W tym roku minie 15 lat, odkąd jako marszałek rządzi pan regionem. Ale do październikowej rocznicy może pan nie dotrwać, bo radni PiS złożyli wniosek o pana odwołanie. Głosowanie w marcu. Obawia się pan utraty stanowiska?
Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak głos jakiegoś zadufania, ale uważam, że ten wniosek nie ma szans na akceptację większości radnych sejmiku. Jest kompletnie bezzasadny. Nawet radni PiS – cytując klasyka – nie cieszyli się, składając ten wniosek. Moim zdaniem byli po prostu pod presją swoich politycznych szefów, którzy z kolei ulegli presji regionalnej Solidarności.
Ten związek zawodowy od wielu lat jest podmiotem, który blisko współpracuje z PiS. Jest wręcz połączony pępowiną z tą partią. Cała pseudoawantura w ogóle nie dotyczy istoty pełnienia funkcji marszałka czy troski o nasze wspólne zachodniopomorskie sprawy, a bierze się z pieniactwa, do którego nas przyzwyczaili PiS i Solidarność.
Czytaj więcej
Wiele z zeszłorocznych rozwiązań, czy to dobrych, czy złych, wymusza na włodarzach podjęcie nowych wyzwań.
Także dla mieszkańców ten wniosek PiS jest kompletnie niezrozumiały. Przypomnę, że jego uzasadnieniem jest to, że nie głosowałem pod dyktando Solidarności w sprawie Elektrowni Dolna Odra i wygaszania w niej bloków węglowych, co jest od lat wiadome i jest naszą przyszłością.
Podczas posiedzenia wojewódzkiej rady dialogu społecznego, po dwóch godzinach sporu pomiędzy stroną rządową a związkami zawodowymi i bez szans na wypracowanie konstruktywnego stanowiska, padła propozycja, by dać sobie dwa tygodnie na znalezienie konsensusu.