Powiem, czym przegrywa. Urząd skarbowy powiatu grodziskiego jest najmniejszym urzędem na terenie Mazowsza. W związku z tym przedsiębiorcy z Podkowy mówią wprost, że wolą być jednym z tysięcy anonimowych rekordów w urzędzie Warszawa-Mokotów czy Śródmieście niż w tak małym urzędzie. Gminy są bardzo różne. My na pewno mamy wysoki komfort życia, jeśli chodzi o sprawy integracji z przyrodą, ale też rozwinięte społeczeństwo obywatelskie. Mamy pełną infrastrukturę oświatową z wysokim poziomem edukacji, dostarczamy wysokiej jakości usługi kulturalne i sportowe. Brakuje nam terenów inwestycyjnych, sportowych czy takich, które można byłoby wykorzystać przy produkcji usług publicznych, brakuje nam akwenów wodnych, ale są gminy – jak Nieporęt, które w tym akurat się specjalizują.
Jest też pytanie o inwestycje w ludzi, w jakość życia – aktualny trend. Jak wygląda to z pana punktu widzenia?
Z perspektywy Podkowy jest trudno. Ludzie są relatywnie dobrze wykształceni, otwarci na świat, dużo podróżują, to sprawia, że w piramidzie potrzeb podkowianie plasują się dosyć wysoko. W konsultacjach społecznych to głos niezadowolonych – niekonstruktywnych – jest najbardziej słyszalny. To zamazuje obraz. Problemem jest też skala. Przy 3200 dorosłych mieszkańców odpadają standardowe badania ankietowe, najważniejszy jest sam dobór reprezentatywnej próby mieszkańców. Inaczej wynik ankiety nie będzie miarodajny. To trochę wypacza obraz. Musimy patrzeć na wszystkie głosy, także te niewyartykułowane.
Na ile z pana perspektywy widać dyskusję i relację władza centralna–samorząd?
Powstała np. taka instytucja jak Wody Polskie, odbierająca radom gmin kompetencje w uchwalaniu stawek za wodę i kanalizację, ale od dwóch lat nie potrafi ustalić tej stawki. Ustawa narzuciła gminom wypełnienie ściśle określonych dokumentów finansowych. Do tego momentu nikt w Podkowie Leśnej nie wliczał do stawki amortyzacji budowy sieci wodno-kanalizacyjnej. Ustawa i takie ujednolicone podejście, jeden wzór obejmujący wszystkie lokalne społeczności w Polsce, spowodowałyby, że ceny za metr sześcienny wody i ścieków poszybowałyby trzykrotnie. To było nie do zaakceptowania przez społeczeństwo. Musieliśmy się od tej decyzji odwołać. Stawek do tej pory nie mamy. Jest też kwestia rozdziału pieniędzy na subwencję oświatową. Wiem, że to uderzyło w miasta na prawach powiatu, ale także w Podkowę Leśną i inne małe miasta. Kolejna sprawa to zmiany w podatkach, z PIT otrzymamy kilkanaście tysięcy mniej niż w roku ubiegłym. W tym bałaganie legislacyjnym, zmianach otoczenia i uwarunkowań ekonomicznych nie jesteśmy w stanie dobrze zaplanować budżetu czy wieloletnich inwestycji, skonstruować WPF. Zabieranie pieniędzy samorządom studzi inwestycje i hamuje ich rozwój, a mieszkańcom zabiera komfort codziennego życia.