Trzecie największe miasto Warmii i Mazur przez lata ciągnęło się w ogonie wszelkich przemian. Teraz jest regionalnym liderem gospodarczym i inwestycyjnym. W ciągu pięciu ostatnich lat władzom Ełku udało się zrealizować rzeczy trudne w polskiej rzeczywistości, jak np. budowa obwodnicy, której 60-tysięczne miasto nie mogło się w Warszawie doprosić przez 40 lat. W sumie na inwestycje w infrastrukturę Ełk wydał od 2007 r. ponad 300 mln zł. Większość środków samorząd wywalczył w Brukseli.
– Nie korzystamy z usług firm zewnętrznych przy przygotowaniu wniosków o dofinansowanie z unijnych funduszy. Mamy własny specjalny wydział w ratuszu, który to robi od początku do końca. Udało się tam skompletować ekipę specjalistów znających procedury, języki, realia brukselskie. To procentuje dobrymi wnioskami, które nie są odrzucane – podaje receptę na sukces miasta prezydent Tomasz Andrukiewicz.
Nie jest przypadkiem, że to z jego przyjściem do ełckiego ratusza zapuszczone miasto nagle zaczęło się zmieniać.
38-letni Andrukiewicz jest z wykształcenia prawnikiem, skończył też na UW studia podyplomowe z public relations. Pracował w zarządzie starostwa ełckiego, gdzie zajmował się unijnymi funduszami. Przed objęciem prezydentury był starostą. Jest ekspertem Związku Miast Polskich ds. tworzenia projektów i pozyskiwania pieniędzy z Unii.
Nic dziwnego więc, że do Ełku prezydent i jego zespół ściągnęli prawie 300 mln zł unijnego wsparcia. Największym sukcesem jest zbudowana obwodnica miasta. Przez dziesięciolecia tysiące tirów przejeżdżały pod oknami mieszkańców ku litewskiej i rosyjskiej granicy. Było tysiące wypadków, ginęli ludzie. Życie przy trasie tirów było udręką.