Wojciech Szczurek: W działaniach kryzysowych podstawową rolę odgrywa państwo

Taka sytuacja jak w Przewodowie powoduje mobilizację, weryfikację, czy kanały komunikacyjne rzeczywiście działają. To były prawdziwe godziny grozy – mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.

Publikacja: 20.11.2022 13:30

Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni

Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni

Foto: Michał Puszczewicz

Jaka była pana pierwsza reakcja po informacji, że w Przewodowie pod Hrubieszowem spadł pocisk rosyjskiej produkcji, zabijając dwie osoby? Pana zdaniem informacje i reakcja polskiego rządu w tej sprawie były prawidłowe?

Pierwsza moja reakcja to bardzo mocne poruszenie, bo wobec nieprzewidywalności Putina, jego decyzji rozpoczęcia wojny w Ukrainie, licznych bardzo dramatycznych wydarzeń na obszarze walczącej Ukrainy, wywoływało to niepokój, czy ten konflikt nie przenosi się także na tereny państwa polskiego.

Miałem także wiele sygnałów zaniepokojonych, czy nawet przerażonych w niektórych przypadkach, mieszkańców Gdyni. To, co w pierwszych godzinach realizował rząd, te wszystkie wystąpienia przedstawicieli władz, uznaję za prawidłowe. Były spokojne. Ale moim zdaniem były one spóźnione.

Dlaczego?

Jeżeli Polacy z polskich mediów dowiadywali się na podstawie konferencji z Pentagonu o tym zdarzeniu wcześniej niż z informacji polskiej administracji, to wyraźnie dowodzi, że komunikacja ze społeczeństwem była nieprawidłowa.

A jest to o tyle istotne, że te pierwsze godziny i oczekiwanie na stanowisko polskich władz to był czas, kiedy nakręcały się scenariusze i wyobrażenia, a w typie wojny prowadzonej przez Rosję one też dają okazję do tego, by podsycać pewne niepokoje, budować napięcie. Moim zdaniem był to błąd, że tak długo czekano z transparentnym komentarzem. Nawet jeśli nie było pewności.

Te pierwsze informacje nie były ostre, nie były jednoznaczne co do przyczyn tego wydarzenia. A reakcja, która byłaby natychmiastowa, na pewno dawałaby poczucie większego spokoju naszym obywatelom, nawet gdyby jasno padło, że nie wszystko już wiadomo.

Czy takie wydarzenie jak w Przewodowie powoduje, że działania podejmują też samorządy – choćby zwołanie własnych sztabów kryzysowych, czy jednak czekają na reakcje i działania ze strony rządu i prezydenta RP?

W działaniach kryzysowych podstawową rolę odgrywa państwo. Natomiast zarówno w Gdyni, jak i w większości polskich miast, polskich samorządów już od początku wojny w Ukrainie funkcjonują sztaby kryzysowe, które pracują i analizują sytuację ciągle.

Taka sytuacja jak w Przewodowie oczywiście powoduje mobilizację, weryfikację czy kanały komunikacyjne rzeczywiście działają. Przecież wszyscy są na swoich stanowiskach. To były rzeczywiście prawdziwe godziny grozy. W środę po 20 godzinach, kiedy o tym rozmawiamy, to na pewno nastroje są już bardziej spokojne. Ale te pierwsze godziny to był czas, kiedy także na poziomie samorządów trwała mobilizacja struktur odpowiedzialnych za zarządzanie kryzysowe i za funkcjonowanie miasta.

Czytaj więcej

Frankiewicz: Prymat polityki nad gospodarką widać dokładnie

Przejdźmy do spraw lokalnych. Projekt budżetu Gdyni na 2023 został już złożony w Radzie Miasta. Jaki to będzie budżet?

To będzie bardzo trudny budżet, bo mierzymy się nie tylko z drastycznym wzrostem cen oraz wynagrodzenia minimalnego, ale także z systematycznie postępującym ubytkiem dochodów własnych samorządów, które są następstwem zmian w przepisach podatkowych wprowadzonych przez rząd, przez parlament.

Już od roku 2019 zaczęto nam ograniczać dochody, kiedy został wprowadzony zerowy PIT dla młodych oraz obniżono podatki o jeden punkt procentowy dla pozostałych podatników. A potem przyszedł Polski Ład.

On był już tragedią, ale kiedy okazało się, że rządzący nie potrafią go naprawić, to tak zaczęto zmieniać te przepisy podatkowe, żeby naprawa Polskiego Ładu znowu odbyła się kosztem samorządów. A to oznacza, że straciliśmy olbrzymią część naszych dochodów i w sytuacji kryzysowej, gdy inflacja dotyka także kosztów, które ponosi samorząd, to czyni ten budżet bardzo trudnym.

To drugi z rzędu budżet, który maleje. I to pierwsza w historii samorządów taka sytuacja. Przed laty dysponowaliśmy znacznie mniejszymi budżetami, jednak rok do roku te budżety, minimalnie, ale rosły. A teraz mierzymy się z kryzysem zarówno gospodarczym, jak i kryzysem finansów samorządowych, które zostały wprowadzone decyzjami politycznymi rządzących.

Gdzie miasto szuka oszczędności? Odbije się to na inwestycjach miejskich?

Musimy założyć, że samorządowe budżety realnie będą niższe, więc nie da się uniknąć wprowadzania oszczędności w bardzo wielu obszarach. Przyjęliśmy nadrzędną zasadę, że oszczędzamy tak, by w jak najmniej uciążliwy sposób odbijało się to na jakości życia mieszkańców. Choć oczywiście będą oni odczuwali zmiany.

Staramy się chronić w sposób szczególny sferę pomocy społecznej, edukację. Staramy się chronić wydatki miejskie na komunikację zbiorową. Ale mam świadomość, że pomimo dodatkowo przekazywanych środków, w związku ze wzrostem kosztów, cięcia dotkną także tych obszarów. Wzrosty płac, ale też cen paliw, energii powodują, że szukamy oszczędności w każdym obszarze działalności miasta.

A te inwestycje?

Inwestycje miejskie planowane są w cyklach wieloletnich i przygotowywane są przez wiele lat. W strategii miasta będą przesuwane w czasie, ale w przyszłości będziemy do nich wracać. Część zadań inwestycyjnych będziemy kontynuować, a część przesuwać na przyszłość.

A dziś jest bardzo trudno planować kolejne lata, bo trudno ocenić, czy trend polegający na odchudzaniu finansów samorządowych będzie kontynuowany, czy zostanie wprowadzony mechanizm oczekiwany przez polskie samorządy, czyli tak naprawdę od nowa zdefiniowane zasady finansowania jednostek samorządu terytorialnego, bo od tego będzie uzależnione tempo realizowania projektów inwestycyjnych.

Dziś mamy w budżecie wiele projektów, które będziemy kontynuować, ale mam świadomość, że tempo rozpoczynania kolejnych będzie uzależnione od sytuacji budżetów samorządowych.

Sami mieszkańcy będą musieli liczyć się z podwyżkami? Co podrożeje poza wzrostem podatku od nieruchomości, który będzie wyższy chyba niemal w całej Polsce? Czy jednak miasto będzie się starało nie podnosić opłat lokalnych?

Bardzo byśmy chcieli, choć mamy świadomość, że są takie sfery, jak choćby koszt ogrzewania systemowego, który poprzez wzrost cen energii będzie rósł. Ale bardzo bym chciał, by miasto nie generowało dodatkowych obciążeń. Nie jest wykluczone, że w przyszłości będziemy musieli się zmierzyć z podwyżką cen biletów komunikacji miejskiej. To nie jest jeszcze przesądzone, choć wzrost kosztów funkcjonowania komunikacji miejskiej, a także oczekiwania płacowe pracowników komunikacji już dziś każą nam taką analizę przygotowywać. Będziemy musieli stanąć przed takimi decyzjami w przyszłości.

Czytaj więcej

Prezydent Tychów: Przymierzamy się do tej nieszczęsnej akcji Sasina

Gdynia już sprzedaje węgiel mieszkańcom, czy na razie zbiera informacje o tym, ile tego węgla potrzeba?

W czwartek do miasta przyjechały pierwsze dostawy węgla dla mieszkańców. Przyjmujemy wnioski. Na bieżąco weryfikujemy informacje na temat zapotrzebowania. Do środy przyjęliśmy 272 wnioski dotyczące zakupu węgla. Łącznie, jak wynika z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków, mamy dwa tysiące uprawnionych do zakupu węgla w preferencyjnej cenie.

Na razie tych wniosków, jak łatwo policzyć, w stosunku do liczby osób uprawnionych nie jest dużo. Będziemy systematycznie je realizować, oczywiście weryfikując po drodze jakość tego węgla, bo tutaj pojawia się najwięcej wątpliwości. Nasza procedura zakłada, że dostarczamy tylko taki węgiel, który został zweryfikowany co do jakości.

Jak pan ocenia całą tę węglową akcję, którą rząd przerzucił na samorządy?

Państwo skapitulowało w niezwykle wrażliwym obszarze, przerzucając na samorządy odpowiedzialność za to, za co my nigdy się nie zabieraliśmy. W samorządzie jesteśmy przygotowani do różnych niespodziewanych zadań, z którymi nam się przychodzi zmierzyć. Podjęliśmy się zatem sprzedaży tego węgla, rozumiejąc, że taka jest potrzeba mieszkańców naszego miasta.

Trzeba zauważyć, że ci, którzy zaopatrują się w węgiel, to w sporej części osoby niezamożne, czasem niezaradne, więc trzeba ten proces otoczyć szczególną ochroną, zaopiekować się tymi osobami. Trzeba mieć poczucie odpowiedzialności, więc tym bardziej staramy się to robić sprawnie, ponieważ przyszły już pierwsze poważne chłody i zapotrzebowanie na ogrzewanie z dnia na dzień jest coraz pilniejsze.

Nie rozumiem tej ucieczki od odpowiedzialności, bo państwu byłoby dużo łatwiej to zorganizować. Ale samorządy sobie poradzą.

W październiku minęło 20 lat, odkąd pan został pierwszy raz prezydentem Gdyni z wyborów powszechnych, i 24 lata, odkąd sprawuje pan tę funkcję. Czego przez te wszystkie lata mimo zapowiedzi, nie udało się panu w Gdyni zrobić, bo sukcesy w mieście to widać na pierwszy rzut oka.

Nie ma takiej rzeczy, której nie udało się zrobić. Powiem inaczej. Praca prezydenta miasta jest pracą niezwykłą, dającą bardzo wiele poczucia robienia rzeczy ważnych, istotnych, bo rozwiązuje się konkretne sprawy konkretnych ludzi.

Ale w pracy prezydenta miasta jest też naturalne uczucie niedosytu. Przez te wszystkie lata miałem okazję współtworzyć ze znakomitymi współpracownikami wiele rzeczy ważnych. Gdynia jest dziś zupełnie innym miastem niż 20 czy 24 lata temu.

To jest taka gra w nieskończoność, można zawsze powiedzieć, że jeszcze tego nie ma, że jeszcze tamtego brakuje. Zawsze będą cele, które będą czekały na realizację. Ja jeszcze nie podsumowuję swojej działalności w samorządzie, ale myślę, że udało się w Gdyni zrobić bardzo wiele dobra.

Czyli mam rozumieć, że na wiosnę 2024 roku powalczy pan o siódmą kadencję w Gdyni, a nie będzie startował w wyborach do Sejmu czy Senatu wcześniej jesienią przyszłego roku?

Tak jak zawsze do tej pory z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie planuję startu w wyborach parlamentarnych. A co do startu w wyborach samorządowych, to mam jeszcze bardzo dużo czasu, żeby podjąć tę decyzję.

Jaka była pana pierwsza reakcja po informacji, że w Przewodowie pod Hrubieszowem spadł pocisk rosyjskiej produkcji, zabijając dwie osoby? Pana zdaniem informacje i reakcja polskiego rządu w tej sprawie były prawidłowe?

Pierwsza moja reakcja to bardzo mocne poruszenie, bo wobec nieprzewidywalności Putina, jego decyzji rozpoczęcia wojny w Ukrainie, licznych bardzo dramatycznych wydarzeń na obszarze walczącej Ukrainy, wywoływało to niepokój, czy ten konflikt nie przenosi się także na tereny państwa polskiego.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów