Po wybuchu wojny za wschodnią granicą Rzeszów stał się właściwie miastem dwunarodowym. Dużo uchodźców z Ukrainy przybyło do Rzeszowa?
Nawet więcej, Rzeszów stał się miastem wielonarodowym, bo poza gośćmi z Ukrainy mamy tu również żołnierzy NATO, przedstawicieli organizacji pomocowych z całego świata, polityków, korpus dyplomatyczny. Idąc ulicami Rzeszowa, słyszymy i język polski i ukraiński i angielski.
W szczycie fali uchodźczej w 200-tysięcznym Rzeszowie schroniło się przed wojną ok. 100 tys. uchodźców. Tak wynika za badań przeprowadzonych dla Unii Metropolii Polskich. To fenomen na skalę światową. Kiedy w ubiegłym roku przyjeżdżali do nas przedstawiciele organizacji humanitarnych, pytali nas, gdzie są te obozy i pola namiotowe z tysiącami uchodźców, my musieliśmy im tłumaczyć, że nie ma. Że mieszkańcy Rzeszowa przyjęli uchodźców do swoich domów. Teraz w Rzeszowie mieszka ok. 30 tysięcy Ukraińców. Tutaj pracują, tutaj ich dzieci chodzą do szkół i przedszkoli.
Jak się szacuje, od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę liczba mieszkańców Rzeszowa wzrosła o ok. 40 tys., czyli o jedną piątą. Wzrost jest zasługą głównie napływających cudzoziemców.
To cały czas są szacunki. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w zasadzie miastem przygranicznym. Czasami wzrost liczby uchodźców jest ogromny, a czasami spada, bo jest spokojniej. Część jeździ w kółko i trochę jest tu, a trochę tam. Część została już w Rzeszowie na stałe. Ten szacunek nie jest prosty, natomiast wiemy, że wszystkie wolne mieszkania mamy już pozajmowane.