Wydatki samorządów w 2023 r. mogą być rekordowo wysokie. Wskazują na to plany budżetowe największych miast, które przeanalizowało „Życie Regionów”. Przykładowo, Warszawa chce przeznaczyć na zadania bieżące i inwestycyjne o 3,6 proc. więcej niż w analogicznym planie na 2022 r. Kraków – 9,9 proc., a Łódź – ok. 13 proc.
To nieco sprzeczne z powszechnymi narzekaniami lokalnych władz na ich bardzo złą sytuację finansową. Ale, jak wyjaśniają samorządowcy, nominalne kwoty wydatków rosną, bo wymuszają to zewnętrzne okoliczności. A oszczędności, w postaci cięć wydatków, też wcale nie brakuje.
Czytaj więcej
Spór o stan samorządowych kas trwa. Resort finansów mówi, że jest dobry, władze lokalne – że fatalny.
Presja na wydatki
Wśród kluczowych czynników powodujących konieczność wzrostu wydatków budżetowych na 2023 r. należy przede wszystkim wymienić najwyższą od ćwierćwiecza inflację w Polsce i kryzys energetyczny przekładający się na drożejący prąd (który może być droższy o ok. 50 proc. mimo stawek minimalnych), gaz i ciepło. Do tego trzeba doliczyć wzrost kosztów pracy, a także kosztów pożyczania pieniędzy (w efekcie podwyżek stóp procentowych).
– W budżecie na 2023 r. konieczne jest więc zabezpieczenie wyższych wydatków, m.in. na wynagrodzenia – także wskutek wzrostu płacy minimalnej, media oraz odsetki od zadłużenia – zaznacza Piotr Husejko, skarbnik Miasta Poznań. Z naszej analizy wynika, że koszty obsługi zadłużenia w niektórych miastach wzrosną z roku na rok nawet dwu- czy trzykrotnie. Tak może być właśnie w Poznaniu, który planuje, że na ten cel musi przeznaczyć ok. 157 mln zł wobec 45 mln zł planu na 2022 r., a w Łodzi – to odpowiednio 268 mln zł i 80 mln zł.