Krzysztof Kosiński: Ogromna część samorządów będzie nadal dokładała do nauczycielskich pensji

Nowy system zapewni nam, że władza centralna, wprowadzając prezenty podatkowe dla obywateli, nie będzie robiła tego kosztem samorządu – mówi Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa, wiceprezes Związku Miast Polskich.

Publikacja: 08.09.2024 13:24

Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa, wiceprezes Związku Miast Polskich

Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa, wiceprezes Związku Miast Polskich

Foto: Mateusz Chrzanowski

Jak dużo terenów zielonych ma Ciechanów? Czy są tam też parki narodowe bądź rezerwaty przyrody? 

Ciechanów znajduje się w obszarze nazywanym Zielonymi Płucami Polski. To teren północno-wschodniej części kraju, w który wchodzi północna część Mazowsza, na czele z Ciechanowem.

W granicach administracyjnych mamy ponad 60 ha terenów zielonych objętych ochroną, tj. zespół przyrodniczo-krajobrazowy rzeki Łydyni i użytek ekologiczny. Dodatkowo są też dwa lasy, cztery miejskie parki, błonia zamkowe w centrum i inna zieleń urządzona.

Pytam o to nie bez powodu. Czy według pana wiedzy miasto będzie mogło liczyć na budżetowe wsparcie dla samorządów, na terenie których znajdują się tereny zielone, z których wszyscy korzystamy? 

Teoretycznie tak, ale zastosowane przez Ministerstwo Finansów skomplikowane wskaźniki nie pozwalają nam przeliczyć, ile na tym konkretnie zyskujemy. Nie każda zieleń jest wliczana do tzw. potrzeb ekologicznych gminy. Mówimy tylko o obszarach objętych różnymi formami ochrony przyrody, a dodatkowo każda z nich ma swoją wagę przeliczeniową. W ogólnej relacji dochodów Ciechanowa według nowego systemu, a dochodów według obecnie obowiązującego systemu zyskujemy około 7 proc.

Podobnej wielkości miasta do Ciechanowa, które nie mają żadnych form ochrony przyrody, zyskują procentowo więcej niż my, dlatego nie sądzę, aby „urzędnik magik” z Ministerstwa Finansów odpowiedzialny za algorytm nadał zielonym terenom szczególną rangę w kontekście zysków finansowych. Słyszymy głosy przede wszystkim gmin wiejskich, które uważają, iż ekologiczna rekompensata za posiadanie chronionych terenów zielonych powinna być objęta zupełnie odrębną regulacją ustawodawczą. Podzielam te opinie.

Rząd zaprezentował zmieniony projekt ustawy o finansowaniu JST. Według niego niemal o 25 mld zł więcej trafi w przyszłym roku do samorządów. A w ostatnim rozdaniu z Rządowego Programu Inwestycji Lokalnych, czyli Polskiego Ładu, do JST trafiło 26 mld zł. Czy te 25 mld zł naprawdę znacząco poprawi kondycję samorządów?

Jest tu subtelna różnica, bo zwiększone dochody od nowego roku będą mogły finansować wydatki bieżące, a nie tylko konkretne inwestycje. To daje większą swobodę organom wykonawczym i radnym. Natomiast faktem jest, że przyrost dochodów w 2025 roku w stosunku do 2024 roku, wliczając 10 mld, które samorządy mają dostać jeszcze w tym roku w ramach rekompensaty za ubytki podatkowe, wydaje się niewielki. Potrzeby są zdecydowanie większe, ale należy wykazać zrozumienie, bo budżet państwa nie jest w najlepszej kondycji. Przeciąganie zbyt krótkiej kołdry pomiędzy rządem a samorządem trwa od lat, niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje władzę.

Nowy system zapewni nam, że władza centralna, wprowadzając prezenty podatkowe dla obywateli, nie będzie robiła tego kosztem samorządu, a budżet państwa będzie musiał w 100 proc. sfinansować chociażby ewentualne podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Dotychczas każdy ruch podatkowy władz w Warszawie oznaczał drżenie i zmartwienia włodarzy oraz zachwianie równowagi budżetowej w każdym lokalnym budżecie.

Czytaj więcej

Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu: Poprzednie rządy wypłoszyły niemieckich turystów

Prezentując projekt, rząd zapewniał, że „każdy samorząd będzie miał zagwarantowane wyższe dochody niż obecnie”. I to dochody podatników będą podstawą naliczania dochodów dla samorządów. To będzie sprawiedliwe – zwłaszcza w mniejszych i biedniejszych gminach?

Mniejsi i biedniejsi mają równocześnie zapewniony w tej reformie system wyrównawczy. Gdyby rząd miał większą odwagę, to obok reformy finansowej zrealizowałby reformę administracyjną, bo przecież wielu tych „mniejszych i biedniejszych” nie ma racji bytu. Sztucznie utrzymujemy niewielkie i pasożytujące jednostki samorządu terytorialnego, które trzeba wspierać systemami wyrównawczymi na utrzymanie biurokracji i urzędników. W relacjach ekonomicznych trudno właściwie zdefiniować pojęcie sprawiedliwości. Wprowadzenie zasady „wszystkim po równo” nie byłoby przecież sprawiedliwe. Na pewno rozpocznie się rodzaj nowej rywalizacji między samorządami o podatnika. Dotychczas namawialiśmy do rozliczania PIT w miejscu faktycznego zamieszkania. Teraz bardziej istotny będzie tzw. mieszkaniec przeliczeniowy, bo tak go nazwało Ministerstwo Finansów. Istotne będzie pozyskiwanie nowych podatników oraz to, aby każdy z nich zarabiał jak najwięcej. Na tą drugą kwestię wpływ lokalnych władz jest dalece ograniczony.

A czy już wiadomo, czy przy tym naliczaniu resort finansów będzie korzystał z aktualnych danych, czy jednak historycznych, na co w sierpniu zwracał uwagę ZMP?

Z założenia mają być to aktualnie dostępne dane z najbliższego pełnego roku. Wszelki dostęp do szerokich i zbiorczych informacji musi mieć Ministerstwo Finansów, a podstawą powinien być tu 2023 rok.

Kolejna rzecz, czyli do bazy naliczania dochodów JST z udziału w PIT i CIT będą wliczane dochody z podatku zryczałtowanego od przychodów ewidencjonowanych. To ucieszy samorządowców?

Po reformie podatkowej wprowadzonej Polskim Ładem podatnicy zaczęli uciekać w kierunku ryczałtu, a ten płynie jako źródło dochodu wyłącznie do budżetu państwa. Nie ma tu żadnych udziałów samorządów. To jedna z fundamentalnych przyczyn pogorszenia sytuacji finansowej miast w ostatnich latach. Sądzę, że duża część zysków w nowym systemie jest związana właśnie z uwzględnieniem dochodu z ryczałtu. Stąd efekt, że wszystkie samorządy zyskują, ale część zyskuje zdecydowanie więcej.

Rząd ostatecznie chyba zrezygnował z pomysłu, by z podatków PIT i CIT wpływy do miast na prawach powiatu były procentowo niższe niż do pozostałych miast czy gmin? To chyba nie był najlepszy pomysł? 

Niestety, koncepcja, w której udział procentowy w dochodzie mieszkańca miasta na prawach jest niższy niż zsumowany dla oddzielnych bytów – miasta i powiatu – została utrzymana. Wygląda to trochę tak, że samorząd, który wykonuje zadania zarówno miasta, jak i powiatu, jest dyskryminowany i karany. Po roku funkcjonowania reformy mamy zagwarantowany jej przegląd. Jestem przekonany, że temat wróci i będzie presja na zmianę we wspomnianym zakresie.

Czytaj więcej

Prezydent Opola: Deficyt jest, ale zaciągany dług wykorzystaliśmy na inwestycję

Nie będzie obecnej części subwencji ogólnej, a naliczane będą potrzeby finansowych samorządów (takie jak potrzeby wyrównawcze, potrzeby oświatowe, potrzeby rozwojowe, potrzeby ekologiczne, potrzeby uzupełniające). To dobre rozwiązanie?

Tu największą obawą są potrzeby oświatowe. Mamy doskonały przykład obrazujący problemy, które mogą nas czekać w przyszłości. Kiedy rozpoczynaliśmy dyskusję z Ministerstwem Finansów na temat zaproponowanej reformy finansowania samorządów, to w założeniach budżetowych polskiego państwa przyjmowano podwyżkę dla nauczycieli na poziomie 4,1 proc. od 1 stycznia 2025 roku. Już po dogadaniu, pozytywnym zaopiniowaniu reformy oraz poznaniu informacji, ile każdy samorząd zyskuje, dowiedzieliśmy się, że podwyżka dla nauczycieli będzie większa i wyniesie 5 proc. Czy na ten wzrost dostaniemy nowe środki? Otóż według reformy mamy sobie radzić z tym sami. To największe zagrożenie procedowanych zmian, bo za chwilę jakiś rząd może mieć pokusę, aby co roku podnosić nauczycielom wynagrodzenia o 30 proc., bo przecież nic go to nie będzie obchodziło ani kosztowało. Niech martwi się wójt, burmistrz, prezydent, niech to tłumaczy radnym i mieszkańcom.

Niektórzy samorządowcy, jak choćby prezydent Szczecina Piotr Krzystek, od lat apelują o zwiększenie wydatków na oświatę z budżetu państwa, by to było 3 proc. PKB. Czy nowy sposób naliczania pieniędzy na oświatę będzie sprawiedliwy?

To jest także postulat podnoszony przez Związek Miast Polskich. 3 proc. PKB na oświatę, w porównaniu z blisko 5 proc. na obronność, nie wydaje się czymś abstrakcyjnym. W ramach reformy znika subwencja oświatowa, a zamiast niej pojawiają się potrzeby oświatowe. Natomiast sposób ich obliczania nie jest w żaden sposób rewolucyjny i de facto nic nie zmienia. Nadal ogromna część samorządów będzie dokładała do nauczycielskich pensji, ale teraz z uwagi na nowy system będziemy mieli trudność w księgowym pokazaniu tego zjawiska.

W końcu ma zostać zlikwidowane tzw. janosikowe, czyli danina bogatszych samorządów na rzecz biedniejszych. To dobre rozwiązanie?

„Janosikowe” nie będzie widoczne w budżetach, ale to nie znaczy, że słabsze samorządy nie będą wspierane. Transfery pomiędzy najbogatszymi a najbiedniejszymi będą się po prostu odbywały centralnie poprzez nowy system wyrównawczy.

Czy skarbnik Ciechanowa liczyła już, ile pieniędzy z budżetu państwa trafi do kasy miasta w 2025 roku? Istotnie będzie więcej niż w 2024 roku? Będzie to widać w budżecie miasta na przyszły rok i planowanych inwestycjach?

W stosunku do 2024 roku ma to być 26 mln zł więcej, a w relacji do obowiązującego systemu – niespełna 11 mln zł więcej. Żeby to lepiej zobrazować czytelnikom, można powiedzieć, że ta ostatnia kwota odpowiada modernizacji ok. 1 km miejskiej drogi, z budową ścieżki rowerowej, kanalizacji deszczowej i sanitarnej oraz oświetlenia. Mam jednak poważne wątpliwości, czy ten cały zysk na reformie przełoży się na wydatki inwestycyjne. Trzeba pamiętać, że inflacja nie odpuszcza i rosną koszty bieżącego funkcjonowania, w tym wynagrodzenia. Dlatego w zdecydowanej większości zyski z reformy będą przejedzone przez rosnące wydatki bieżące. Lepiej jednak mieć te środki do dyspozycji, niż żyć koniecznością ciągłego szukania cięć i ograniczeń. Reforma da oddech, stabilizację i pozwoli utrzymać standard jakości świadczonych usług mieszkańcom.

Jak dużo terenów zielonych ma Ciechanów? Czy są tam też parki narodowe bądź rezerwaty przyrody? 

Ciechanów znajduje się w obszarze nazywanym Zielonymi Płucami Polski. To teren północno-wschodniej części kraju, w który wchodzi północna część Mazowsza, na czele z Ciechanowem.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Krzysztof Żuk: Uniezależniamy nasze dochody od bieżących działań rządu
Okiem samorządowca
Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu: Poprzednie rządy wypłoszyły niemieckich turystów
Okiem samorządowca
Burmistrz miasteczka na granicy z Białorusią: Wierzymy, że gorzej być nie może
Okiem samorządowca
Prezydent Opola: Deficyt jest, ale zaciągany dług wykorzystaliśmy na inwestycję
Okiem samorządowca
Prezydent Białegostoku: Bez wsparcia samorządów trudno byłoby sportowcom osiągać sukcesy