Naliczanie opłat za śmieci do gruntownej przebudowy

Zasady tworzone przez samorządy próbują nadążyć za zmianami przepisów i ich odmiennymi interpretacjami. Ich egzekwowanie wymaga od urzędów coraz więcej pracy, a i tak bywa nieskuteczne.

Publikacja: 16.07.2023 14:57

System gospodarowania odpadami z roku na rok musi spełniać coraz ostrzejsze wymagania dotyczące np.

System gospodarowania odpadami z roku na rok musi spełniać coraz ostrzejsze wymagania dotyczące np. poziomu przygotowania do ponownego użycia i recyklingu

Foto: Shutterstock

Zbiorcze dane regionlanych izb obrachunkowych (RIO) nie pozostawiają złudzeń. Opłaty za odbiór śmieci w ostanich latach potrafiły rosnąć po kilkadziesiąt procent rok do roku. Analizując lata 2019–2022, RIO wskazały, że największy skok, na poziomie 38,6 proc., nastąpił w 2020 r. Równocześnie przez większość tego okresu system się nie bilansował. To znaczy, że wydatki samorzadów związane z gospodarowaniem odpadami były większe niż dochody z opłat pobieranych od mieszkańców. W 2019 r. luka wynosiła 1,2 mld zł, w 2020 – prawie 1,4 mld zł. W roku 2021 spadła do niecałych 980 mln. Rok 2022 zakończył się już na lekkim plusie (10,7 mln zł). Dotyczy to tylko miast – gminy nadal są pod kreską. Ostatnie cztery lata to jednak nie tylko wzrost opłat, ale też skok wydatków. W 2019 r. samorządy na gospodarkę odpadami przeznaczyły niecałe 7,5 mld zł, w 2022 – 11,6 mld zł.

Sprawiedliwie czy po równo?

W całym systemie, równolegle do wzrostu kosztów, toczą się trwające często latami spory o sposób naliczania opłat za odpady. Jeden z nich zakończył się połowie minionego tygodnia. Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że uchwała podjęta pod koniec grudnia 2021 r. przez warszawskich radnych jest zgodna z prawem.

Czytaj więcej

Rząd chce zatwierdzać samorządowe taryfy opłat za śmieci? Sprzeciw ZMP

– Warszawa w ostatnich latach kilkukrotnie zmieniała system naliczania opłat za odpady, gdyż za każdym razem był on podważany – przypomina Monika Beuth, rzeczniczka prasowa stołecznego magistratu.

– Wybór obecnego rozwiązania (opłata od gospodarstwa domowego, 85 zł w bloku i 107 zł w domu jednorodzinnym – red.) to metoda najprostsza, choć oczywiście można dyskutować, czy sprawiedliwa. Jej przyjęcie było jednak sposobem na wyjście z patowej sytuacji, po wcześniejszych próbach budowania bardziej zróżnicowanego systemu – dodaje. W praktyce oznacza to, że w Warszawie za śmieci tyle samo płaci właściciel małej kawalerki i osoba, która wynajmuje mieszkanie ośmiu studentom.

Woda i śmieci

Wcześniej w stolicy próbowano powiązać wysokość opłat za śmieci z poziomem zużycia wody. Taką możliwość przewiduje ustawa o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. W części samorządów ten sposób wykorzystywany jest od lat. – W odniesieniu do zabudowy wielorodzinnej Szczecin stosuje tę metodę od lipca 2013 r. – mówi Paulina Łątka z biura prezydenta miasta.

System bazujący na zużyciu wody działa też w Olsztynie. Marta Bartoszewicz, rzeczniczka tamtejszego magistratu, wśród jego zalet wymienia m.in. możliwość uszczelnienia systemu poboru opłat. A wady? – Zużycie wody jest bardzo zmiennym czynnikiem, co powoduje konieczność częstego składania zmian deklaracji. To obowiązek dla mieszkańców, a dla urzędników to więcej pracy, bo musimy to wszystko weryfikować i wprowadzać zmiany księgowe, a to – przy obecnych problemach kadrowych – sprawia, że trudno jest utrzymać właściwe tempo pracy. Część mieszkańców wolałaby też, by opłaty były stałe, uzależnione od liczby osób w gospodarstwie domowym lub ilości wyrzucanych odpadów – mówi.

Na tym jednak nie kończą się zastrzeżenia. Wiele problemów sprawia wprowadzony w 2021 r. przepis wyznaczający górną granicę opłaty obliczanej w oparciu o zużycie wody. W ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach zapisano, że nie może ona wynosić więcej niż 7,8 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na osobę ogółem w gospodarstwie domowym. Nie sprecyzowano jednak, czym to gospodarstwo domowe jest. Dodatkowo całość bazuje na deklaracjach. Efekt?

Czytaj więcej

Więcej nielegalnych wysypisk. Gmin nie stać na usuwanie niebezpiecznych odpadów

– Spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe wykazują zmniejszenie opłaty z lokalu mieszkalnego, chociaż nie prowadzą weryfikacji, czy duże zużycie wody w lokalu dotyczy jednego czy więcej gospodarstw domowych – mówi Paulina Łątka.

– Brak doprecyzowania tego, czym jest gospodarstwo domowe, i konieczność opierania się tylko na deklaracjach rodzą nadużycia (np. budynki z lokalami na wynajem zgłaszane są jako nieruchomości z jednym gospodarstwem domowym) – dodaje Rafał Trejnis, kierownik Referatu Gospodarowania Odpadami Komunalnymi, Wydz. Środowiska UM Olsztyn.

Zgłoszenia kontra rzeczywistość

W najnowszym sprawozdaniu z działalności regionalnych izb obrachunkowych, procedowanym właśnie w Sejmie, czytamy, że zdecydowana większość jednostek samorządu terytorialnego w Polsce, ustalając opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi, wybrała metodę wiążącą wysokość opłaty z liczbą mieszkańców zamieszkujących nieruchomość. Metoda ta jest uznawana również za najbardziej akceptowalną społecznie. Dlaczego więc część samorządów nie decyduje się na tę ścieżkę?

Taki system ma kilka dużych minusów. Z czego jeden jest najważniejszy – bazuje na deklaracjach. Samorządy mówią zgodnie, że nie mają narzędzi, by je weryfikować. Mało tego, okazuje się, że kłopotem jest już wyegzekwowanie od mieszkańców obowiązku ich złożenia.

To rodzi poważne skutki, na które zwraca uwagę w raporcie z maja br. Najwyższa Izba Kontroli. NIK sprawdziła prawidłowość naliczania i egzekwowania opłat w dziesięciu wybranych gminach Mazowsza. Okazało się, nieprawidłowości w wymiarze finansowym wyniosły 4,6 mln zł.

Propozycje zmian

W „Sprawozdaniu z działalności regionalnych izb obrachunkowych i wykonania budżetu przez jednostki samorządu terytorialnego w 2022 r.” Krajowa Rada RIO wnioskuje m.in. o wprowadzenie zmian w przepisie ograniczającym wysokość opłat za śmieci (w modelu wiążącym te stawki z poziomem zużycia wody). Z samorządów słychać jeszcze dalej idące wnioski.

– Teoretycznie przepisy dają gminom szerokie uprawnienia kontrolne w zakresie weryfikacji danych podawanych przez mieszkańców w deklaracjach. W praktyce skuteczne prowadzenie kontroli możliwe jest jedynie w gminach z małą liczbą mieszkańców. W dużych miastach jest to niewykonalne, wymagałoby nadzwyczaj rozbudowanego aparatu kontrolnego. Na poziomie ustawowym zasadnym byłoby więc rozważyć, czy nie odejść od systemu deklaracyjnego, a systemu poboru opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi nie ujednolicić, upodabniając go np. do podatku od nieruchomości – mówi Rafał Trejnis.

Zbiorcze dane regionlanych izb obrachunkowych (RIO) nie pozostawiają złudzeń. Opłaty za odbiór śmieci w ostanich latach potrafiły rosnąć po kilkadziesiąt procent rok do roku. Analizując lata 2019–2022, RIO wskazały, że największy skok, na poziomie 38,6 proc., nastąpił w 2020 r. Równocześnie przez większość tego okresu system się nie bilansował. To znaczy, że wydatki samorzadów związane z gospodarowaniem odpadami były większe niż dochody z opłat pobieranych od mieszkańców. W 2019 r. luka wynosiła 1,2 mld zł, w 2020 – prawie 1,4 mld zł. W roku 2021 spadła do niecałych 980 mln. Rok 2022 zakończył się już na lekkim plusie (10,7 mln zł). Dotyczy to tylko miast – gminy nadal są pod kreską. Ostatnie cztery lata to jednak nie tylko wzrost opłat, ale też skok wydatków. W 2019 r. samorządy na gospodarkę odpadami przeznaczyły niecałe 7,5 mld zł, w 2022 – 11,6 mld zł.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Usługi komunalne
Cena wody rośnie, podobnie jak ścieków. Na wiosnę kolejne podwyżki
Usługi komunalne
Bydgoszcz: Prywatna firma przejmuje obsługę autobusów komunikacji miejskiej
Usługi komunalne
Mieszkania samorządowe są coraz poważniej zadłużone
Materiał partnera
Bezpłatna i ekologiczna komunikacja jest możliwa
Usługi komunalne
Polacy akceptują podwyżki cen wody związane z inwestycjami i remontami