To są stare propozycje. Udział samorządów w podatkach najpewniej musi być większy. Ale tu potrzebni są specjaliści i ekonomiści, którzy będą o tym mówili i to policzą. To pytanie, przed którym samorządy staną w nadchodzących latach. Bo albo przyjmiemy metodę, że określimy, co samorząd ma robić i ile to ma kosztować, i w związku z tym damy samorządowi określoną pulę pieniędzy, albo w drugą stronę – damy mu pieniądze i wtedy się zobaczy, co z tego da się zrobić. Ta druga wersja jest w mojej ocenie wersją awaryjną. Trzeba zacząć od zadań, określić, jakiego typu zadania publiczne powinny w Polsce realizować samorządy, co zmienić w stosunku do tego, co robią dzisiaj. Następnie należy policzyć, ile to kosztuje. I zastanowić się nad źródłami finansowania. I nad udziałami samorządów w podatkach. To jest bardzo trudne, nie tylko w Polsce, także w innych krajach UE. A jeżeli władza ma tendencje centralistyczne, to staje się to jeszcze trudniejsze. I tego doświadczaliśmy w ostatnich latach.
Samorządy bardzo liczą na unijne pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Duża ich część ma trafić właśnie do nich, co pozwoliłoby uruchomić lokalne inwestycje. Uda się szybko odblokować te pieniądze? Pan jest w Brukseli, blisko ośrodka decyzji w tej sprawie.
Plan wydatkowania tych pieniędzy jest gotowy, leży na stole od blisko dwóch lat. Można je było uruchomić już bardzo dawno. Ustępujący rząd wolał jednak wikłać się w spór z Komisją Europejską o praworządność w naszym kraju. Pytanie, czy po zmianie władzy da się szybko uruchomić te pieniądze. Moim zdaniem – tak. Trzeba jednak pamiętać, że pieniądze z KPO to nie są takie same pieniądze, jak te z polityki spójności. Co do zasady będą wypłacane po wykonaniu zadania, a nie przed nim. A czasu na wydatkowanie tych pieniędzy jest coraz mniej. Trzeba je bowiem wydać i rozliczyć do połowy 2026 r. Gdy już uda się rozwiązać wspomniany spór o praworządność, rząd będzie musiał wejść w bardzo bliską współpracę z samorządami. Sprawdzić, które z zadań i inwestycji już realizowanych, a nawet zrealizowanych od 2020 r. przez samorządy, bez KPO, mieszczą się w jego ramach programowych. Trzeba też będzie ocenić, które nowe zadania uda się w sposób sensowny i mądry zrealizować w ciągu najbliższych dwóch i pół roku. Mam nadzieję, że to się uda.
W niedawnych wyborach do parlamentu wystartowało z sukcesem wielu samorządowców, idąc niejako pańską drogą. Część z nich stało na czele społeczności lokalnych od wielu, wielu lat. Bardziej przydadzą się teraz w Sejmie i Senacie?
Znam kolegów, którzy znaleźli się teraz w parlamencie. To bardzo doświadczeni ludzie, którzy zdecydowali się na zmianę miejsca pracy w poczuciu odpowiedzialności. Z doświadczenia wiem, że ktoś, kto wychodzi z praktyki codziennego zarządzania miastem czy regionem i wchodzi do parlamentu, może niezwykle skutecznie pomagać samorządom. To są ludzie, którzy wiedzą, na czym polega zarządzanie sprawami publicznym, mają tego typu doświadczenie, zdają sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje, także dla samorządów, może mieć prawo tworzone w Sejmie i w Senacie. Trzeba tylko przyklasnąć ich decyzjom o pójściu do parlamentu.