Nowe przepisy dotyczące miejskich planów adaptacji szansą dla samorządów

Miasta mają 30 miesięcy od 1 lipca 2025 roku na przygotowanie i uchwalenie miejskiego planu adaptacji – mówi Michał Marcinkowski, p.o. kierownika Zakładu Adaptacji do Zmian Klimatu, Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy.

Publikacja: 26.06.2025 14:38

Skutki zmian klimatu będą – a w zasadzie już są – najsilniej odczuwalne w miastach

Skutki zmian klimatu będą – a w zasadzie już są – najsilniej odczuwalne w miastach

Foto: adobestock

Na początku roku weszła w życie ustawa, która nakłada obowiązek opracowania i aktualizacji Miejskich Planów Adaptacji na miasta liczące przynajmniej 20 tysięcy mieszkańców. Czym właściwie są te plany i z czego wynika potrzeba ich wdrażania?

Nowe przepisy weszły w życie w styczniu 2025 roku. Ustawodawca wprowadził w nich po raz pierwszy formalną definicję miejskich planów adaptacji, zaznaczając, że jest to dokument o charakterze strategiczno-wdrożeniowym, który ma obejmować zakresem obszar całego miasta, a jego celem jest zmniejszenie podatności miasta na zmiany klimatu, w tym poprawę zdolności przystosowania miasta do zmian klimatu. Co istotne – nie jest to akt prawa miejscowego. Te podstawowe elementy definiują, czy dany dokument może zostać uznany za miejski plan adaptacji, czy też nie.

Punktem wyjścia są oczywiście zmiany klimatu, które już obserwujemy oraz te, których efektów się spodziewamy w najbliższych dekadach. Miejskie plany adaptacji nie są niczym nowym, są opracowywane od przynajmniej 5–7 lat, poczynając od tych największych miast. Natomiast teraz opracowuje je również szereg mniejszych miast, nawet liczących poniżej 20 tysięcy mieszkańców. Nowelizacja ustawy ma jednak na celu przede wszystkim uporządkowanie tego procesu i zapewnienie, że wszystkie większe miasta będą takie plany posiadać. Wprowadzone przepisy zapewnią również regularne sprawozdania z podejmowanych działań adaptacyjnych o określonym zakresie. Miejskie plany adaptacji nie mają być tylko kolejnym formalnym dokumentem. Powinny być to realnie realizowane plany. Dzięki temu podatność miast na zmiany klimatu będzie coraz mniejsza, a mieszkańcom będzie się żyło lepiej w zmieniających się warunkach.

W ostatnich latach szczególny nacisk położono na adaptację w miastach, bo tu skutki zmian klimatu będą – a w zasadzie już są – najsilniej odczuwalne. Poza tym to w miastach żyje ponad 60 proc. mieszkańców Polski. Zaczynamy więc od tych obszarów, gdzie jest nas najwięcej, a w kolejnych etapach trzeba się będzie skupić na terenach wiejskich.

Czytaj więcej

Zielone inwestycje miast z KPO. Mała retencja i więcej powierzchni zielonych

W latach 2017–2019 wdrożono pilotażowy projekt, w którym udział wzięły 44 miasta liczące powyżej 100 tys. mieszkańców, które wdrożyły miejskie plany adaptacji. Jakie wnioski płyną z realizacji tego projektu?

Trudno mówić o konkretnych sukcesach z uwagi na różnorodność miast, które brały udział w projekcie. Z pewnością istotne jest to, aby miejskie plany adaptacji były dopasowane do rzeczywistych uwarunkowań, w których funkcjonuje dane miasto, do rzeczywistych potrzeb, do tego jakie skutki zmian klimatu są prognozowane dla danego obszaru.

Ustawodawca wskazał minimalny zakres miejskiego planu adaptacji, jest on również wskazany w przygotowanym przez Instytut Ochrony Środowiska podręczniku opracowywania MPA, jednak punktem wyjścia planu zawsze powinny być rzeczywiste uwarunkowania danego miasta.

Sukcesy związane z wdrażaniem MPA z pewnością można zauważyć jeżdżąc po różnych miastach – szczególnie tych największych, choć w mniejszych również wiele się zmieniło. Doskonałym przykładem jest Bydgoszcz, która jest prekursorem działań w zakresie uporządkowania gospodarki wodnej.

W kwestii zarządzania wodami opadowymi bardzo wiele zrobiono też w Gdańsku, gdzie skupiono się na zatrzymywaniu tych wód opadowych w miejscu wystąpienia opadów, odciążeniu sieci kanalizacji opadowej. Wiele skutecznych rozwiązań wdrożono w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie – dobre przykłady można znaleźć w zasadzie w każdym mieście.

Michał Marcinkowski, p.o. kierownika Zakładu Adaptacji do Zmian Klimatu, Instytut Ochrony Środowiska

Michał Marcinkowski, p.o. kierownika Zakładu Adaptacji do Zmian Klimatu, Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy

Foto: mat.pras.

Jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy mówiliśmy o gospodarce wodami opadowymi na obszarze miast, o zazielenianiu miast, zwykle powoływaliśmy się na przykłady z Europy Zachodniej, z wiodącą rolą Kopenhagi, która przewijała się praktycznie we wszystkich prezentacjach na ten temat. Obecnie w takich sytuacjach mówimy o Polsce, o tym, co można zrobić w polskich warunkach, pokazujemy, że dobre rozwiązania są możliwe nie tylko na Zachodzie, ale również u nas.

Realizujemy projekty, które wpływają na kształtowanie naszej przestrzeni, na to, abyśmy przestali uszczelniać, betonować miasta, a zaczęli zwracać uwagę na to, aby były zielone, aby wody opadowe były zatrzymywane, aby nasze miasta miały odpowiedni mikroklimat. Jednocześnie skupiamy się na działaniach edukacyjnych, kierowanych do różnych grup społecznych oraz do różnych grup wiekowych.

Efekty tych działań widać, bo to mieszkańcy miast najczęściej domagają się od włodarzy określonych działań, [[określonego zagospodarowania||określonego zagospodarowania przestrzeni||styl||Dodanie "przestrzeni" dla jasności]] . To też pokazuje, że adaptacja do zmian klimatu jest nie tylko akceptowana społecznie, ale wręcz wymagana.

Mówi pan, że na polskim podwórku też możemy znaleźć przykłady takich miast jak Kopenhaga, gdzie zdarzają się wyjątkowo udane projekty. Czy może pan podać jakieś konkretne przykłady?

[[Z pewnością wspomniany już Gdańsk, który po podtopieniach, jakie wystąpiły kilkanaście lat temu, zrobił bardzo wiele, aby zapobiec występowaniu podobnych sytuacji w przyszłości. ||Z pewnością warto wskazać Gdańsk, który po podtopieniach sprzed kilkunastu lat, zrobił bardzo wiele, by zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.||styl||Unikanie powtórzeń, uproszczenie języka]] Stworzono tu liczne ogrody deszczowe, systemy pozwalające na zatrzymanie wód opadowych na powierzchni, w zagłębieniach, nieckach – dotyczy to nie tylko infrastruktury miejskiej, dróg, ale także osiedli mieszkaniowych. Dzięki temu wody opadowe w pierwszej kolejności są gromadzone w obiektach powierzchniowych, a dopiero po wypełnieniu ich pojemności trafiają do sieci kanalizacji opadowej. Mocno postawiono też na zazielenianie, zagospodarowanie wód deszczowych z dachów.

Czytaj więcej

Michałowo walczy o neutralność klimatyczną. Rząd nie ułatwia zadania

W Polsce mamy ponad 200 miast liczących co najmniej 20 tysięcy mieszkańców, a więc zdecydowana większość miast objętych obowiązkiem wdrożenia miejskich planów adaptacji dopiero będzie je tworzyć. Co można podpowiedzieć ich włodarzom, na co powinni zwrócić szczególną uwagę, aby stworzyć plan, który rzeczywiście będzie właściwą odpowiedzią na potrzeby miasta i jego mieszkańców?

Warto zaznaczyć, że te miasta, które miały plan uchwalony przed wejściem w życie nowych przepisów, mogły go uznać za miejski plan adaptacji, bo taką możliwość zapewnił im ustawodawca. Jeśli nie zrobiły tego w ciągu 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy – lub jeśli nie miały planu adaptacji – mają 30 miesięcy od dnia 1 lipca 2025 roku, na przygotowanie i uchwalenie miejskiego planu adaptacji. Ten proces [[zgodnie z założeniami podanymi przez ustawodawcę||zgodnie z założeniami ustawodawcy||styl|| zbędne słowa]] rozpoczyna się uchwałą Rady Gminy o przystąpieniu do sporządzenia miejskiego planu adaptacji. Taka uchwała może być podjęta z własnej inicjatywy, przez radę lub też na wniosek burmistrza lub prezydenta miasta.

Kolejnym etapem jest proces opracowania planu, w którym istotne jest zapewnienie możliwości udziału w tym procesie społeczeństwa. Partycypacja społeczna jest bardzo mocno podkreślana. Prace nad takim planem nie są prowadzone przez pojedynczych ekspertów, a zespół interdyscyplinarny, w którym udział biorą urzędnicy, przedstawiciele miasta oraz różne grupy interesariuszy. Ich wskazanie jest jednym z pierwszych etapów opracowywania miejskiego planu adaptacji. To bardzo istotne, ponieważ każda z tych grup ma inne spojrzenie na sprawę, inną wiedzę oraz inne postulaty.

Po opracowaniu miejskiego planu adaptacji jest on przyjmowany przez Radę Gminy w drodze uchwały i wówczas miasto ma również obowiązek zamieszczenia go na swojej stronie podmiotowej urzędu gminy albo miasta w Biuletynie Informacji Publicznej. I przekazania takiego materiału również do Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego za pomocą systemu informatycznego przez nas udostępnionego. Wtedy rozpoczyna się okres realizacji tego planu i konkretnych działań, które są w nim wymienione.

W każdym miejskim planie adaptacji sformułowane są określone cele, do których chcemy dążyć. Stopień ich osiągnięcia określany jest na podstawie mierników. Mają one określoną wartość początkową oraz docelową, a także rok, w którym planuje się jej osiągnięcie.

Do osiągnięcia poszczególnych celów prowadzić mają przypisane do nich działania. W przypadku każdego z nich musi być wskazana instytucja, podmiot, czy organ odpowiedzialny za jego wdrażanie. Powinien zostać również określony harmonogram rzeczowo-finansowy. Realizacja działań monitorowana jest za pomocą wskaźników. One również muszą mieć przypisaną określoną wartość początkową i wartość docelową, czyli tę, do której chcemy dążyć.

Według nowych przepisów, miasta co dwa lata muszą składać sprawozdanie z realizacji działań adaptacyjnych, a po sześciu latach miejski plan adaptacji musi być aktualizowany. Chodzi o to, by móc ocenić, na ile te wcześniej założone działania pozwoliły na osiągnięcie postawionych celów. Z czasem zmieniają się też uwarunkowania, w których funkcjonują miasta, a więc pewne kwestie będą wymagały modyfikacji. Te sześć lat to okres często stosowany w działaniach planistycznych.

Jakie są obawy wśród samorządowców związane z tworzeniem takich planów? Czy mamy dane potwierdzające, co budzi największy niepokój przedstawicieli samorządów?

Myślę, że główną obawą miast może być brak środków finansowych na realizację planowanych działań. Warto jednak podkreślić, że wedle zapewnień ministerstw pieniądze na adaptację na najbliższe lata są zapewnione – oczywiście pod warunkiem spełnienia określonych kryteriów i przygotowania odpowiedniego wniosku.

Pewne obawy czasem budzi też odbiór społeczny działań adaptacyjnych. Wydaje mi się, że zwykle nie są to uzasadnione obawy. Z rozmów z różnymi samorządami wynika, iż reakcje są raczej bardzo pozytywne. Częściej spotykam się z uwagami ze strony mieszkańców różnych miast, że ich władze nie podejmują określonych działań niż z tego względu, że te działania są podejmowane, a nie są w ocenie mieszkańców potrzebne.

Oczywiście dyskusyjnym może być zawsze sposób rozwiązywania pewnych problemów związanych ze zmianami klimatu. Dobrym przykładem jest tutaj kwestia wód opadowych. Zdecydowana większość mieszkańców jest zdania, że należy je odpowiednio zagospodarować, aby uniknąć podtopień. Część mieszkańców chętniej poprze takie działania, które pozwolą na odprowadzenie wód opadowych poza miasto, poprzez sieć kanalizacji. Nie wszyscy będą akceptowali obiekty powierzchniowe, zbiorniki otwarte, pozwalające na zatrzymanie wód opadowych na powierzchni terenu. Tutaj bardzo istotna jest rola edukacji i pokazywania korzyści płynących z takich właśnie działań.

Innym przykładem działania adaptacyjnego, które może spotykać się z różnym odbiorem społecznym, jest ograniczenie koszenia terenów zielonych. Część mieszkańców nie ma z tym problemu, rozumie, jak to wpływa na środowisko i klimat. Jest jednak również grupa osób, która ma zastrzeżenia co do estetyki takich terenów, uważa, że wyglądają na zaniedbane. Również w tym przypadku można zaobserwować stopniowy wzrost społecznej akceptacji takich działań. To również efekt edukacji, licznych kampanii społecznych.

Działania edukacyjne powinny wskazywać cel podejmowanych działań adaptacyjnych, określać jakie zagrożenia niwelujemy, ograniczamy. Aby działania adaptacyjne były skuteczne, muszą być akceptowane przez mieszkańców.

Czytaj więcej

Lepsze zabezpieczenia przeciwpowodziowe Opolszczyzny. Rozbudowa polderu Żelazna

Czyli samorządowcy przede wszystkim muszą rozmawiać z mieszkańcami, edukować ich i wytyczać sobie realistyczne cele, które są dopasowane konkretnie do potrzeb danego miasta, tak?

Tak, temu też służą te nowe przepisy. Między innymi dzięki temu, że konieczne jest określenie docelowych wartości wskaźników i mierników, przez to, że działania muszą mieć przypisane instytucje, organy odpowiedzialne za ich wdrażanie, można się spodziewać, że zapisy zawarte w miejskich planach adaptacji będą bardziej realne.

A co w sytuacji, gdy realizacja tych celów się nie powiedzie w wyznaczonym czasie?

Ustawodawca nie przewidział w tym zakresie jakichkolwiek sankcji. Na pewno taka sytuacja powinna być dokładnie przeanalizowana przez władze miasta, aby w przyszłości zmniejszyć prawdopodobieństwo powtórzenia się takiej sytuacji. Zwykle warto dążyć do osiągnięcia postawionych celów nawet w późniejszym terminie niż ten pierwotnie założony. Może się również okazać, że ze względu na zmiany pewnych uwarunkowań, w których funkcjonuje miasto, realizacja określonego działania nie będzie już miała sensu, nie będzie uzasadniona. Ustawodawca przewidział w takich przypadkach możliwość aktualizacji planu adaptacji w krótszym czasie niż zakładane 6 lat.

Musimy jednak pamiętać, że działania adaptacyjne są konieczne w celu zapewnienia mieszkańcom komfortowych warunków życia w mieście. Z tego względu warto przygotować miejski plan adaptacji w sposób rzetelny, a następnie dążyć do założonych w nim celów.

Na początku roku weszła w życie ustawa, która nakłada obowiązek opracowania i aktualizacji Miejskich Planów Adaptacji na miasta liczące przynajmniej 20 tysięcy mieszkańców. Czym właściwie są te plany i z czego wynika potrzeba ich wdrażania?

Nowe przepisy weszły w życie w styczniu 2025 roku. Ustawodawca wprowadził w nich po raz pierwszy formalną definicję miejskich planów adaptacji, zaznaczając, że jest to dokument o charakterze strategiczno-wdrożeniowym, który ma obejmować zakresem obszar całego miasta, a jego celem jest zmniejszenie podatności miasta na zmiany klimatu, w tym poprawę zdolności przystosowania miasta do zmian klimatu. Co istotne – nie jest to akt prawa miejscowego. Te podstawowe elementy definiują, czy dany dokument może zostać uznany za miejski plan adaptacji, czy też nie.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy