Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej

Paulina Czurak, właścicielka pracowni architektonicznej Ideograf, i Wojciech Witek, współwłaściciel Iliard Architecture & Management, o znaczeniu terenów zielonych w rozwoju miast.

Publikacja: 22.03.2019 11:00

Wojciech Witek, współwłaściciel Iliard Architecture & Management.

Wojciech Witek, współwłaściciel Iliard Architecture & Management.

Foto: materiały prasowe

Jakie znaczenie ma zieleń w przestrzeni polskich miast? Samorządy doceniają rolę zielonych terenów?

Paulina Czurak: Znaczenie zieleni w przestrzeni nie tylko miast, ale też w jakościowym otoczeniu człowieka, jest ogromne. Samorządy wciąż nie wykorzystują w pełni możliwości nie tylko utrzymania, ale przede wszystkim powiększania terenów zielonych. Jednocześnie widać wzrost zainteresowania zielenią w mieście ze strony polityków, mieszkańców aglomeracji, niekiedy nawet inwestorów. Zwolenników będzie przybywać. Trend jest korzystny dla człowieka nie tylko biologicznie, ale i ekonomicznie. Banalnym przykładem połączenia estetyki i oszczędności jest rzucany przez przydrożne drzewa cień. Redukuje wahania temperatur przy powierzchni, wydłużając żywotność nawierzchni drogi i chodnika. Patrząc bardziej globalnie, miasto, które inwestuje i dba o zieleń, zyskuje na atrakcyjności. Rośnie wartość inwestycji, ponieważ ludzie chcą mieć kontakt z naturą, także w mieście. Władze miast i projektanci powinni mieć to na uwadze już na etapie planowania.

Wojciech Witek: Coraz więcej ludzi napływa do miast. To globalny trend. Miasta ciągle rosną. Na ograniczonej nierzadko przestrzeni mieszka coraz więcej ludzi. Jednocześnie każdy z nas ma w sobie głęboko wbudowany sentyment do zieleni, przestrzeni. Potrzebujemy obcowania z naturą. Zieleń w przestrzeniach miast jest absolutnie kluczowa. Zarówno ze względów psychologicznych, jak i zdrowotnych. Tereny zielone w mieście to przestrzeń choćby aktywności sportowej. Samorządy oczywiście doceniają rolę zielonych terenów w miastach, choć ich organizacja i utrzymanie często jest dużym wyzwaniem.

Sami mieszkańcy miast podkreślają potrzebę zwiększenia terenów rekreacyjnych.

PCz: Część mieszkańców przeprowadziła się ze wsi lub mniejszych miejscowości do miast ze względu na możliwości związane z edukacją czy pracą. Miasto dostarcza wielu atrakcji, lecz w wolnym czasie ludzie łakną również kontaktu z przyrodą. Matki nie chcą spacerować z wózkami wzdłuż ulicy, biegacze trenować między skrzyżowaniami, a dzieci bawić się na skrawku placu między asfaltowymi jezdniami. Tereny rekreacyjne w postaci parków, bulwarów, zaaranżowanych zbiorników retencyjnych czy alejki drzew z ławkami to bezcenne przestrzenie. Korzystanie z takich miejsc wpływa korzystnie nie tylko na percepcję miasta, ale również na kondycję fizyczną i psychiczną mieszkańców.

WW: Tereny zielone naturalnie wpływają na komfort życia mieszkańców. To jest miejsce spaceru z dziećmi, z psem, miejsce aktywności sportowej. To przestrzeń, w której i dzięki której możemy powrócić na kilka chwil do korzeni, oderwać się od zgiełku i pędu życia. Zieleń przyciąga, motywuje do opuszczenia progów mieszkania. Bez niej każdy z nas częściej pozostaje w domu.

Szukający mieszkań na nowych osiedlach zwracają uwagę na bliskość zielonych terenów. Wielu klientów jest w stanie zapłacić więcej za lokal obok parku, jeziora, lasu. Miasta mają tu do odegrania jakąś rolę?

PCz: Świadomość korzyści płynących z przebywania blisko natury nawet w miejskim wydaniu jest coraz większa. Względna unikatowość to dobro, za które mieszkańcy, nie chcąc rezygnować z miejskiego życia, są w stanie płacić więcej. Wiedzą, że będzie się im żyło lepiej, a ich lokal będzie zyskiwał na wartości. Wbrew pozorom ceny nie zawsze są wygórowane. Inwestorzy niekiedy muszą ponieść dodatkowy koszt związany z odpowiednią aranżacją działki lub zrezygnować z możliwości sprzedaży większej liczby mieszkań. Sprzedają mniej lokali, ale lepszej jakości. Takie rozwiązania mogłyby i powinny być narzucone poprzez plan miejscowy, obligując inwestorów i projektantów do respektowania przyjętego założenia dla całej aglomeracji. Nie jest możliwe, aby każde mieszkanie w mieście miało widok na las. Możemy jednak doprowadzić do tego, że każdy mieszkaniec będzie mógł korzystać z pobliskiego parku, ogrodu, stawu.

WW: Władze miast mają do odegrania kluczową rolę przy wyznaczaniu i kształtowaniu terenów zielonych. Przestrzenie powinny być organizowane i utrzymywane przez samorządy. Nie ma co liczyć, że będą przedmiotem zainteresowania deweloperów. Mają oni do odegrania inną rolę w budowie miast. Właściwe kształtowanie (ilościowe i jakościowe) terenów zielonych w mieście jest czy powinno być jednym z zasadniczych tematów planowania przestrzennego, za które odpowiadają samorządy. Niestety, z racji tego, że planowanie i budowanie miast jako takich w ogóle mocno w Polsce kuleje, rzutuje to też na prawidłową organizację terenów zielonych.

Czy powinniśmy wrócić do idei miasta ogrodu?

PCz: Stosując daleko idącą interpretację, w pewien sposób już to zrobiliśmy. W Polsce powstają pomysły na miasta i dzielnice wpisane w tę znakomitą w swoim założeniu ideę. Życie jednak weryfikuje założenia inwestorów i projektantów. Jeszcze przecież niedawno idea zakładania takich miast cechowała się walorami ekonomicznymi, bogactwem zieleni, przyciągając zarazem nowych pracowników z terenów wiejskich. W rzeczywistości nie udało się osiągnąć w pełni zakładanych celów. Dziś takie założenia utożsamiamy bardziej z luksusem, ale i trudnościami dla użytkowników i sąsiadów. Niezależnie od trudności i korzyści współczesność kreuje coraz to nowe tendencje, na bieżąco odpowiadające na zapotrzebowanie rynku, którym my jako projektanci musimy sprostać.

WW: Nie musimy chyba szukać specjalnego powrotu do idei miasta ogrodu, bo w wielu miejscach na świecie wciąż korzystamy z tego dorobku. Decentralizacja miast i ich podział na mniejsze klastry (po ok. 30 tys. mieszkańców), które przy okazji były czy są bardziej zatopione w zieleni, to tematy wciąż obecne w planowaniu przestrzennym. Trzeba jednak pamiętać, że idee te przyniosły ze sobą inne problemy, z którymi miasto musiało się mierzyć, takie jak znaczne rozciągnięcie infrastruktury technicznej, w tym komunikacji. Temat kształtowania zabudowy w formie satelitarnych miast ogrodów staje się szczególnie interesujący w kontekście zmian kulturowych, które zaszły na przestrzeni ostatnich 20 lat, zmian, które na powrót odwołują się do znaczenia mniejszych, lokalnych społeczności, w ramach których ludzie budują swoje codzienne życie.

Część Polaków przenosi się z miast na wieś. Czy zieleń w miastach może ich zatrzymać? Może przyciągnąć do miast kolejnych mieszkańców?

PCz: Stajemy się coraz bardziej mobilni. Możemy pracować zdalnie przez internet lub nawet za cenę dłuższych dojazdów wracać codziennie do domu za miastem w lesie czy nad jeziorem. Jednocześnie miasta na pewno będą rozwijać się w kierunku, który będzie zapewniał dostęp do „miejskiej natury”. Zawsze jednak znajdą się osoby szukające kompromisu, który pozwoliłby im mieszkać na łonie natury i pozostawać w pośrednim kontakcie z dużą aglomeracją.

WW: Nie wierzę, żeby zieleń w miastach była w stanie zatrzymać ludzi, którzy noszą w sobie potrzebę mieszkania na wsi. Czynnikiem decydującym wydaje się tutaj jednak cena nieruchomości w miastach i poza nimi, czy też dostęp do prywatnego przydomowego ogródka.

Nawet najlepiej zorganizowany miejski park nie może z tym konkurować. Jednocześnie odrobinę przewrotny wydaje się nierzadki obrazek ludzi, którzy na weekend biorą dzieci do samochodu i ze swojej podmiejskiej willi przywożą je do parku w centrum miasta na rolki czy spacer. Różnorodność przestrzeni jest więc naszym bogactwem.

Jakie znaczenie ma zieleń w przestrzeni polskich miast? Samorządy doceniają rolę zielonych terenów?

Paulina Czurak: Znaczenie zieleni w przestrzeni nie tylko miast, ale też w jakościowym otoczeniu człowieka, jest ogromne. Samorządy wciąż nie wykorzystują w pełni możliwości nie tylko utrzymania, ale przede wszystkim powiększania terenów zielonych. Jednocześnie widać wzrost zainteresowania zielenią w mieście ze strony polityków, mieszkańców aglomeracji, niekiedy nawet inwestorów. Zwolenników będzie przybywać. Trend jest korzystny dla człowieka nie tylko biologicznie, ale i ekonomicznie. Banalnym przykładem połączenia estetyki i oszczędności jest rzucany przez przydrożne drzewa cień. Redukuje wahania temperatur przy powierzchni, wydłużając żywotność nawierzchni drogi i chodnika. Patrząc bardziej globalnie, miasto, które inwestuje i dba o zieleń, zyskuje na atrakcyjności. Rośnie wartość inwestycji, ponieważ ludzie chcą mieć kontakt z naturą, także w mieście. Władze miast i projektanci powinni mieć to na uwadze już na etapie planowania.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Innowacje wkraczają na miejskie przejścia dla pieszych