana: zainwestowaliśmy – jako miasto – w system informatyczny do lekcji. W tej chwili nie ma problemu z e-learninginem. Wszystko działa. Poza tym zafundowaliśmy maturzystom w Łodzi specjalne korepetycje na YouTubie. Od poniedziałku maturzyści mogą oglądać lekcje z najważniejszych przedmiotów. Teraz najgorsza jest niepewność. Potrzebna jest w miarę możliwości jak najszybsza decyzja rządu, ile potrwa przerwa.

Czyli, jeśli będzie decyzja o przesunięciu matur i egzaminów, to samorządowcy będą gotowi ją wdrożyć?

Będziemy musieli. Sytuacje nadzwyczajne tego wymagają. Polskie społeczeństwo jest świadome tego, co się dzieje, i – co jest bardzo budujące – stosuje się do apeli, które jako samorządowcy do nich kierujemy. Sądząc po zaangażowaniu nauczycieli, którzy codziennie prowadzą normalne zajęcia online, to będziemy gotowi. Sytuacja wymusiła na nas zmiany, które zostaną już na dłużej. Dzieci, które chorują, albo zostają w domu z innego powodu, będą mogły uczyć się razem ze swoimi rówieśnikami.

CZYTAJ TAKŻE: Oto interaktywna mapa koronawirusa w Polsce

A jeśli będą nowe decyzje co do terminów egzaminów, to wszyscy – samorząd, nauczyciele, uczniowie – będziemy musieli się do tego dostosować.

A jak wygląda przełożenie koronawirusa na finansowanie oświaty? Czy są już np. rozmowy z rządem o subwencji?

Rozmawialiśmy o tym w trakcie niedawnej telekonferencji Unii Metropolii Polskich. Faktycznie, subwencja nie jest wystarczająca. Zwłaszcza że w drodze są podwyżki dla nauczycieli. One nie mają odzwierciedlenia we wzroście subwencji. Potrzebne są jasne wytyczne. To, co może zburzyć spokój i chęć współpracy, to właśnie niepewność.

Na szczęście, w Łodzi mamy regulamin wynagrodzenia, który mówi, że w sytuacjach epidemicznych wpłacamy nauczycielom 100 procent wynagrodzenia, łącznie z nadgodzinami. Ale w innych miastach takiego regulaminu – z tego, co słyszę – nie ma, więc tam może być różnie.

A jak ocenia pani współpracę z Ministerstwem Edukacji Narodowej, z kuratorem, po wybuchu kryzysu?

Tak jak mówiłam: brakuje mi kilku konkretnych decyzji i rozporządzeń, jeśli chodzi o edukację. Teraz wszyscy skupiliśmy się na innych sprawach, ale ważna jest także ciągłość zajęć.

CZYTAJ TAKŻE: W Krakowie opracowują test na koronawirusa

Jeżeli rodzice nie wykonują pracy zdalnej, to czasem trudno utrzymać młodych ludzi w domu. A o to w tym wszystkim przecież chodzi. My przede wszystkim walczymy o to, by młodzi ludzie, niestety, siedzieli osobno – a nie razem. Bo inaczej zamykanie szkół nie miałoby żadnego sensu.

Czyli ta decyzja była słuszna?

Absolutnie tak. Obserwowałam, jak sytuacja się rozwija na całym świecie. Widać, które części świata sobie poradziły, a które nie. Prowadzę rozmowy z ekspertami i jest jasne, że ograniczenie kontaktów ma sens, kwarantanna ma sens. Odosobnienie i izolowanie ma sens. Mamy – niestety – kilka zakażeń w szkołach. Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby zajęcia odbywały się nadal.

Wracając do finansowania, spodziewa się pani perturbacji, jeśli chodzi o budżet na oświatę? To jedna czwarta budżetu Łodzi.

Obawiam się też czegoś innego: wpływy z PIT to też jedna czwarta budżetu. Spadki odbiją się na całości przychodów miasta. O biznes obawiam się teraz najbardziej. Wcześniej spadało bezrobocie, pojawiały się miejsca pracy, spadały wydatki na opiekę społeczną, rosły za to
wpływy z podatków. Obawiam się, że teraz nastąpi odwrócenie tego trendu. Wzrośnie bezrobocie, jeśli działania rządu nie będą wystarczające.

Jednak w rządowej tarczy antykryzysowej nie było nic o samorządzie.

Z tego, co widziałam, to rzeczywiście – nie. Przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy, jeśli oni upadną, to stworzy dalsze problemy społeczne i problemy też dla nas – samorządów. Spadnie nam dochód z PIT, wzrosną wydatki na wsparcie społeczne.

CZYTAJ TAKŻE: Mimo epidemii Polacy za granicami wciąż pracują

Czyli następny budżet będzie jeszcze trudniejszy.

Staram się teraz rozmawiać, systematycznie „obdzwaniać” przedsiębiorców w Łodzi. Zarówno tych dużych, jak i mniejszych. Widzę rozpacz, ale też determinację, by przetrwać. Bo obecna sytuacja może oznaczać zwolnienia.

To wszystko na pewno przełoży się na wpływy z PIT. W konsekwencji trudno będzie tegoroczny budżet spiąć. A jak będzie wyglądał przyszłoroczny – tego nie wiemy. Nie wiemy, ile to wszystko będzie trwało. Jeśli potrwa krótko i będzie miało łagodny przebieg – miesiąc, dwa – to myślę, że do końca roku wyleczymy rany. I staniemy na nogi.

Ale jeśli to będzie trwało dłużej, to biznes tego nie przetrwa. Wtedy także budżet miasta będzie nie do spięcia. Trzeba też brać pod uwagę realne wydatki, które teraz mamy na walkę z koronawirusem. To też obciąża samorządy.

Albo cięcia wydatków, albo ewentualnie większe zadłużenie?

Na większe zadłużenie nie możemy sobie pozwolić. Bo działamy zgodnie z ustawą i pod jej rygorem – chyba że prawo się zmieni. Najpewniej to wszystko odbije się na inwestycjach, które nie miały ogłoszonych przetargów i które nie mają jeszcze wyłonionych wykonawców. I które możemy sobie teraz „wyciąć” – mimo że są to inwestycje społecznie potrzebne i oczekiwane.

Jak w tej sytuacji wygląda koordynacja działań z rządem? Nie da się uniknąć obaw, biorąc pod uwagę, że ostatnie lata były pod tym względem trudne.

Były trudne, ale teraz mogę powiedzieć, że jestem zbudowana tym, co się dzieje. Jestem zbudowana współpracą z wojewodą, a pan na pewno wie, że nie była to relacja łatwa. Jestem jednak w stałym kontakcie z wojewodą, przede wszystkim jeśli chodzi o zarządzanie kryzysowe.

CZYTAJ TAKŻE: Miasta uruchamiają telefony wsparcia. Skorzystać mogą przede wszystkim lekarze i seniorzy

Ja jestem odpowiedzialna za wszystko, co dzieje się w Łodzi. Wojewoda jest odpowiedzialny za zarządzanie kryzysowe na terenie całego województwa. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że te relacje są złe. Widzę, że jest chęć współpracy i zrozumienie.

A jak wygląda współpraca samorządowców?

Staramy się rozmawiać, staramy się między sobą ustalać określone rzeczy i wymieniać się doświadczeniami.

Jesteśmy w zupełnie nowej sytuacji. Żaden z samorządowców w najczarniejszych snach nie myślał, że będzie musiał działać w takich trudnych czasach. Potrzebujemy także dobrej koordynacji na poziomie miasta, urzędu, podległych mu instytucji i spółek. W mojej sytuacji to jest około 25 tysięcy osób.

Co jeszcze martwi samorządowców w tej sytuacji?

Rosnące opłaty. My, niezależnie od koronawirusa, musimy zmagać się z takimi kwestiami, jak opłaty za śmieci. To ma znaczący wpływ na nasze budżety. Tu koszty rosną permanentnie, co powoduje komplikacje budżetowe.

Druga kwestia związana jest z bezpieczeństwem i odpowiedzialnością w odniesieniu do środków publicznych. Potrzebne są prolongaty, potrzebne są nowe rozwiązania, które będą prowadzić do tego, że samorządy będą mogły łatwiej wydawać niektóre środki.

CZYTAJ TAKŻE: Warszawska firma finansowa włącza się w „biznes koronawirusowy”

Kolejna rzecz – wydawanie środków z rezerwy kryzysowej. To kwestia decyzji, czy będziemy mogli pozyskać kolejne środki, czy już teraz czekają nas zmiany w budżetach. Musimy też sobie odpowiedzieć na pytania, czy rezygnować – np. z opłat parkingowych – już teraz.

To chyba akurat dzieli samorządowców.

Bo jest różny sposób działania tych stref. W naszym przypadku to byłyby kary, które musiałby zapłacić samorząd firmie zarządzającej parkomatami. I to kary płacone z podatków łodzian.

Ten kryzys może zresetować relacje rząd-samorząd?

Przy okazji rozmowy z premierem – mam nadzieję – przekonaliśmy go, że nasze postulaty i propozycje to nie jakieś polityczne rozgrywki, tylko realne potrzeby. Że dla nas najważniejsi są mieszkańcy.

Co jest pani zdaniem największym ryzykiem, jeśli chodzi o koronawirus i edukację?

Na ten moment jest to przede wszystkim kwestia egzaminów. Bo tego jeszcze nie wiemy – kiedy te egzaminy się odbędą. Już dziś powinniśmy przygotowywać młodzież na to, czy egzaminy odbędą się w ustawowych terminach, czy nastąpi zmiana. Obawiam się także, że nastąpi „zmęczenie materiału” i młodzi ludzie przestaną przebywać w domach i korzystać z lekcji online.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy
Dyskusje
Prezydent Lubina: Dolny Śląsk potrzebuje elektrowni atomowej