Prezydent Chełma: Trudne decyzje dopiero przede mną
Od 1989 r. Chełm stracił najwięcej mieszkańców ze wszystkich miast średniej wielkości. Miasto jest zagrożone zapaścią. Trzeba temu przeciwdziałać – mówi Jakub Banaszek, prezydent Chełma.
Gdy rozmawialiśmy rok temu, jednym z ważnych tematów była deglomeracja – rozpraszanie urzędów po kraju. Co od tego czasu się wydarzyło?
Reklama
W Chełmie powstało Centrum Usług Wspólnych NFZ oraz zamiejscowy Wydział Obsługi Kont NieaktywnychZUS, realizujący zadania dla oddziałów z całej Polski. Obecnie trwają ostatnie prace zmierzające do otwarcia Centrum Doradczego Polskiego Funduszu Rozwoju, które rozpocznie swoją działalność od maja. Przygotowywane są już biura i lada dzień ruszy rekrutacja.
Oprócz tego miasto podpisało listy intencyjne ws. utworzenia w Chełmie oddziału Instytutu Elektrotechniki oraz ws. powołania spółki PKP Linia Chełmska Szerokotorowa, która ma rozwijać transport międzynarodowy w oparciu o lokalizację Chełma. Trwają prace nad jej utworzeniem.
W minionym roku wicepremier Jacek Sasin zapowiedział również utworzenie w Chełmie Centrum Dyspozycji Mocy Polskiej Grupy Energetycznej Dystrybucja.
Fot. Facebook / Miasto Chełm
Czy coś to zmieni lub zmienia w życiu miasta?
Reklama
Reklama
Rok to za mało, by wyciągnąć odpowiednie wnioski. Zaniedbania, które doprowadziły do stagnacji miasta, sięgają bowiem wielu lat. Dostrzegamy jednak, że już dziś zmienia się rynek pracy. Staje się bardziej różnorodny, a przez to zdecydowanie bardziej atrakcyjny. Powoli spada bezrobocie. W Chełmie jest ogromne zapotrzebowanie na specjalistyczne miejsca pracy. Świadczy o tym pierwsza rekrutacja do CUW NFZ, która cieszyła się ogromnym zainteresowaniem.
Minął ponad rok od wyborów. Co było największym wyzwaniem w zarządzaniu miastem?
Przede wszystkim sytuacja finansowa miasta. Okazała się bowiem bardziej skomplikowana, niż zakładaliśmy– każdy z nas znał wielkość długu, ale nie znaliśmy wielu zobowiązań, bo nie informowano o nich opinii publicznej. Podobnie jak stan finansów miejskich spółek, z których większość znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji. To była pierwsza paląca rzecz, z którą trzeba było się zmierzyć. Natychmiast podjęliśmy działania naprawcze. Konieczne były trudne decyzje – takie jak reorganizacja urzędu i oświaty – które przyniosły wymierne efekty w postaci wypracowanej w ubiegłym roku rekordowej w historii miasta nadwyżki operacyjnej. Mogliśmy dzięki temu zrezygnować z założonej przez moją poprzedniczkę emisji obligacji na 2019 rok i dalszego zadłużania miasta. Co więcej, spłaciliśmy pierwsze pięć milionów złotych obecnego długu. Do tej pory w moim mieście zaciągano kolejne kredyty, spłacając je poprzez zaciąganie kolejnych zobowiązań.
Na prostą wychodzą również wspomniane spółki komunalne. Świetnym przykładem są np. Chełmskie Linie Autobusowe, które na koniec 2019 roku pierwszy raz od wielu lat odnotowały zysk w wysokości pół miliona złotych, co w porównaniu do 2018 roku oznacza poprawę wyniku finansowego o 1,1 miliona złotych. Wszystkie te działania to wielki krok do przodu, ale zdaję sobie sprawę, że wiele trudnych decyzji dopiero przede mną.
Analizy, które posiadam, wskazują, że potrzebne są dalsze działania w kierunku redukcji zadłużenia, ponieważ koszt obsługi długu przerasta możliwości finansowe miasta.
Reklama
Reklama
Co w takim razie z pana obietnicami?
Podchodzę do swojego zadania menedżersko. Przed wyborami ogłosiłem listę obietnic i staram się je sukcesywnie realizować. Jedną z nich było oddłużenie miasta. Zaciskanie pasa i jednoczesny rozwój są trudne, ale nie niemożliwe do wykonania – postrzegam to jako wyzwanie.
Na wiosnę rozpoczyna się budowa medycznego miasteczka przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przekazało prawie 30 mln złotych na realizację projektu Instytutu Nauk Medycznych, który jest integralną częścią tego projektu. To wszystko sprawi, że Chełm zostanie podniesiony do rangi miasta akademickiego.
Druga ważna rzecz – rozwój potencjału logistycznego miasta. To też już się dzieje. Podpisaliśmy z PKP list intencyjny, chcemy wykorzystać potencjał chełmskiej linii szerokotorowej i lokalizacji miasta. Trwają prace końcowe nad powołaniem spółki. Jest też realizowany projekt Chełma jako hubu logistycznego w kontekście jego położenia. To największe miasto przy granicy z Ukrainą, które do tej pory nie wykorzystuje swojego potencjału. Podpisaliśmy umowę z Agencją Rozwoju Przemysłu, która będzie u nas tworzyć ten hub logistyczny. Udało się pozyskać także dodatkowe 12 mln zł dofinansowania na Chełmskie Centrum Aktywności Gospodarczej, czyli warty prawie 40 mln zł inkubator przedsiębiorczości.
Jak w takim razie mieszkańcy przyjmują politykę cięć, o której mówił pan wcześniej?
Reklama
Reklama
To nie jest jednoznaczne. Część mieszkańców wie, że to niezbędne działania. Część osób, głównie moi przeciwnicy czy wyborcy poprzedniej władzy, uważa, że powinniśmy dalej funkcjonować tak, jak funkcjonowaliśmy. Sugerują, że nic się dzieje. Czasami mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, że spółki czy instytucje podtrzymują swoją działalność, opierając się na zaciąganych kredytach. Nie widzą też potęgującego się zadłużenia czy tego, że miasto się nie rozwija. Dla nich najważniejszy był spokój, podejście „jakoś to będzie”. Ja przyjmuję zasadę, o czym informuję radę miasta i mieszkańców, że o każdej, nawet najmniejszej, ale trudnej decyzji, chcę rozmawiać z mieszkańcami. To oni są najważniejsi. Muszą mieć możliwość wypowiedzenia się. Chcę jednak, by wiedzieli również, co udało nam się osiągnąć od momentu objęcia przeze mnie urzędu.
W ubiegłym roku, gdy zostałem prezydentem, na koncie miasta brakowało kilku milionów złotych. Musiałem szukać pieniędzy, by regionalna izba obrachunkowa nie wprowadziła w mieście planu naprawczego.
mat.pras.
Foto: regiony.rp.pl
Czyli liczy się szczerość?
Mieszkańcy muszą wiedzieć, jak wygląda sytuacja. Wtedy lepiej się zarządza miastem, również pod względem czystego sumienia. Nie jestem prezydentem po to, by mieć fajny wpis w CV, ale po to, by wyprowadzić moje rodzinne miasto z trwającej od lat stagnacji i zapaści. Od 1989 r. Chełm stracił najwięcej mieszkańców ze wszystkich miast średniej wielkości. Utracił też wiele funkcji społeczno-gospodarczych. Jest tu bardzo wysokie bezrobocie. We wszystkich prognozach instytutów, think tanków i ekspertów miasto jest zagrożone zapaścią. Trzeba temu przeciwdziałać.
Reklama
Reklama
To nie jest tak, że my podjęliśmy tylko decyzje o cięciach i reorganizacji. Chełm nie podniósł podatków, nie podwyższyliśmy również opłat za odbiór odpadów. Jestem przeciwnikiem przenoszenia kosztów na mieszkańców.
Jak na problemy miast średniej wielkości nakłada się walka o jakość życia mieszkańców?
Myślę, że jest to takie samo wyzwanie, niezależnie od wielkości miasta. Świat się zmienił. Mieszkańcom mniejszych miejscowości bardzo łatwo zobaczyć, jak żyją i funkcjonują te większe. W mniejszych też powstają ruchy miejskie. Jest oczekiwanie mieszkańców, że to, co otrzymują w Warszawie i Krakowie, otrzymają też w średnich miastach. Uważam, że średnie miasta powinny być przyjazne dla mieszkańców. Przede wszystkim pod względem niskich podatków, ale powinny też zapewniać mieszkańcom odpowiedni poziom życia społecznego. Mam tu na myśli odpowiednia bazę kulturalną, ale również promocję poprzez naturalne atrybuty: Zamość ma rynek, a Chełm wspaniałe, unikalne w skali Europy podziemia kredowe.
Na ile głos mieszkańców w mieście średniej wielkości jest bardziej słyszalny niż w dużych?
Reklama
Reklama
To jest zdecydowanie widoczne. Dlatego jestem z mieszkańcami w stałym kontakcie, w stałym dialogu. Czy bezpośrednio, czy przez media społecznościowe. Ja i moi współpracownicy odbyliśmy rekordową liczbę spotkań z mieszkańcami. Uważam bowiem, że powinni poznać wszystkie możliwe warianty przy najważniejszych decyzjach. Dzięki temu można też zwrócić uwagę na rzeczy, z których nie zawsze zdajemy sobie sprawę.
Został pan jednym z najmłodszych prezydentów miast w 2018 roku. To później pomagało czy przeszkadzało?
Jestem dumny, że jestem pierwszym prezydentem urodzonym po 1989 roku. Dla przeciwników byłem oczywiście celem ataków. Podważali moja wizję miasta i doświadczenie, które jest przecież bogate. Chełm wymagał natychmiastowej pracy. W tym przypadku młodość jest atutem, bo to ciężka praca. Osobiście nie uznaję tego, że się nie da. Tego byłem nauczony. Praca w samorządzie to praca po kilkanaście godzin dziennie. Młodość pomaga, bo dzięki temu mam więcej energii czy sił.
A na ile pomaga to, że wywodzi się pan politycznie z obozu władzy?
Reklama
Reklama
Samorząd to zmaganie się z codziennymi problemami, z dala od polityki. Niemniej jednym z zadań prezydenta jest pozyskiwanie zewnętrznych środków – a to wiąże się z lobbowaniem na szczeblu wojewódzkim i centralnym. Moja współpraca na tych płaszczyznach jest owocna, czego przykładem są np. inwestycje w ramach polityki deglomeracji. Moim zdaniem nie wynika to jednak z politycznych powiązań, tylko z polityki rządu, który skupia się bardziej na potrzebach i problemach marginalizowanych dotąd miast i regionów.
Na ile uznaje pan za trafne zastrzeżenia prezydentów z opozycji dotyczące starcia władzy z samorządami?
Prospołeczne zmiany wprowadzane przez rząd są potrzebne, a ich kwestionowanie jest hipokryzją skalkulowaną na usprawiedliwienie nieudolności lub zbicie kapitału politycznego. Wzrost płacy minimalnej i obniżanie podatków mają stymulować gospodarkę i zachęcać do pozostania w Polsce lub powrotu z emigracji. Trzeba w tym kierunku robić jeszcze więcej. Każdy samorządowiec powinien patrzeć na to szerzej, w skali makro.
Fundusze europejskie, wbrew obiegowej opinii, pełnią jedynie funkcję pomocniczą – mówi „Rz” Jerzy Buzek. Według niego korzyści z udziału w jednolitym rynku są co najmniej trzykrotnie większe.
Władza centralna musi w samorządzie dostrzec partnera, z którym rozmawia i wypracowuje rozwiązania – mówi Zygmunt Berdychowski, przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
Przeprowadzona 25 lat temu reforma miała na celu budowę samorządności oraz usprawnienie działań władz w terenie. Czy ten model nadal się sprawdza? Zapraszamy do obejrzenia relacji z debaty "Rzeczpospolitej".
Czuję się zobowiązany, by w pełni zrealizować wizję rozwoju Lublina, którą przedstawiłem ponad dziesięć lat temu – mówi nam Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Mamy ewidentnie problem z prostowaniem fejków w sieci. Jako państwo, ale też jako poszczególne jego służby. Dezinformacja szerzy się na niespotykaną skalę: jak w średniowieczu będziemy za chwilę oglądać stosy, jeśli instytucjonalnie nie zareagujemy – mówi Andrzej Wnuk, prezydent Zamościa.
Miasta tracą dochody w wyniku obniżania podatków, a oferuje im się dotacje inwestycyjne, które żadnej ulgi nam nie dają – mówi Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia.
Ekonomicznych korzyści z festiwalu w tym roku specjalnie nie będzie. Ale dla nas ta impreza to też poligon doświadczalny. Wszyscy są dumni z tego, że Pol’and’Rock zagościł u nas – mówi Radosław Mackiewicz, burmistrz Płotów. Na terenie tej gminy na lotnisku Makowice – Płoty rozpoczyna się w czwartek Pol’and’Rock Festival, organizowany przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy z pieniędzy uzyskanych od sponsorów, sprzedaży gadżetów oraz darowizn celowych.
Szczepienia ułatwiają podróże i przekraczanie granic. Ale najważniejsze jest, że szczepionki dają nam większe bezpieczeństwo – mówi Artur Tusiński, burmistrz Podkowy Leśnej. To mazowieckie miasteczko ma najwyższy poziom wyszczepienia w Polsce. Obie dawki szczepionki przeciw Covid-19 przyjęło tam już ponad 62 proc. mieszkańców.
Kiedy budowane są autostrady, których koszt jest większy niż budowy kanału, to wszyscy uważają, że te drogi są niezbędne. Dla nas kanał żeglugowy jest właśnie jedną z takich autostrad – mówi Witold Wróblewski, prezydent Elbląga.
W weekendy w hotelach mamy prawie stuprocentowe obłożenie, w tygodniu kształtuje się ono na poziomie 60–70 procent – mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.