Oficjalne zadłużenie miast wojewódzkich wyniosło 19,3 mld zł, czyli 45,8 proc. dochodów w 2011 r. To wartość niższa niż dopuszczalne limity zadłużenia wynoszące 60 proc. dochodów. Jeśli jednak dodamy do tego 12,1 mld zł zobowiązań spółek komunalnych, całkowite zadłużenie wzrośnie do 31,5 mld zł, czyli 67,3 proc. dochodów, znacznie przekraczając ustawowe progi – wynika z najnowszego raportu „Monitoring zadłużenia miast wojewódzkich" przygotowanego przez Instytut Kościuszki.
Całkowity dług to suma zaciągniętych zobowiązań przez miasto oraz zobowiązań spółek komunalnych należących do samorządu. Te spółki to przedsiębiorstwa zajmujące się najczęściej dostarczeniem ciepła, wody, odbiorem odpadów czy też komunikacją miejską, gospodarką mieszkaniowa itp.
Lokalne wadze często posądzane są o celowe wypychanie długu właśnie do swoich spółek. Instytut Kościuszki nie oskarża władz samorządowych o błędne zarządzanie finansami miasta. Ale zwraca uwagę, że obecne przepisy dają możliwości swobodnego obchodzenia obowiązujących limitów zadłużenia. – Zadłużenie spółek komunalnych nie podlega kontroli żadnej instytucji publicznej. Nikt nie bada, jakie zagrożenia dla finansów publicznych niesie ryzyko bankructwa takiej spółki czy utrata przez nią dostępu do finansowania zewnętrznego. Choć taki czarny scenariusz jest mało prawdopodobny, jednak nie możemy go w zupełności pomijać – zauważa Łukasz Pokrywka, autor raportu.
Ile długu w spółkach
– Stopień dysproporcji pomiędzy całkowitym a oficjalnym zadłużeniem pokazuje, że wszystkie miasta wojewódzkie relatywnie intensywnie wykorzystują spółki komunalne do teoretycznie bezgranicznego zadłużania się – wnioskuje Pokrywka.
Wszystkie miasta wojewódzkie wykorzystują spółki komunalne do teoretycznie bezgranicznego zadłużania się