To najpiękniejszy szlak rowerowy Polski. Ba, także naszych południowych sąsiadów, bo w małej, ale znaczącej części wiedzie po słowackiej stronie rzeki. Odcinki wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego, a potem przełomu Dunajca w Pieninach spokojnie mogłyby ilustrować bedeker Pascala „Europa rowerem. 50 najpiękniejszych tras”. Niestety, karpackie pogranicze opisane jest w tym przewodniku z perspektywy lat 90., a rowerowo ostatnio tu bardzo dużo się zmieniło. I ciągle się zmienia.
Zaczynamy w Tatrach
Velo Dunajec wciąż jest w budowie, a na niektórych odcinkach na razie nie widać nawet jej początków. Na pewno wszystkich 234 km nie przejedziemy w równym komforcie. Oczywiście, wynagrodzą nam to widoki, ale nie ufałbym zbytnio rowerowym blogerom, którzy lubią swoje relacje z trasy zaczynać od podpowiedzi, że to idealna trasa dla zupełnie początkujących i miło można ją przejechać całą rodziną, nawet z maluchem w przyczepce.
Można – ale gotowe odcinki. A i na nich warto wziąć poprawkę na to, że choć trasa w całości idzie wzdłuż Dunajca i wraz z nim zasadniczo wiedzie w dół, to jednak czasem zdarzają się naprawdę strome podjazdy. W końcu jesteśmy w górach – i to nie byle jakich.
Zaczynamy w Tatrach, choć nieobligatoryjnie. Przygotowanie odcinka Zakopane–Nowy Targ dziwnie stanęło w miejscu i miła trasa, która początkowo wiedzie wzdłuż Zakopianki – rzeki, z której w Poroninie powstanie Biały Dunajec – w końcu wpada w swoją imienniczkę, ruchliwą trasę samochodową. To krótki odcinek, ale spokojnie można sobie tej przykrości oszczędzić i ruszyć dopiero z Nowego Targu, gdzie Velo Dunajec rozkręca się na poważnie.
Trasa na dwa dni
Od razu rada dla naprawdę początkujących: tu właśnie rusza ukończona część szlaku, a trasę najlepiej zaplanować sobie do Nowego Sącza, można ją wtedy rozłożyć na dwa dni, a w oba miejsca łatwo będzie można przewieźć rower pociągiem. Nocleg zaplanować warto w Sromowcach, które oddzielają dwa najpiękniejsze odcinki całego szlaku.