Gdańskie inicjacje literackie

Powieści Grassa, Huellego i Chwina mogą służyć jako mapa wycieczek po najciekawszych zakątkach stolicy Wybrzeża.

Publikacja: 15.11.2016 00:00

David Bennent wcielił się  w postać Oskara  w ekranizacji „Blaszanego bębenka” dokonanej przez Volke

David Bennent wcielił się w postać Oskara w ekranizacji „Blaszanego bębenka” dokonanej przez Volkera Schlöndorff.

Foto: materiały prasowe

Jesień to dobry czas, by zobaczyć Gdańsk od innej strony. Bez tłumu turystów ulice zaczynają żyć innym rytmem. Zmienia się atmosfera i częściej można spotkać starszych mieszkańców, którzy pamiętają czasy, gdy język polski nie dominował na ulicach Gdańska.

Miast, których tożsamość została przełamana wskutek dziejowych huraganów jest w historii Polski wiele. M. in. Lwów, Wrocław, Szczecin, ale tylko Gdańsk dorobił się wybitnych literatów, którzy miastu poświęcili niemal całą swą twórczość.

Wrzeszcz Grassa

Nie byłoby literackiego Gdańska bez niemieckiego noblisty Güntera Grassa, który zdobył rozgłos za sprawą gdańskiej trylogii, czyli trzech powieści: „Blaszany bębenek” (1959), „Kot i mysz” (1961) oraz „Psie lata” (1963). Pierwsza z nich ukazała się w Polsce dopiero dwadzieścia lat po niemieckiej premierze, na dodatek w podziemnym wydawnictwie, a to z powodu sceny brutalnego wkroczenia Armii Czerwonej do miasta. Dopiero w połowie lat 80. Państwowy Instytut Wydawniczy zdecydował się oficjalnie ją wydać, choć i tak okaleczoną przez cenzurę.

Podobny problem miała filmowa adaptacja w reżyserii Volkera Schlöndorffa, nagrodzona Oscarem i Złotą Palmą w 1979 r. Choć grali tam polscy aktorzy m. in. Daniel Olbrychski i Zygmunt Hübner, a zdjęcia kręcono w Gdańsku, to film na ekrany kin w PRL długo nie mógł trafić.

Każda z powieści trylogii jest inna, a jednocześnie łączy je czas i miejsce akcji – Gdańsk lat 30. i 40. W „Blaszanym bębenku” narratorem jest urodzony w mieszczańskiej niemieckiej rodzinie Oskar Matzerath. Chłopak w wieku kilku lat przestaje rosnąć. Zatrzymany w rozwoju może uważniej obserwować infantylizujące się społeczeństwo, zaczadzone nazizmem. Przez ten nietypowy zabieg, powieściowy świat staje się odrealniony i groteskowy. Rzeczywistość podobnie jak bohater nie może przyjąć właściwych proporcji, co stanowi niewyczerpane źródło komizmu, ale też i tragedii.

Z kolei książka „Kot i mysz” wzbudziła mniejsze kontrowersje i miała polską premierę jeszcze w latach 60. Opowiada o grupie gdańskich gimnazjalistów w latach 30., których dojrzewanie zbiega się z wybuchem wojny.

Za to „Psie lata” – ostatnia część trylogii – została podzielona na trzy historie rozgrywające się w różnych czasach. Pierwszy fragment dzieje się w latach 20. na Żuławach Wiślanych, należących ówcześnie do niemieckiej Republiki Weimarskiej. Druga część toczy się w Gdańsku lat 30., a trzecia już w latach 50. w Niemczech Zachodnich.

Każda z powieści Grassa jest różna w tonacji i stylistyce. „Blaszany bębenek” to widowiskowa powieść odwołująca się do groteski i realizmu magicznego. „Kot i mysz” to tradycyjna historia inicjacyjna na tle burzliwych dziejów, a „Psie lata” jest polifoniczną opowieścią rozpisaną na kilkanaście postaci, w których odbija się zbiorowy los mieszkańców przedwojennego Wybrzeża. Jednakże w każdej z książek odnajdziemy Gdańsk, który Grass doskonale znał z dzieciństwa. Głównie jest to dzielnica Wrzeszcz, w której urodził się w 1927 r. Opisuje także port i zatokę, okoliczne plaże, a także portretuje społeczność Kaszubów, z której wywodziła się jego matka. Miasto w powieściach noblisty jest nakreślone na tyle szczegółowo, że w 2007 r. powstał nawet przewodnik „Gdańsk według Grassa”. Można z nim przespacerować całe miasto, mając pod ręką cytaty z prozy niemieckiego autora. Z kolei na wrzeszczańskim Placu Wybickiego można usiąść na ławeczce obok odlanego z brązu Grassa oraz Oskara Matzeratha z jego nieodłącznym bębenkiem.

Bałtyk lat 50.

Gdańsk jest literacką ojczyzną nie tylko niemieckiego pisarza, ale również ma swoich znakomitych polskich przedstawicieli. Najważniejszym jest Paweł Huelle, który wszedł do świata literatury za sprawą jednego z mocniejszych debiutów dekady. Jego „Weiser Dawidek” z 1987 r. zdobył m. in. Nagrodę Kościelskich i został trzynaście lat później zekranizowany przez Wojciecha Marczewskiego ze znakomitą obsadą (m. in. Marek Kondrad i Krystyna Janda). Tytułowy Weiser to żydowski chłopak wychowywany przez dziadka, który w latach 50. stał się przywódcą grupy rówieśniczej ze względu na swe niezwykłe, wręcz magiczne zdolności. Któregoś dnia zabawa wojennymi niewybuchami w opuszczonym tunelu kończy się wielką eksplozją i zaginięciem Weisera. Do akcji wkraczają dorośli, chcąc wyjaśnić co tak naprawdę się zdarzyło. To opowieść o dzieciństwie, w której autor zaszyfrował wiele różnych symboli. Można tu odnaleźć metaforę tragedii Żydów, ale niektórzy interpretowali też „Weisera” jako opowieść o Solidarności. Jakkolwiek by nie czytać debiutu Huellego, stanowi on wielki hołd dla małej ojczyzny pisarza. Przerzucając kolejne kartki wyruszamy w niezwykłą podróż po Gdańsku i jego okolicach. Razem z grupą dziecięcych bohaterów wędrujemy po plaży w Jelitkowie, Cmentarzu Brętowskim na Wrzeszczu, Dolinie Radości w pobliżu Oliwy i po Długim Targu przy gdańskiej starówce. Akcja rozgrywa się w latach 50., jednak podróż śladami Weisera jest tym bardziej inspirująca, że pozwala odkryć starszy Gdańsk, nie przysłonięty jeszcze przez tłumy turystów i lokali rozrywkowych.

Dla wielu krytyków gdański pisarz do dziś nie stworzył niczego, co mogłoby dorównać wybitnemu „Weiserowi Dawidkowi”. Nawet jeśli tak znakomitą powieść można napisać tylko raz w życiu, to nie znaczy, że pozostała twórczość Huellego jest bezwartościowa. Każda jego kolejna książka jest równie mocno osadzona lokalnie jak debiut. Tak jest w jego licznych opowiadaniach, powieści „Castorp” z 2005 r. gdzie napisał literackie post scriptum do „Czarodziejskiej góry” Thomasa Manna, dopowiadając młodzieńcze losy jej głównego bohatera, a także w „Ostatniej wieczerzy” gdzie wyobraził sobie Gdańsk w niedalekiej przyszłości.

Widok z balkonu

Nie mniej gdańska jest twórczość innego prozaika – Stefana Chwina. Pisarz i badacz literatury przez siedem lat mieszkał w Oliwie, która często powraca jako miejsce akcji jego powieści. Tak było w fantastyczno-przygodowej „Dolinie radości” z 2006 r., a także w cenionym przez krytykę „Hannemannie” z 1995 r. opowiadającym o niemieckim rodzie u progu II wojny światowej. Najdalej w czasie Chwin cofnął się w powieści „Panna Ferbelin”, w której opisał Gdańsk końca XIX w.

Obecnie Chwin mieszka na gdańskiej Morenie. Z okna bloku na dziesiątym piętrze ma widok na cmentarz Srebrzysko, który zainspirował go do napisania najnowszej powieści wydanej we wrześniu 2016 r. „Srebrzysko. Powieść dla dorosłych” opowiada o losach Piotra – cenionego intelektualisty i autorytetu moralnego, który na tytułowym cmentarzu pochował ojca. Piotr jest współczesnym Hiobem – deklaruje Chwin i dodaje, że losy postaci zainspirowała historia scenarzysty i senatora Krzysztofa Piesiewicza.

Grass, Huelle i Chwin to trójka najgłośniejszych i najbardziej utytułowanych literatów związanych z Gdańskiem. Jednak na ich książkach nie wyczerpuje się obecność Gdańska w literaturze. To tutaj Marek Krajewski osadził akcję swoich kryminałów, napisanych wspólnie z Mariuszem Czubajem: „Aleja samobójców” (2008) i „Róże cmentarne” (2009). Kilka miesięcy temu ukazała się też ambitna powieść obyczajowa Salci Hałas zatytułowana „Pieczeń dla Amfy”, w której akcja została umieszczona w gdańskim falowcu na osiedlu Przymorze – jednym z najdłuższych budynków mieszkalnych w Europie.

Pomiędzy Gdańskiem a Dublinem rozgrywa się także fabuła retro kryminału „Miasto cieni” autorstwa Irlandczyka Michaela Russella. Akcja toczy się w latach 30. i dotyka kontrowersyjnych tematów tj. problemów Kościoła, aborcji czy związkiów homoseksualnych.

Książki o Gdańsku od wielu lat pisze również samorządowiec i były wiceprezydent Gdańska Waldemar Nocny. Na koncie ma pozycje kulturoznawcze o dzielnicach miasta oraz powieść „Kobiety” z 2013 r. Opowiedział w niej o przełomowym roku 1989 z punktu widzenia fotoreportera prasowego pracującego na Wybrzeżu.

Odrębny temat stanowi twórczość związana z Kaszubami oraz innymi miastami Trójmiasta, które zasługują na oddzielne artykuły. Jednak tylko Gdańsk ma tak wiernych jego niełatwej historii autorów, którzy ze swej małej ojczyzny uczynili życiowy temat.

Jesień to dobry czas, by zobaczyć Gdańsk od innej strony. Bez tłumu turystów ulice zaczynają żyć innym rytmem. Zmienia się atmosfera i częściej można spotkać starszych mieszkańców, którzy pamiętają czasy, gdy język polski nie dominował na ulicach Gdańska.

Miast, których tożsamość została przełamana wskutek dziejowych huraganów jest w historii Polski wiele. M. in. Lwów, Wrocław, Szczecin, ale tylko Gdańsk dorobił się wybitnych literatów, którzy miastu poświęcili niemal całą swą twórczość.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej