Konrad Fijołek: Nie mogę powiedzieć, że coś nam nie wyszło

Bez naszych mieszkańców nic by się nie udało. To oni przyjęli uchodźców do swoich domów – mówi Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa.

Publikacja: 03.11.2023 15:00

Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, laureat nagrody specjalnej Rankingu Samorządów „Rzeczpospolitej”

Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, laureat nagrody specjalnej Rankingu Samorządów „Rzeczpospolitej” Solidarni z Ukrainą

Foto: mat. pras.

Po wybuchu wojny za wschodnią granicą Rzeszów stał się właściwie miastem dwunarodowym. Dużo uchodźców z Ukrainy przybyło do Rzeszowa?

Nawet więcej, Rzeszów stał się miastem wielonarodowym, bo poza gośćmi z Ukrainy mamy tu również żołnierzy NATO, przedstawicieli organizacji pomocowych z całego świata, polityków, korpus dyplomatyczny. Idąc ulicami Rzeszowa, słyszymy i język polski i ukraiński i angielski.

W szczycie fali uchodźczej w 200-tysięcznym Rzeszowie schroniło się przed wojną ok. 100 tys. uchodźców. Tak wynika za badań przeprowadzonych dla Unii Metropolii Polskich. To fenomen na skalę światową. Kiedy w ubiegłym roku przyjeżdżali do nas przedstawiciele organizacji humanitarnych, pytali nas, gdzie są te obozy i pola namiotowe z tysiącami uchodźców, my musieliśmy im tłumaczyć, że nie ma. Że mieszkańcy Rzeszowa przyjęli uchodźców do swoich domów. Teraz w Rzeszowie mieszka ok. 30 tysięcy Ukraińców. Tutaj pracują, tutaj ich dzieci chodzą do szkół i przedszkoli.

Jak się szacuje, od momentu rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę liczba mieszkańców Rzeszowa wzrosła o ok. 40 tys., czyli o jedną piątą. Wzrost jest zasługą głównie napływających cudzoziemców.

To cały czas są szacunki. Trzeba pamiętać, że jesteśmy w zasadzie miastem przygranicznym. Czasami wzrost liczby uchodźców jest ogromny, a czasami spada, bo jest spokojniej. Część jeździ w kółko i trochę jest tu, a trochę tam. Część została już w Rzeszowie na stałe. Ten szacunek nie jest prosty, natomiast wiemy, że wszystkie wolne mieszkania mamy już pozajmowane.

Wszyscy pamiętamy, że najbardziej gorące były pierwsze tygodnie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Czego pan jako prezydent nauczył się w tamtym czasie, jeśli chodzi o pomoc uchodźcom wojennym?

Te dni, potem tygodnie i miesiące pokazały mi, jak ważna jest rola samorządu i jak ważna jest współpraca. Od pierwszych godzin byłem w kontakcie z merami naszych miast partnerskich przez Facebooka, na Zoomie, online. Ustalaliśmy, co jest potrzebne, i wysyłaliśmy listy do innych samorządów w Polsce, które organizowały zbiórki darów, a następnie planowaliśmy, jak to przerzucić przez zatkaną przecież granicę. Zapadła więc decyzja, żeby te dary przysyłać do Rzeszowa czy Przemyśla i na miejscu przeładowywać.

Pakowaliśmy się w małe busiki i przerzucaliśmy je przez pas graniczny, skąd były odbierane w koordynacji z miastami ukraińskimi. To było bardzo duże wyzwanie pod względem logistycznym. Generalnie to ogromny wysiłek wykonany z powodzeniem przy udziale mieszkańców i organizacji pozarządowych, mimo że to nie było standardowe zadanie samorządu. Ale ten czas pokazał najdobitniej, jakich mamy mieszkańców. Bez nich nic by się nie udało. To oni przyjęli uchodźców do swoich domów i to oni te wszystkie materiały pomocowe dostarczali.

Coś można było zrobić lepiej?

Pewnie tak, ale dawaliśmy radę. Co chwilę coś się sypało, ale ratowaliśmy sytuację, jak się dało, bo jesteśmy elastyczni. Jeśli coś nie zadziałało, to szukaliśmy innego rozwiązania. Jak zabrakło żywności, to dawaliśmy informację na Facebooka i zaraz było 1000 kanapek, gdy zabrakło wózków, to zaraz pojawiło się ich 100. Takich sytuacji było wiele. Było też i tak, że przyjechało do nas 20 autokarów z ludźmi innej narodowości niż ukraińska, ale też uciekających z Ukrainy. I też trzeba było się nimi zająć. To wymagało zorganizowania specjalnych punktów, stworzenia systemu na szybko, ale zrobiliśmy to. Generalnie nie mogę powiedzieć, że coś nam nie wyszło. Wszystko udało się ogarnąć, choć czasem nie od razu.

Po wybuchu wojny za wschodnią granicą Rzeszów stał się właściwie miastem dwunarodowym. Dużo uchodźców z Ukrainy przybyło do Rzeszowa?

Nawet więcej, Rzeszów stał się miastem wielonarodowym, bo poza gośćmi z Ukrainy mamy tu również żołnierzy NATO, przedstawicieli organizacji pomocowych z całego świata, polityków, korpus dyplomatyczny. Idąc ulicami Rzeszowa, słyszymy i język polski i ukraiński i angielski.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Piotr Grzymowicz: Powrót tramwajów do Olsztyna to bardzo znaczący sukces
Okiem samorządowca
Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: Ten rząd traktuje samorządy po partnersku
Okiem samorządowca
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni: To była najtrudniejsza kadencja
Okiem samorządowca
Tadeusz Truskolaski: Pieniądze unijne to środki na inwestycje, a nie na konsumpcję
Okiem samorządowca
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz: Z pokorą podchodzę do wyborów