„Mogę rozmawiać nawet z diabłem, o ile uznaje dane”. Prezydent Wrocławia o rządzeniu metropolią

O mieście mogę rozmawiać nawet z diabłem, pod warunkiem że uzna w jakimś chociaż stopniu wątki fachowości, eksperckości, danych. Nie chcę rozmawiać o emocjach – zapewnia nas prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk. Samorządowiec opowiada nam o swoich planach we Wrocławiu i podejściu do robienia polityki na lokalnym poziomie.

Publikacja: 02.02.2020 22:17

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.

Foto: Mat. Pras.

Raport “Rz” o potencjale inwestycyjnym polskich miast opisuje Wrocław jako miasto przyjazne przedsiębiorcom, miasto ekspertów, miasto które rywalizuje jakością życia. Na ile jako prezydent musi zmieniać, poprawiać to, co już działa?

Jacek Sutryk: Wrocław to jest trochę takie perpetuum mobile. Zawsze jest coś do poprawienia czy zmiany, ale jeśli chodzi o przyciąganie biznesu, zwłaszcza globalnego biznesu, to Wrocław jest marką, która się sama broni. Używając analogii sportowej możemy powiedzieć, że Wrocław od dawna gra nie tylko w polskiej ekstraklasie, ale także w europejskich pucharach. Są na to obiektywne dowody. Według ubiegłorocznego raportu „CEE 2019 Thriving Metropolitan Cities” znaleźliśmy się na trzecim miejscu w rankingu najdynamiczniej rozwijających się miast na naszym kontynencie. Jednak zwróciłbym teraz uwagę na to, że przedsiębiorcy podejmując decyzję o przyjściu do Wrocławia lub rozwoju obecności w naszym mieście biorą pod uwagę warunki wewnątrz kraju i kontekst zewnętrzny.

Co Pan ma na myśli?

Posłużę się przykładem, który jest symptomatyczny. Rozmowa z szefem globalnej firmy, która zatrudnia na całym świecie dziesiątki tysięcy osób i szczęśliwie jest już obecna we Wrocławiu, o poszerzaniu obecności i planach zatrudnienia kolejnego tysiąca osób.

CZYTAJ TAKŻE: Specjalistę i szefa przyciągają nie tylko metropolie

Przyjechał CEO I zadał mi trzy symptomatyczne pytania. Po pierwsze, czy są studenci, absolwenci, jak silnym ośrodkiem akademickim jesteśmy. Tu jestem spokojny – Uniwersytet Wrocławski znalazł się w gronie tych uczelni, które mają status badawczych. I to zaczyna działać, firmy są zainteresowane współpracą z takimi ośrodkami akademickimi. Po drugie, mój rozmówca pytał czy jest bezpiecznie. Chodzi o fizyczne bezpieczeństwo, te firmy nieraz zatrudniają expatów, oni się muszą w mieście czuć bezpiecznie. Trzecia rzecz pojawiła się po raz pierwszy. Pytanie o to, czy jesteśmy skonfliktowani z Unią Europejską w kontekście sądownictwa. Dedykuję to rządzącym. Zmiany w sądownictwie są obserwowane i to ma znaczenie.

Wracając do tego silnika, silników rozwoju inwestycyjnego miasta. Pytanie jak je korygować – spogląda pan na to co się dzieje co miesiąc, co trzy miesiące i wtedy podejmuje decyzję, co zmienić?

Z całą pewnością istotnym instrumentem wsparcia jest Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej, która pozwala przede wszystkim zauważać pewne rzeczy w szerszym niż tylko wrocławskim kontekście. To jest dziś szalenie ważne i to co się zmieniło przez ten rok mojej prezydentury, to fakt, że wątki aglomeracyjne są dużo silniejsze niż wcześniej. Kiedy rozmawiamy o biznesie, o gospodarce, o transporcie, to wychodzimy poza Wrocław. To znowu dedykacja dla rządzących – potrzeba precyzyjnych przepisów, które umożliwiałyby tworzenie związków aglomeracyjnych.

CZYTAJ TAKŻE: Wrocław stawia na komunikację zbiorową

Na polu aglomeracyjnym działa poseł Michał Jaros.

Tak, od wielu lat. Trzymam kciuki. Chociaż ciekawą dla nas jest także ścieżka łódzka. Miałem na ten temat długą rozmowę z premierem Morawieckim. Ważna jest dla nas wspomniana Agencja, bo ona inkubuje tego typu pomysły. I pomaga przedsiębiorcom. Pozwala im przejść przez biurokratyczną papierkologię, podsuwa dobre praktyki, łączy biznesy. Drugi bardzo ważny podmiot to nasze Biuro Współpracy z Uczelniami Wyższymi. Bez silnego akademicko Wrocławia te wszystkie przedsięwzięcia by się nie udały. Obserwuje proces, w którym nauka wyszła poza uczelnie, do globalnego biznesu, do startupów. Co do pytania o korekty – my nie lekceważymy żadnego wysłanego sygnału. Nie ma tygodnia, by we Wrocławiu nie pojawił się ambasador, czy konsul. To wiąże się z możliwościami współpracy. Tak samo, jeśli chodzi o podróżowanie. Gdy widzę szansę – wsiadam w samolot i lecę. Np. do Korei, do głównej siedziby największej firmy inwestującej w okolicy Wrocławia, czyli LG Chem, która buduje u nas największą na świecie fabrykę baterii do samochodów elektrycznych. Między innymi dzięki tej wizycie, dzięki rozmowom, udało się przywieźć kolejną inwestycję – powstanie fabryka LG Electronics.

W raporcie zwracamy też uwagę na jakość życia jako czynnik rywalizacji i przyciągania inwestycji. Na ile to jest w tle Pana decyzji np. o walce ze smogiem?

Te sprawy o których pan wspomniał rzeczywiście coraz mocniej wpływają na decyzje, czy ktoś przyjedzie do Wrocławia zakładać biznes, studiować czy pracować to się udało zrobić – nasze miasto stwarza możliwości aktywnego spędzania czasu, jest prężnym ośrodkiem kulturalnym, dajemy wiele możliwości rozwoju.

CZYTAJ TAKŻE: Rok zielonych inwestycji we Wrocławiu

Teraz zwracamy uwagę na kwestie klimatyczne, ochrony środowiska. Dlatego za dokumentami europejskimi, światowymi ogłosiliśmy alarm klimatyczny. Ogłosiliśmy, że chcemy być zeromisyjnym miastem do 2050 r.

Wiele osób zastanawia się jednak, czy to nie jest tylko PR.

Ja też się nad tym zastanawiałem. Ale potraktowałem przyjęcie alarmu klimatycznego jako hasło do pospolitego ruszenia. Przygotowaliśmy moim zdaniem najlepszy w kraju program dedykowany wymianie pieców. Oferujemy dla każdego kto chce usunąć kopciucha do 15 tysięcy zł na nowe źródło ogrzewania, dodatkowo 5 tys, zł na wymianę okien. Mało? Dokładamy dwa lata bez czynszu w lokalach komunalnych i dopłacamy do rachunków, jeśli po wymianie pieca opłaty za ogrzewanie rosną. To jest łącznie grubo ponad 300 mln, które chcemy wydać. Trzeba być szaleńcem, by z tego nie skorzystać. Wejdźcie na www.zmienpiec.pl i zadbajcie z nami o jakość powietrza w mieście.

Przykład Krakowa pokazuje jednak, że nawet po wymianie pieców i zakazie palenia węglem smog pojawia się ze względu na ościenne gminy.

To kluczowa sprawa. Kraków poniósł kolosalny wysiłek finansowy, ale smog nie ma granic administracyjnych i efekt nawiewania z gmin ościennych jest znaczący – w przypadku Wrocławia to 20 proc smogu.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Wrocławia: Duże miasto jest niczym transatlantyk

Niestety, uchwała sejmikowa narzuciła ambitne limity tylko Wrocławiowi i gminom uzdrowiskowym, a nie wszystkim mieszkańcom Dolnego Śląska. To błąd. Dlatego mówię o tym, że poprawa jakości powietrza to polska racja stanu. Jednak bez wsparcia, skoordynowanych działań na poziomie rządowym tego problemu po prostu nie rozwiążemy.

Gdy poprzednio rozmawialiśmy, to mówił Pan że miasto jest jak transatlantyk, wolno zmienia kurs. Po roku urzędowanie wie już pan lepiej, jak działa ta maszyna?

Ja miałem ten komfort, że – zachowując marynistyczne porównanie – już na tym statku siedziałem, pracowałem dajmy na to w maszynowni. Gdy przejąłem stery, to znałem oprzyrządowanie okrętu. Było mi łatwiej, umiałem nawigować i wiedziałem do którego portu chcemy płynąć. Ten rok to był czas wprowadzenia – na tyle, na ile to możliwe – pewnych korekt, które by pozwoliły zająć się najważniejszymi sprawami. Bo w budżecie nie było 330 mln na wymianę pieców. To trzeba było znaleźć, przesunąć, z czegoś zrezygnować. Tak samo było z transportem publicznym, który jest priorytetem i wymaga dużych zmian. Chcemy do końca kadencji wydać 1,3 mld złotych na tabor i infrastrukturę torową. Ogłosiliśmy właśnie przetarg na blisko 50 nowych tramwajów. W niespełna dwa lata zakontraktujemy zakup 200 pojazdów, przyśpieszamy z remontami torowisk, budujemy dwie zupełnie nowe linie tramwajowe. Potrzebowałem tego roku, by dokonać tej bezpiecznej korekty planów. Nie chcę by to arogancko zabrzmiało, ale jesteśmy teraz na dobrym kursie.

Ale jest opór przeciwko niektórym zmianom. Jak w przypadku buspasów. Są też politycy, którzy o nich mówią.

To są politycy, którzy grają na emocjach, którzy lubią populizm. I nie widzą wyzwań. Obok miasta toczy się pewna gra polityczna. Ja to rozumiem, ale nie popieram, ja pracuję na konkretach – wyliczeniach, analizach. I stąd wprowadziliśmy nowe buspasy. Bo każdego dnia z wrocławskiej komunikacji miejskiej korzysta pół miliona ludzi i wciąż ich przybywa.

CZYTAJ TAKŻE: Kraków, Warszawa i Wrocław najbardziej przyjazne cyklistom

Dlatego tramwaje i autobusy muszą poruszać się sprawnie i punktualnie a buspasy nam w tym pomagają. I mamy na to wyliczenia, które pokazaliśmy m.in. na specjalnych filmach. Widzę, że podobną drogą poszedł Poznań, który także w taki sposób tłumaczy mieszkańcom nową organizację ruchu w mieście – fakty i liczby a nie populizm.

Czy można w samorządzie uciec od polityki? Skoro polityka zaczyna oznaczać polaryzację na polach tożsamościowych jak rowery, ekologia, smog, samochody, ruch domowy i tak dalej. Wszystko staje się polityką w tym sensie.

Poza codziennym urządzaniem miasta, także w naszym samorządzie – chociaż na mniejszą skalę niż w Warszawie – dzieje się polityka lokalna. Jest to ciągła gra polityczna, o najwyższą stawkę – o władzę. To nie jest samo w sobie niczym złym. Jestem w stanie uznać, że wciągamy kwestie rowerów, mobilności, elektromobilności, społeczne do polityki. Ale tylko, gdy jest w tym odrobina zdrowego rozsądku. Dlatego tak ważne są niezależne, rzetelne media. . Bo przecież, gdy ja mówię o kolejnych buspasach, to nie wykluczam kierowców. Jeśli ktoś chce, to niech jeździ samochodem, nawet w nich śpi. Ale kierowcy muszą się liczyć z tym we Wrocławiu, że priorytet będzie miała komunikacja miejska. Bo w tramwaju ludzi jest więcej, taki transport jest szybszy, czystszy, nie ma problemu z parkowaniem.

Na ile to wszystko przebija się w spotkaniach z mieszkańcami? Wspominał pan, że po roku było ich ponad dwa tysiące.

Ja mam samorządowe ADHD – i jak już mówiłem lubię liczby i fakty. Od początku kadencji odbyłem blisko 2,5 tys. spotkań z 63 tys. ludzi. To jedna z rzeczy, przez które moje koleżanki i koledzy z opozycji mają większość skłonność do atakowania mnie, bo ta aktywność może przeszkadzać. Ale tak duża liczba spotkań pomaga skutecznie oceniać rzeczywistość, dlatego wiem, ze nasz kierunek rozwoju jest właściwy i społecznie popierany. Zaproponowałem poprawę jakości życia i ja to po prostu zrobię. A o mieście mogę rozmawiać nawet z diabłem, pod warunkiem że uzna w jakimś chociaż stopniu wątki fachowości, eksperckości, danych. Nie chcę rozmawiać o emocjach. Nie chcę prowadzić wyłącznie emocjonalnych dyskusji o mieście.

CZYTAJ TAKŻE: Wrocław nie wpadnie w ręce PiS

Jednocześnie nie obawia się pan jednoznacznych decyzji, jak w przypadku marszów narodowców.

We wszystkim co robię jestem w tym autentyczny. Objąłem patronat nad marszem równości, ale powiedziałem – proszę, by na tej manifestacji nie było obraźliwych haseł. Organizatorzy dotrzymali słowa. Nie miałem kłopotu, by rozwiązywać marsze skrajnej prawicy, która nawoływała do nienawiści i łamała prawo. A sądy – także w prawomocnym postanowieniu – przyznają nam rację. Rozwiązujemy także pikiety, na których są pokazywane martwe płody. Bo szanuję wolność głoszenia poglądów, wolność słowa, ale takimi obrazami są łamane prawa innych. Nie każdy chce patrzeć na takie plakaty. Dlatego zadecydowałem o rozwiązywaniu takich pikiet. A sąd w ostatnich dniach prawomocnie przyznał, że takie obrazy to łamanie prawa.

Raport “Rz” o potencjale inwestycyjnym polskich miast opisuje Wrocław jako miasto przyjazne przedsiębiorcom, miasto ekspertów, miasto które rywalizuje jakością życia. Na ile jako prezydent musi zmieniać, poprawiać to, co już działa?

Jacek Sutryk: Wrocław to jest trochę takie perpetuum mobile. Zawsze jest coś do poprawienia czy zmiany, ale jeśli chodzi o przyciąganie biznesu, zwłaszcza globalnego biznesu, to Wrocław jest marką, która się sama broni. Używając analogii sportowej możemy powiedzieć, że Wrocław od dawna gra nie tylko w polskiej ekstraklasie, ale także w europejskich pucharach. Są na to obiektywne dowody. Według ubiegłorocznego raportu „CEE 2019 Thriving Metropolitan Cities” znaleźliśmy się na trzecim miejscu w rankingu najdynamiczniej rozwijających się miast na naszym kontynencie. Jednak zwróciłbym teraz uwagę na to, że przedsiębiorcy podejmując decyzję o przyjściu do Wrocławia lub rozwoju obecności w naszym mieście biorą pod uwagę warunki wewnątrz kraju i kontekst zewnętrzny.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy