Bywa, że odgrywane są codziennie, bywa, że można je usłyszeć tylko podczas wielkich samorządowych uroczystości. Własny hejnał to ważna rzecz. Często z wielowiekową tradycją. Tak jest choćby w Lublinie, gdzie melodia była wykonywana od drugiej połowy XVI do końca XIX wieku, kiedy zrezygnowano prawdopodobnie z braku funduszy.
– Początkowo hejnał grany był z wieży farnego kościoła św. Michała, następnie z balkonu Bramy Krakowskiej. Ponownie hejnał rozbrzmiewał w latach 1915–1918. Rano hejnalista wykonywał utwór „Kiedy ranne wstają zorze”, w południe „Boże coś Polskę”, a wieczorem „Wszystkie nasze dzienne sprawy” – opowiada Joanna Bobowska z lubelskiego ratusza.
Melodia z roku 1685
W 1938 r. hejnał przywrócono. Melodia, którą wygrywał trębacz, odtworzona została na podstawie oryginalnego zapisu nutowego pochodzącego z 1685 roku, odkrytego w lubelskim archiwum przez prof. Jana Wrońskiego, muzyka Orkiestry Lubelskiej. W czasie II wojny wykonywanie hejnału zostało przez władze okupacyjne zabronione, a w latach powojennych grywany był sporadycznie.
Przywrócony został 13 czerwca 1991 r. Grany jest codziennie w południe z tarasu budynku ratusza zlokalizowanego w ścisłym centrum miasta, przy deptaku Krakowskiego Przedmieścia i placu Władysława Łokietka. Od 1991 r. wykonawcą hejnału był trębacz Onufry Koszarny, który za swoją pracę odznaczony został Medalem Unii Lubelskiej. Ostatni raz hejnał w jego wykonaniu można było usłyszeć w południe 21 stycznia 2016 r.. Jego następcami zostali Tadeusz Godzisz i Piotr Ścibak.
Trębacz na pieczęci
Postać trębacza widoczna jest na najstarszej pieczęci miasta Kalisza z 1374 roku. – Dokumenty z tych czasów mówią, że trębacz miejski zobowiązał się do służby na ratuszowej wieży – w tym wypatrywania pożarów – i do codziennego odgrywania hejnału w samo południe na czterech rogach tejże wieży – opowiada Elżbieta Zmarzła z kaliskiego ratusza.