Cała na dół! Wzdłuż Dunajca

Dunajcem można spłynąć – kajakiem, pontonem lub tradycyjną drewnianą tratwą. Ale jakby tak spływ zamienić na zjazd? W końcu Pieniny najlepiej widać z siodełka!

Publikacja: 19.08.2022 16:41

Cała na dół! Wzdłuż Dunajca

Foto: Adobe Stock

To najpiękniejszy szlak rowerowy Polski. Ba, także naszych południowych sąsiadów, bo w małej, ale znaczącej części wiedzie po słowackiej stronie rzeki. Odcinki wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego, a potem przełomu Dunajca w Pieninach spokojnie mogłyby ilustrować bedeker Pascala „Europa rowerem. 50 najpiękniejszych tras”. Niestety, karpackie pogranicze opisane jest w tym przewodniku z perspektywy lat 90., a rowerowo ostatnio tu bardzo dużo się zmieniło. I ciągle się zmienia.

Zaczynamy w Tatrach

Velo Dunajec wciąż jest w budowie, a na niektórych odcinkach na razie nie widać nawet jej początków. Na pewno wszystkich 234 km nie przejedziemy w równym komforcie. Oczywiście, wynagrodzą nam to widoki, ale nie ufałbym zbytnio rowerowym blogerom, którzy lubią swoje relacje z trasy zaczynać od podpowiedzi, że to idealna trasa dla zupełnie początkujących i miło można ją przejechać całą rodziną, nawet z maluchem w przyczepce.

Można – ale gotowe odcinki. A i na nich warto wziąć poprawkę na to, że choć trasa w całości idzie wzdłuż Dunajca i wraz z nim zasadniczo wiedzie w dół, to jednak czasem zdarzają się naprawdę strome podjazdy. W końcu jesteśmy w górach – i to nie byle jakich.

Zaczynamy w Tatrach, choć nieobligatoryjnie. Przygotowanie odcinka Zakopane–Nowy Targ dziwnie stanęło w miejscu i miła trasa, która początkowo wiedzie wzdłuż Zakopianki – rzeki, z której w Poroninie powstanie Biały Dunajec – w końcu wpada w swoją imienniczkę, ruchliwą trasę samochodową. To krótki odcinek, ale spokojnie można sobie tej przykrości oszczędzić i ruszyć dopiero z Nowego Targu, gdzie Velo Dunajec rozkręca się na poważnie.

Trasa na dwa dni

Od razu rada dla naprawdę początkujących: tu właśnie rusza ukończona część szlaku, a trasę najlepiej zaplanować sobie do Nowego Sącza, można ją wtedy rozłożyć na dwa dni, a w oba miejsca łatwo będzie można przewieźć rower pociągiem. Nocleg zaplanować warto w Sromowcach, które oddzielają dwa najpiękniejsze odcinki całego szlaku.

Pierwszy z nich wiedzie wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego. Tu, na południowym brzegu, częściowo pokrywają się dwa rewelacyjne szlaki rowerowe: Velo Dunajec i Velo Czorsztyn, który oplata ten sztuczny zalew. Uwaga, bywa stromo. Jeden z podjazdów, przed Falsztynem, trudno pokonać obładowanym sakwami dwukołowcem. Ale warto chwilę popchać rower, by zobaczyć widok z góry!

Trasa wytyczona jest wyłącznie dla rowerzystów. Z obu stron jezioro zamykają przyjazne kempingi, warto oczywiście zwiedzić zamek w Niedzicy, uprzednio chłodząc się w kąpielisku Zamajerz przed zamkiem.

Drugi odcinek to prawdziwe crème de la crème polsko-słowackiego pogranicza. W Sromowcach Niżnych trasa przekracza nad rzeką granicę państwową i w Czerwonym Klasztorze wjeżdża na ścieżkę dydaktyczną Przełom Dunajca. Na jej początku warto zatrzymać się w muzeum ufundowanego w XIV w. kamedulskiego klasztoru krytego czerwoną dachówką, od którego nazwę zaczerpnęła miejscowość. I, oczywiście, wypada napić się kofoli, koniecznie w półlitrowych piwnych kuflach.

A potem: hej, przygodo! Nabieramy dużo powietrza, by nie wykończyły nas zapierające dech widoki, i ruszamy wraz z Dunajcem w przełomową trasę, na najpiękniejszą przejażdżkę w tej części Europy.

Królestwo graveli

Czego się po niej spodziewać? Przede wszystkim zjeżdżamy z idealnie przygotowanego asfaltu, do jakiego przyzwyczaiła nas polska część trasy, bo bracia Słowacy z zasady wolą naturalne rozwiązania i w górach ich cyklistické chodníky są prawie wyłącznie szutrowe. Taka nawierzchnia czeka nas aż do Szczawnicy, ale proszę się nie bać – mocno ubitą drogą jedzie się wręcz sielankowo, to idealna trasa pod popularne ostatnio gravele, czyli hybrydy łączące w sobie zalety rowerów szosowych i crossowych.

Będzie trochę podjazdów, naprawdę delikatnych, za to kompletnie zabraknie miejsc do odpoczynku, więc na drodze trzeba uważać na rowerzystów zatrzymujących się na szybkie „słitfocie” z majestatycznymi górami. Samą rzeką miną nas setki, jeśli nie tysiące kajakarzy, bo to najpopularniejsza trasa spływów w obu krajach. I trudno się temu dziwić. My zazdrościć im będziemy przyjemnego chłodu bryzgającej wody, a oni nam lepszej perspektywy, bo Pieniny, góry jedyne w swoim rodzaju, najpiękniej wyglądające właśnie z Dunajca, najlepiej widać jednak z siodełka, a nie poziomu rzeki.

Niestety, za Krościenkiem trasa znowu będzie w kratkę. Czeka nas trochę wdzięcznych przejazdów nad samą rzeką, ale wrócimy też do nieprzyjemnej jazdy wąską górską drogą z samochodami. Ku starosądeckiemu rynkowi trzeba trochę zboczyć z trasy – ale warto, bo nie przypadkiem lista wielkich Polaków, którzy obnosili się z zamiłowaniem do tego miejsca, jest tak długa. A otwierają ją Jan Paweł II i Józef Piłsudski.

Warto przejechać się urokliwymi starymi uliczkami, jak choćby Kazimierza Wielkiego. Odpocząć potem można w uroczym rezerwacie Bobrowisko, gdzie Velo Dunajec połączy się ze szlakiem rowerowym doliny Popradu, częścią planowanej EuroVelo 11, trasy wiodącej z Aten aż po Przylądek Północny w Norwegii. Nimi ruszymy na błogą przejażdżkę malowniczą drogą wytyczoną po dunajeckim wale.

Gródek lub Krynica

Z Nowego Sącza można pedałować dalej, ale odcinki do Jeziora Rożnowskiego i potem na Czchów na razie są jedynie w planach. Oddzielna rowerowa droga powraca dopiero dalej, ale też tylko na niewielki kawałek. Do ujścia Dunajca nie dojedziemy bezproblemowo, a podjazdy pod całkiem wysokie wzniesienia pokonywane wraz z samochodami mogą nie należeć do najprzyjemniejszych. Po części zrekompensuje to nam niepowtarzalny klimat Gródka nad Dunajcem i najlepsze kąpieliska na całej trasie. Ten miniaturowy kurort z wciąż odczuwalną aurą prestiżowego wywczasu ery PRL na pewno jest wart odkrycia, podobnie jak dalej renesansowy Tarnów, ale do niego jednak znowu trzeba będzie zboczyć z trasy, tym razem dość mocno.

Alternatywą dla dalszej nieukończonej części szlaku jest cofnięcie się Popradem. Może nie pod górę, bo w tym wyręczyć nas może pociąg. Trasa Nowy Sącz–Krynica-Zdrój jest kolejowym odpowiednikiem Velo Dunajec – jedną z najpiękniejszych tras Europy. Zachęca tym, że w pociągach Kolei Małopolskich dużo łatwiej przewieźć rower niż w Intercity. A potem z Krynicy można ruszyć ku EuroVelo 11, które również wije się wzdłuż granicy i tak samo przechodzi na słowacką stronę na mocno ubite szutry. A widoki tylko nieznacznie ustępują tym z Pienin.

Taka zmiana szlaków na razie jest lepszym pomysłem na rowerowe wakacje niż kończenie na siłę niegotowej jeszcze trasy do ujścia Dunajca. Wrócić z Krynicy do Nowego Sącza można w jeden dzień, tylko po co? Muszyna, Piwniczna, Rytro – jest tam co robić. A najprzyjemniejsze, że znowu będziemy jechać w dół.

Warto zobaczyć
Rok 2025 zapowiada mnóstwo artystycznych przeżyć
Warto zobaczyć
Dolny Śląsk chce być dostępny dla wszystkich
Warto zobaczyć
We Wrocławiu znów będzie Palmiarnia
Warto zobaczyć
Na jakie festiwale warto się wybrać w sierpniu
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Warto zobaczyć
Poznaj nieznany Śląsk. Urodziny Metropolii z mnóstwem ciekawych wycieczek
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń