Galopujące ceny energii i coraz droższe paliwa mogą wyhamować inwestycje polskich miast w unowocześnienie transportu autobusowego. Samorządy już zaczynają zmieniać decyzje w sprawie planowanych zakupów. Jak podaje branżowy serwis Infobus, Przedsiębiorstwo Komunikacji Trolejbusowej (PKT) w Gdyni anulowało przetarg na zakup sześciu nowych pojazdów z litowymi bateriami. Powodem mają być niestabilne ceny prądu i konieczność zawarcia umowy na jego dostawę jeszcze przed zakupem nowego taboru.
– Według bieżących cen koszt energii w 2023 r. wzrośnie o ponad 100 proc. w stosunku do bieżącego roku, co spowoduje potrzebę ograniczenia wydatków inwestycyjnych – informuje gdyńskie PKT, tłumacząc, że w obecnej niepewnej sytuacji i braku możliwości prawidłowego sporządzenia i oszacowania ofert, przetarg „może spowodować rażące straty zarówno po stronie zamawiającego, jak i potencjalnych wykonawców”.
Odwołują przetargi
Przez drożejące paliwa z zakupu ekologicznych autobusów zasilanych sprężonym gazem ziemnym rezygnują Tychy. Tamtejsze Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej chciało zakupić 35 takich pojazdów, by zastąpić nimi kilkunastoletnie diesle. Jednak na początku maja ponownie ogłosiło konsultacje rynkowe dotyczące dostawy autobusów, ale tym razem już z silnikami wysokoprężnymi. Zachowano jedynie te same terminy dostaw: pierwsza partia 20 sztuk w trzecim kwartale 2023 r., druga partia w drugim kwartale 2024 r.
Niespodzianką jest także unieważnienie w końcu ubiegłego tygodnia przetargu na 22 autobusy wodorowe dla Poznania. Jeszcze rok temu miasto przymierzało się do zamówienia 84 takich pojazdów, co byłoby największym takim kontraktem w Europie. Ostatecznie w ramach programu Zielony Transport Publiczny zagwarantowano dla MPK Poznań dofinansowanie zakupu 25 wodorowców, ale spółka postanowiła jeszcze przyciąć zamówienie: ograniczyła je do 15 autobusów z opcją dodatkowych 10. Jednak w piątek anulowali postępowanie.
Według TransInfo sens zakupu podważył przetarg na dostawę wodoru dla przyszłych pojazdów. MPK, szukając dostawcy paliwa, na 15 lat planowało wydać niecałe 49 mln zł, a jedyna oferta z Orlenu okazała się przeszło dwukrotnie droższa. Do tego doszłyby wysokie koszty eksploatacji: w przypadku autobusu wodorowego oszacowano je na dwukrotnie wyższe w porównaniu z autobusem elektrycznym.