Reklama
Rozwiń

Musimy być gotowi na zły scenariusz

Jeszcze przez kilkadziesiąt lat potrzebna będzie w Polsce co najmniej kilkadziesiąt milionów ton węgla rocznie – podkreśla Zygmunt Łukaszczyk, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.

Publikacja: 17.05.2016 23:00

Zygmunt Łukaszczyk jest prezesem KHW od października 2014 roku

Zygmunt Łukaszczyk jest prezesem KHW od października 2014 roku

Foto: materiały prasowe

Polskie górnictwo węgla kamiennego musi się restrukturyzować, by stać się konkurencyjne. Co należy zrobić, by polskie kopalnie wydobywały bez strat?

Zygmunt Łukaszczyk: Należy nastawić się na działania wielokierunkowe. Pierwszym jest to, co można zrobić na własnym podwórku. Zaczyna się od pewnego rodzaju zmiany mentalności. Przez dziesięciolecia górnictwo rozliczano z wydobytych ton. Tymczasem w obecnej rzeczywistości trzeba przestawić się na gigadżule. Wydobywać węgiel w taki sposób, by można go było jak najlepiej sprzedać. Katowicki Holding Węglowy jest w tym szczęśliwym położeniu, że dysponuje węglem wysokiej jakości – nisko zasiarczonym, zostawiającym po spaleniu niewiele popiołów. Ale i tak, mimo barier technicznych, okazało się, że jeszcze możemy poprawiać jakość węgla, który wyjeżdża z naszych kopalń. I to robimy, traktując zmiany nie jako pojedynczą akcję, ale jako proces. Do tego dokłada się optymalizacja kosztów, czyli działania oszczędnościowe, organizacyjne. Skoncentrowanie się na tym, co jest nam potrzebne do prowadzenia wydobycia i przeróbki wydobytego na powierzchnię surowca, stopniowego pozbywania się naleciałości lat minionych – obiektów, terenów, instalacji, infrastruktury, która nie służy wydobyciu. Czyli poświęcenie jak największej części sił temu, co jest naszym podstawowym zadaniem.

Działaniem pomocniczym, organizacyjnym, jest łączenie kopalń – co wiąże się ze zmianą struktur zarządzania, prowadzenia prac i za każdym razem musi być szczegółowo uzasadnione ekonomicznie. Bo nie chodzi o sztukę dla sztuki ani o ideologię, ale o konkretny efekt końcowy.

Jednak musimy się też liczyć z dojściem do granicy możliwości tego, co możemy sami osiągnąć. I tu jest potrzebna interwencja właściciela. Albo podaje pomocną dłoń – ocenia, wspiera opracowane w spółkach działania naprawcze, albo zostawia branżę „niewidzialnej ręce rynku”, jak ma to miejsce u naszych południowych sąsiadów. Tyle że ta niewidzialna ręka nie uwzględnia polityki społecznej, zatrudnieniowej, sytuacji setek tysięcy ludzi pracujących w górnictwie i w firmach z nim współpracujących. KHW kooperuje w miarę stale z około 3 tysiącami przedsiębiorstw z całej Polski. Można z grubsza szacować, ze w skali całego górnictwa będzie to jakieś 7–10 tysięcy firm. Więc ten kto na Pomorzu czy Podlasiu optuje za ograniczeniem zużycia węgla, w następstwie takiej sytuacji też może znaleźć się bez pracy.

Rzeczywistość jest złożona. Jeśli ktoś mówi o łatwych, szybkich i prostych receptach na wszystkie problemy, to albo ma wiedzę nad wyraz cząstkowa, albo po prostu jest demagogiem.

Czy możliwe jest zachowanie obecnego poziomu produkcji krajowej? No i czy w związku ze słabnącym zapotrzebowaniem na węgiel na świecie przetrwają wszystkie kopalnie w Polsce? Eksperci twierdzą, że co najmniej połowę trzeba zamknąć.

Na pewno w Polsce jeszcze przez kilkadziesiąt lat potrzebne będzie co najmniej kilkadziesiąt milionów ton węgla rocznie. Precyzyjnie ile, jak ma się to odnieść do przewidywanego i zaplanowanego miksu energetycznego – to pytanie do Ministerstwa Energii. Opracowuje ono i aktualizuje bardzo szczegółowy program przenoszący przewidywane zapotrzebowanie na węgiel w skali kraju.

Co do ekspertów, chwilami odnoszę wrażenie, że najważniejszą cechą ludzi występujących publicznie w tym charakterze jest szybkie zapominanie o swoich poprzednich prognozach bądź wyjaśnianie, dlaczego się one nie sprawdziły.

Jakie są perspektywy na odbicie cen węgla w sytuacji ograniczania zapotrzebowania przez największe gospodarki świata? Na wyższe ceny węgla liczy nie tylko PGG, ale też KHW i JSW. W jakim terminie może dojść do odbicia cen, jeśli w ogóle? I do jakiego poziomu?

Specjaliści od przewidywań rynkowych dzielą się na trzy grupy – tych, którzy twierdzą, że dno nie zostało jeszcze osiągnięte, tych, którzy uważają, że widać już symptomy odbicia, i tych, którzy są zdania, że stan obecny należy przyjąć jako przewidywany na przynajmniej najbliższy rok.

Z punktu widzenia spółki musimy być przygotowani na najgorszy scenariusz. Jeśli się nie sprawdzi, tym lepiej dla nas wszystkich.

Co daje zespolenie kopalń? Taki model zastosuje PGG, ale mówi się o tym także w przypadku KHW, gdzie powstaną dwie kopalnie z czterech. Czy zespolenie kopalń w PGG i KHW może skutkować przekazaniem części aktywów do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, np. gdy część górników odejdzie na urlopy górnicze?

Powtarzam – każdy przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie. Od pewnego czasu szykujemy się np. do technologicznego połączenia kopalni Wieczorek z Murckami-Staszicem. Ruch administracyjny można wykonać w ciągu jednego dnia. Tylko żeby takie posunięcie dało rzeczywisty efekt, trzeba przeprowadzić prace przygotowawcze – zgrać ze sobą dwa organizmy. Oraz przekonać do tego załogę.

Połączenie pozwoli na ograniczenie pewnych grup czynności, zadań, które w jakimś stopniu w tych kopalniach się dublują. Wykonane przez nas kolejne symulacje, przymiarki do planów potwierdziły, że to się powinno docelowo opłacić. I właśnie w taki sposób trzeba podchodzić do tematu. Bardzo szczegółowo wyliczyć koszt działań, zyski, przewidzieć możliwe problemy, opracować procedury zapobiegania im i wychodzenia z nich.

W innych sytuacjach należy zbadać i rozważyć przekazywanie części zakładu górniczego do SRK. Tak jak stało się z ruchami Mysłowice i Boże Dary oraz z kopalnią Kazimierz-Juliusz.

Korekty programu naprawczego dla KHW mają być gotowe za dwa miesiące. Ale minister Tchórzewski już zapowiedział konieczność dokapitalizowania spółki kwotą 500 mln zł. W proces mają być zaangażowane Enea i Węglokoks. Czy wiadomo coś już o strukturze transakcji?

Myślę, że bardziej precyzyjnie na to pytanie może odpowiedzieć pełniące w stosunku do nas nadzór właścicielski Ministerstwo Energii. Z tego, co wiem, sprawy są na dobrej drodze, co jednak nie oznacza, że jest to droga łatwa i krótka. Bo tu nie chodzi o „dosypanie” pieniędzy na czas dekoniunktury, lecz o wsparcie procesu restrukturyzacyjnego, które pozwoli przetrwać ten czas i kontynuować działalność w przyszłości.

Jak ma być zrestrukturyzowane niemal 3 mld złotych zadłużenia KHW?

Hasło „3 miliardy zadłużenia” to pewnego rodzaju uproszczenie. Ta wielkość jest lekko przesadzona. Odnosi się ona do sumy absolutnie wszystkich zobowiązań spółki krótko- i długoterminowych. Jeśli chodzi o szczegóły, proszę wybaczyć, ale chodzi o interesy, o negocjacje, które ich dotyczą, nie o konkurs piękności. My nie mamy być piękni, mamy być skuteczni! A najgorszym, co można zrobić umowom, jest opowiadanie o nich, zanim zostaną zawarte.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku