Port Morski Police atrakcyjny dla inwestorów

Port Morski Police budzi zainteresowanie branży offshore – mówi nam Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego.

Publikacja: 09.02.2025 20:02

Port Morski Police atrakcyjny dla inwestorów

Foto: info@foto-team.pl

W tym roku minie 15 lat, odkąd jako marszałek rządzi pan regionem. Ale do październikowej rocznicy może pan nie dotrwać, bo radni PiS złożyli wniosek o pana odwołanie. Głosowanie w marcu. Obawia się pan utraty stanowiska?

Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak głos jakiegoś zadufania, ale uważam, że ten wniosek nie ma szans na akceptację większości radnych sejmiku. Jest kompletnie bezzasadny. Nawet radni PiS – cytując klasyka – nie cieszyli się, składając ten wniosek. Moim zdaniem byli po prostu pod presją swoich politycznych szefów, którzy z kolei ulegli presji regionalnej Solidarności.

Ten związek zawodowy od wielu lat jest podmiotem, który blisko współpracuje z PiS. Jest wręcz połączony pępowiną z tą partią. Cała pseudoawantura w ogóle nie dotyczy istoty pełnienia funkcji marszałka czy troski o nasze wspólne zachodniopomorskie sprawy, a bierze się z pieniactwa, do którego nas przyzwyczaili PiS i Solidarność.

Czytaj więcej

Lokalne władze nie narzekają na brak kłopotów

Także dla mieszkańców ten wniosek PiS jest kompletnie niezrozumiały. Przypomnę, że jego uzasadnieniem jest to, że nie głosowałem pod dyktando Solidarności w sprawie Elektrowni Dolna Odra i wygaszania w niej bloków węglowych, co jest od lat wiadome i jest naszą przyszłością.

Podczas posiedzenia wojewódzkiej rady dialogu społecznego, po dwóch godzinach sporu pomiędzy stroną rządową a związkami zawodowymi i bez szans na wypracowanie konstruktywnego stanowiska, padła propozycja, by dać sobie dwa tygodnie na znalezienie konsensusu.

Na tym przecież polega dialog, ale Solidarność myli dialog z dyktatem. Związkowcy wpadli więc na genialny pomysł, żeby to całe zamieszanie wykorzystać jako przyczynek do mojego odwołania. Zobaczymy, czy przekonają radnych. Większość nie traktuje tego wniosku poważnie, bo naprawdę trudno zachować przy nim powagę.

W niektórych województwach już działają centra integracji cudzoziemców, ale w zachodniopomorskim – jeszcze nie. Wiadomo, kiedy i gdzie dokładnie powstaną? Kto zapłaci za ich działalność?

Centra integracji cudzoziemców powstaną we współpracy z organizacjami pozarządowymi w Szczecinie oraz Koszalinie. Będą wspierać legalnych cudzoziemców w różnych problemach dnia codziennego.

Ci ludzie ciężko pracują, budując naszą gospodarkę, ale napotykają różne bariery, np. w postaci procedur administracyjnych, trudności językowych, różnic kulturowych, czasem potrzebują wsparcia psychologicznego.

Te centra są, niestety, przedstawiane przez opozycję jako coś zagrażającego mieszkańcom, dlatego chcę wyraźnie podkreślić: to będą centra usług, a nie miejsce całodobowego pobytu nielegalnych uchodźców.

Region chwali się nowocześniejszym taborem kolejowym w Polsce, a tymczasem pociągi SKM Szczecin ze stolicy regionu do Polic są opóźnione o co najmniej dwa lata? Uda się uruchomić połączenie w 2026 roku?

Adresatem pytania o linię do Polic są PKP PLK, które – co mówię ze smutkiem – mają opóźnienia chyba na wszystkich realizowanych inwestycjach. Kilka dni temu byłem w Policach i widziałem, że prace trwają, ale czy one zostaną ukończone w 2026 roku? W mojej ocenie jest to realne, ale nie ja jestem gwarantem, tylko PKP PLK.

Ale Urząd Marszałkowski odpowiada za projekt SKM Szczecin, prawda?

Jesteśmy głównym operatorem tego całego projektu, bo będziemy organizowali połączenia na tych liniach, również do Polic. Zależy nam na jak najszybszym ich uruchomieniu. Mamy gotowy tabor, w zasadzie wszystko mamy gotowe, ale nie mamy torów, za które odpowiedzialne jest PKP PLK.

Kilka dni temu był pan w Policach, gdzie Grupa Azoty Police, Pomorze Zachodnie, powiat i gmina Police oraz Port Morski Police podpisały porozumienie na rzecz rozwoju obszaru portu morskiego w Policach. Co dzięki temu zmieni się na terenach portowych?

Od początku mocno wspieram tę inicjatywę, bo Zakłady Chemiczne Police są historycznie jednym z największych zakładów i pracodawców na Pomorzu Zachodnim. Ale i one muszą się zmieniać. Dotychczas powstała tam nowa fabryka – Polimery Police, która zajmie się produkują polimerów.

To będzie pewna dywersyfikacja produkcji, Zakłady Chemiczne będą produkować mniej nawozów, a pewnie pojawi się więcej zielonych produktów. Jednak nadal poszukujemy dalszych szans na dywersyfikację i na rozwój tego obszaru, a odpowiedzią na te potrzeby jest teren Portu Morskiego Police, który – poza głównymi morskimi portami – jest największym portem o charakterze regionalnym w Polsce. Może okazać się bardzo atrakcyjny dla inwestorów reprezentujących różne branże.

Czytaj więcej

Trasa rowerowa Berlin–Szczecin–Kołobrzeg: pętla z dużym potencjałem

Do dyspozycji mamy ok. 400 hektarów pomiędzy portem a Zakładami Chemicznymi. Już widzimy duże zainteresowanie tym miejscem pod kątem operacji logistycznych dla sektora chemicznego. Mamy pierwszych inwestorów, którzy chcą tam posadowić instalacje do przeładunku chemikaliów, a następnie ich dystrybucji na cały kraj.

To są poważne firmy, które już są zaawansowane w przygotowaniu projektów inwestycji. Widzimy też zainteresowanie branży offshore, która bardzo mocno rozwija się w naszym regionie. Operuje ona na dużych gabarytach, które trudno jest przemieszczać w oparciu o transport drogowy i umiejscowić docelowo na Morzu Północnym czy Morzu Bałtyckim.

Firmy potrzebują miejsc na budowę kolejnych zakładów, które będą mogły korzystać z nabrzeża. Policki port spełnia te warunki, a możliwość kooperacji z pobliskimi Zakładami Chemicznymi zwiększa jeszcze potencjał tego terenu.

W ubiegłym roku na inwestycje drogowe w województwie zachodniopomorskim przeznaczono blisko 390 mln zł. Teraz ma być dwa razy tyle. Samorząd województwa stawia nie tylko na modernizację, ale też bezpieczeństwo mieszkańców. Dlaczego to jest takie ważne?

Przez ostatnie lata fundusze unijne pozwalały nam na modernizację dróg wojewódzkich. W tym roku rozpoczynamy inwestycję na odcinku pomiędzy Trzebiatowem a Kołobrzegiem, w przepięknym pasie nadmorskim. Widzimy jednak, że te same pieniądze pozwalają na remont mniejszej liczby kilometrów, ponieważ rosną ceny.

Dlatego podjęliśmy decyzję, by przez cztery najbliższe lata przeznaczać z budżetu województwa nie mniej niż 200 mln zł na poprawę stanu dróg wojewódzkich. W tym roku będzie to 250 mln zł. Kryterium jest dosyć proste. Zaczynamy od dróg, które są najczęściej uczęszczane i mają najgorszy standard.

Pomorze Zachodnie jako pierwszy region w Polsce wymieniło tabor kolejowy na nowy lub zmodernizowany. Teraz chcemy być pierwszym w Polsce województwem, które będzie mieć wyremontowane wszystkie 2200 km dróg wojewódzkich na swoim terenie. Zgodnie z nazwą tego programu – „Pomorze Zachodnie na dobrej drodze”.

W regionie sprawnie rozwija się nie tylko sieć drogowa, ale też rowerowa. W styczniu podpisano umowę na budowę kolejnego odcinka trasy Wokół Zalewu Szczecińskiego. To będzie największa inwestycja rowerowa w tym roku?

Na pewno będzie to największa rozpoczynana inwestycja. W fazę realizacji wejdziemy w przyszłym roku, bo najpierw trzeba opracować dokumentację. Mamy w dużym stopniu zaawansowania drogi rowerowe w innych miejscach naszego województwa, chociażby na szlaku, który nazwaliśmy Stary Kolejowy Szlak, od Kołobrzegu do Wałcza.

Na odcinku 35 km ścieżki do Wałcza realizacja jest już bardzo zaawansowana. Staramy się konsekwentnie kontynuować to niełatwe dzieło. Niestety, budowa ścieżek rowerowych jest znaczenie trudniejsza od budowy zwykłych dróg ze względów wymogów formalno-prawnych.

Skompletowanie dokumentacji, pozwoleń na budowę, pozwoleń do gruntów wydłuża cały proces. Jako jeden z liderów rowerowych wśród regionów wspólnie z innymi marszałkami apelujemy do rządu o uproszczenie tych przepisów, aby mogło powstawać więcej ścieżek rowerowych w całej Polsce.

W drugiej połowie lutego odbędą się II Polsko-Niemieckie Dni Turystyki Rowerowej. Duże jest zainteresowanie naszych zachodnich sąsiadów trasami rowerowymi w regionie?

Bardzo duże i ciągle rośnie. Zbudowaliśmy polsko-niemieckie partnerstwo rowerowe, m.in. w oparciu o środki z programu Interreg. Kiedyś to nasi mieszkańcy częściej jeździli na stronę niemiecką w poszukiwaniu dobrej jakości ścieżek rowerowych, a dzisiaj to Niemcy przyjeżdżają do nas.

I polscy, i niemieccy rowerzyści mówią, że po naszej stronie ścieżki są bardziej atrakcyjne, przynajmniej na niektórych odcinkach. Coraz bardziej popularna jest też nasza aplikacja rowerowa pn. Pomorze Zachodnie. Zawiera informacje o trasach rowerowych, miejscach przyjaznych rowerzystom, atrakcjach turystycznych.

Czytaj więcej

Wielkie zmiany w marszałkowskich szpitalach Pomorza Zachodniego

Na prośbę kolegów z Niemiec przetłumaczyliśmy ją na język niemiecki, a odpowiadając na prośby polskich rowerzystów, dołączamy do aplikacji ścieżki po niemieckiej stronie. Tak więc z rowerowego punktu widzenia Pomorze Zachodnie się rozrasta.

Samorząd województwa mocno wspiera lokalny kapitał społeczny. Trwają nabory na granty sołeckie, czy do programu „Społecznik”. Jak takie niewielkie, kilkutysięczne dotacje zmieniają lokalne społeczności? Czy przy wysokiej inflacji te dotacje nie powinny być pana zdaniem nieco wyższe?

Wysokość dotacji wzrasta, w tym roku do 6 tys. zł na inicjatywę. Ale nie w wysokości dofinansowania tkwi sens tego programu. Obrazowo mówiąc, „Społecznik” jest odwrotnym programem do programu „Willa+”, który serwował nam rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Tam duże pieniądze miały trafić do bardzo niewielu uprzywilejowanych osób, a w naszych programach niewielkie pieniądze mają trafiać do jak największej liczby mieszkańców. To nie są środki przeznaczone na jakieś twarde inwestycje, my inwestujemy w budowanie więzi społecznych pomiędzy mieszkańcami.

Ale to nie są zbyt małe środki? W końcu inflacja jest spora...

Mamy świadomość inflacji. Siedem lat temu, kiedy ruszaliśmy z programem „Społecznik”, granty wynosiły 3 tys. zł na każdą z inicjatyw, a teraz 6 tys. Za tę kwotę ludzie potrafią wiele zdziałać, zwłaszcza że dokładają własną ciężką pracę. W ciągu siedmiu lat za 22 mln zł mieszkańcy Pomorza Zachodniego zorganizowali ok. 5 tys. wspólnych inicjatyw. To były wydarzenia kulturalne, sportowe, integracyjne.

Czasem to było kupno jakiegoś paleniska czy grilla na potrzeby lokalnej społeczności w małej miejscowości. Zdarzały się też małe zakupy inwestycyjne. Setki tysięcy osób brały udział i korzystały z tych inicjatyw. Za czasów PiS, bardzo podobne pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, tu w Szczecinie, trafiły do czterech osób i nie wiadomo, gdzie się rozpłynęły.

My budujemy energię i kapitał społeczny, nie tylko „Społecznikiem”, ale też przy pomocy grantów sołeckich, osiedlowych, dla kół gospodyń wiejskich, dla ogrodów działkowych. Mieszkańcy już się nauczyli korzystać z tych środków i czekają na kolejną edycję, a ta w przypadku „Społecznika” rusza za chwilę, bo 10 marca.

Te granty naprawdę budują więź społeczną. Ludzie wychodzą z domu i się do siebie uśmiechają, a nie żyją obok siebie, nie znając swoich sąsiadów i nie interesując się najbliższym otoczeniem.

Jedną z ciekawszych inwestycji w regionie będzie budowa Centrum Zrównoważonego Rozwoju Ekofuturium w Koszalinie. Kiedy fizycznie może ruszyć i jakie korzyści będą mieli z niej mieszkańcy?

Chcemy, żeby w województwie powstało drugie duże centrum edukacyjno-naukowe. Pierwsze to Morskie Centrum Nauki w Szczecinie, mamy też kilka mniejszych centrów w pięciu powiatach, ale chcemy, żeby drugie duże centrum powstało we wschodniej części województwa. Ma być dedykowane przyszłości, w szczególności ekologii, bo nie tylko identyfikujemy się z morskim charakterem regionu, ale czujemy się też liderem w ochronie środowiska w Polsce. Jeżeli chodzi o Ekofuturium, to cieszę się, że w końcu z fazy futurystycznych wizji wchodzimy w fazę twardych konkretów. Obecnie jesteśmy na etapie konkursu na wybór koncepcji architektonicznej. Do czerwca powinien być on zakończony.

W tym roku minie 15 lat, odkąd jako marszałek rządzi pan regionem. Ale do październikowej rocznicy może pan nie dotrwać, bo radni PiS złożyli wniosek o pana odwołanie. Głosowanie w marcu. Obawia się pan utraty stanowiska?

Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak głos jakiegoś zadufania, ale uważam, że ten wniosek nie ma szans na akceptację większości radnych sejmiku. Jest kompletnie bezzasadny. Nawet radni PiS – cytując klasyka – nie cieszyli się, składając ten wniosek. Moim zdaniem byli po prostu pod presją swoich politycznych szefów, którzy z kolei ulegli presji regionalnej Solidarności.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Prezydent Lublina Krzysztof Żuk: Bez zadłużenia nie byłoby inwestycji
Okiem samorządowca
Prezydent Zielonej Góry: Udało się nam zmniejszyć deficyt poniżej 200 mln zł
Okiem samorządowca
Marek Woźniak: Korzystamy z nadwyżki finansowej z lat ubiegłych
Okiem samorządowca
Burmistrz Supraśla: Zaczekamy na wyrok TK w sprawie podziału gminy
Okiem samorządowca
Paweł Gulewski: Będziemy tworzyć Metropolię Toruńską. Bez Bydgoszczy