Piotr Kryszewski: Miasto z rowerowym klimatem

Rewolucję rozpoczęliśmy w Gdańsku ponad dekadę temu i zmiana związana z jazdą na rowerze następuje na wielu polach – podkreśla Piotr Kryszewski, zastępca prezydenta Gdańska ds. usług komunalnych.

Publikacja: 11.06.2023 19:01

Piotr Kryszewski: Miasto z rowerowym klimatem

Foto: mat.pras.

Prawie 19 tys. klas i niemal 260 tys. przedszkolaków i uczniów wzięło udział w IX edycji Rowerowego Maja – akcji, którą wymyśliło miasto Gdańsk. Spodziewał się pan, że tak to się rozwinie?

Kiedy zaczynaliśmy osiem lat temu, to była akcja typowo gdańska. Tylko placówki z naszego miasta brały udział w tej zabawie. Ale z roku na rok budziła ona coraz większe zainteresowanie. Coraz więcej miast przyłączało się do tego projektu. Na pewno takie zaangażowanie, jak obecnie, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Dziś, biorąc pod uwagę duże zainteresowanie, musimy zastanowić się, jak tę kampanię przeorganizować. Do tej pory cały wysiłek organizacyjny i administracyjny spoczywał na pracownikach Urzędu Miejskiego w Gdańsku, a gmin, miast czy miasteczek zaangażowanych w ten projekt co roku przybywa. W tegorocznej kampanii wzięło udział 41 gmin i miast.

Popularność tej akcji jest naprawdę imponująca. Nie chodzi już nawet o to, ile miast jest zaangażowanych w akcję, choć i ten wynik robi wrażenie, ale o liczbę przedszkolaków czy uczniów, biorących udział w tej kampanii. Jeszcze nie ogłaszaliśmy wyników w samym Gdańsku, ale ta czysto sportowa rywalizacja pomiędzy szkołami, klasami była bardzo zacięta. Już wiemy, że przyniosła ogromny sukces w postaci przejechanych kilometrów, a co za tym idzie – i zdrowia uczestników, bo ono jest w tej kampanii najważniejsze.

A mieszkańcy Gdańska biorą udział w rywalizacji o tytuł rowerowej stolicy Polski? Jak miasto ich do tego zachęca?

To codzienna praca. Rowerową rewolucję rozpoczęliśmy w Gdańsku ponad dekadę temu i zmiana związana z jazdą na rowerze następuje na wielu polach.

Przede wszystkim jest to kwestia rozwijającej się infrastruktury rowerowej. Ścieżek rowerowych w Gdańsku jest już ponad 800 km. Tylko wydzielonych osobno dróg rowerowych jest ponad 138 km. Od tego zaczęliśmy, ale sama infrastruktura nie wystarczy. Potrzeba też kampanii społecznych. Wspomnieliśmy już o Rowerowym Maju. W Gdańsku realizujemy też akcję „Rowerem do pracy”. Ważne jest i to, że wyciągamy wnioski z tych kampanii.

Pierwszym zamysłem kampanii „Rowerem do pracy” było to, by mieszkańcy jeździli tak w cieplejszych miesiącach. Ale widzimy, że zmienia się klimat, więc chcemy zachęcać, by dojeżdżali rowerem do pracy także w nieco chłodniejszej porze roku. Dlatego wydłużamy tę kampanię. Będzie trwała od września do listopada. Chcemy odczarować te miesiące i pokazać, że i zimą można śmiało używać roweru. W tej kampanii w 2022 r. brało udział 5 tysięcy rowerzystów. Nasze działania odbywają się na wielu polach i są dostrzegane przez wielu mieszkańców. Świadczy o tym fakt, że już dwukrotnie uzyskaliśmy miano miasta z najlepszym klimatem rowerowym w ramach ankiety, którą wypełniali mieszkańcy miast powyżej 200 tys. mieszkańców. Taka nagroda cieszy najbardziej, bo to ocena bardziej obiektywna, wykonana przez samych mieszkańców.

Jak pokazują Gdańskie Badania Ruchu 2022, których wynik właśnie miasto opublikowało, ulubionym środkiem transportu osobistego mieszkańców Gdańska i sąsiednich gmin jest rower tradycyjny. Wybiera go średnio prawie 84 proc. osób. Dlaczego?

To pytanie o to, dlaczego właściwie wybieramy rowery. Rower najlepiej sprawdza się w podróżach krótkich, takich do 5 km. Poza tym ważne są czynniki zdrowotne, wolnościowe, rower daje swobodę przemieszczania się po mieście. Daje wolność.

Widzieliśmy też duży skok, jeśli chodzi o liczbę przejazdów rowerowych w trakcie pandemii. W czasie gdy wybuchła wojna w Ukrainie, rosnące ceny paliw też przyczyniły się do tego, że zamienialiśmy auto na rower.

Widzimy też długotrwałe zjawisko, polegające na tym, że jak już ktoś przesiadł się na jednoślad, to wybiera ten środek lokomocji na stałe.

Czy Gdańsk, wzorem Gdyni, będzie dopłacał do rowerów elektrycznych?

Na ten moment nie mamy takiego pomysłu. Bardziej jesteśmy skupieni na tym, by ponownie wdrożyć system roweru miejskiego.

O to też chcę zapytać. Zwłaszcza po problemach jego operatora w Sztokholmie, gdzie pękały w jego rowerach ramy i były problemy z akumulatorami. Kiedy więc może ruszyć system rowerów Mevo 2.0?

Jesteśmy świeżo po sesji nadzwyczajnej, poświęconej kwestiom związanym z wprowadzaniem systemu roweru metropolitalnego. Wcześniej informowaliśmy opinię publiczną o tych problemach – o tym, że pracujemy nad ich rozwiązaniem.

Dwa tygodnie temu odbyła się konferencja Obszaru Metropolitalnego Gdańsk Gdynia Sopot, w ramach którego ma być uruchamiany rower Mevo 2. 0, bo to wspólny projekt 16 gmin.

Rzeczywiście problemy z pękającymi ramami w Sztokholmie były. Gdy tylko się o nich dowiedzieliśmy, natychmiast rozpoczęliśmy intensywne rozwijanie planu B.

Dziś śmiało możemy powiedzieć: jesteśmy już po podpisaniu aneksów z głównym wykonawcą, firmą City Bike Global, i harmonogram wygląda tak, że w sierpniu będziemy prowadzić testy. Liczymy na to, że nie będzie już żadnych niespodzianek, a cały system wdrożymy na jesieni. Będzie to wrzesień–październik.

Firma Nextbike, która była operatorem pierwszej wersji Mevo, winna jest mieszkańcom metropolii blisko pół miliona złotych. Pana zdaniem jest szansa, że klienci odzyskają swoje pieniądze?

Liczymy, że publiczne deklaracje spółki zostaną zrealizowane. Istotny jest też wyrok sądu, który zapadł dwa miesiące temu. Uznał on, że współodpowiedzialność za zaległości wobec użytkowników spoczywa nie tylko na firmie, która wdrażała ten projekt, ale też obecnym właścicielu – Tier Mobility SE (następca prawny Next Bike).

Na razie zapadł wyrok w pierwszej instancji. Czekamy, czy druga strona złoży odwołanie, czy też będziemy się z nią spotykali w drugiej instancji. Liczymy na to, że tak się nie stanie. W momencie, gdy będziemy mieć prawomocny wyrok, na pewno będziemy wspierać mieszkańców w rozmowach z operatorem. Wcześniej zastanawialiśmy się też nad pozwem zbiorowym, ale wstrzymywaliśmy się do czasu rozstrzygnięcia sprawy przed sądem. A teraz, mając taki wyrok, możemy przejść do innych rozmów i walczyć o pieniądze dla mieszkańców.

Gdańskie Badania Ruchu 2022 wykazały też, że blisko 14 proc. poruszających się po mieście wybiera hulajnogi, często z ulicznych wypożyczalni. Jak zapanować nad urządzeniami, by nie walały się byle gdzie?

Pod koniec kwietnia podpisaliśmy porozumienia ze wszystkimi operatorami hulajnóg, którzy działają w mieście. Porozumienia dotyczą zasad uporządkowania przestrzeni. Jako miasto zobowiązaliśmy się do wyznaczenia specjalnych stref. Na razie obejmują one trzy rejony, które są najbardziej popularne i uczęszczane, czy przez mieszkańców, czy turystów. Tam wyznaczyliśmy miejsca, gdzie można rozpocząć i zakończyć podróż na hulajnodze.

Rozwiązanie funkcjonuje od początku maja, a pierwsze sygnały, jakie do nas docierają, wskazują, że doskonale się to sprawdza. Mieszkańcy są zadowoleni. Podobnie operatorzy. Jako miasto będziemy więc dążyć do tego, by stopniowo takie obszary w mieście rozszerzać. By nie dochodziło do sytuacji, że porzucona hulajnoga stanowi duży problem dla osób z niepełnosprawnościami, osób starszych czy dzieci.

Było mnóstwo takich przypadków, że dochodziło do różnych zdarzeń z porzuconymi hulajnogami. Ale myślę, że funkcjonujące od maja rozwiązanie sprawi, że ta przestrzeń miejska zostanie uporządkowana.

Te same Gdańskie Badania Ruchu pokazały też, że niestety większość poruszających się rowerami, hulajnogami i UTO nie nosi kasków ochronnych. Zakłada je zaledwie niecałe 31 proc. osób. Jak uświadomić mieszkańcom, że kask to ważna, czasami ratująca życie, rzecz?

W samym środowisku rowerowym trwa dyskusja i nie ma jednoznacznego stanowiska. Część osób jest przeciwna temu, by jeździć w kaskach.

Ale to jednak kwestia bezpieczeństwa, zwłaszcza w przypadku używania hulajnóg, gdzie ryzyko kontuzji i uszczerbku na zdrowiu jest dużo większe niż w przypadku roweru.

Myślę, że to jest cały czas kwestia tłumaczenia, edukowania użytkowników. A odpowiedzialność każdy bierze sam za siebie, wsiadając, czy to na rower, czy na hulajnogę.

Moim zdaniem ta świadomość wśród społeczeństwa wzrasta, co widać na ulicach. Ludzie jeżdżą w kaskach, w odpowiednich zabezpieczeniach.

Myślę, że kampanie społeczne też będą się przyczyniały do zwiększenia bezpieczeństwa użytkowników. Ale zawsze jest to decyzja indywidualna użytkownika, czy chce korzystać z kasku czy też nie.

Za dwa lata Gdańsk będzie gospodarzem kongresu Velo-city. Jak miasto się do niego przygotowuje?

Jesteśmy w stałym dialogu z przedstawicielami ECF (European Cyclists’ Federation). I pierwsze takie spotkania organizacyjne, kiedy będziemy określali sobie tzw. kroki milowe, mamy zaplanowane na luty.

Już teraz pracujemy na miejscu nad organizacją tego wydarzenia. Oczywiście, wszystko mamy rozpisane na pojedyncze nuty. Wszystkie informacje były już przekazywane Federacji na etapie aplikowania o organizację kongresu Velo-city. Zostały zweryfikowane na miejscu przez komisję przedstawicieli ECF-u. Na razie musimy odrobić pracę wewnętrzną. Myślę, że organizacyjnie jesteśmy dobrze przygotowani. Gdańsk ma bardzo duże doświadczenie w organizowaniu takich imprez.

Jesteśmy przekonani, że podołamy temu wydarzeniu, a sam kongres będzie dużym sukcesem organizacyjnym i merytorycznym. Mamy pewien plan na Velo-city 2025 w Gdańsku. Ten plan spodobał się też Europejskiej Federacji Rowerowej, i to był jeden z tych elementów, które zdecydowały o tym, że to właśnie nasze miasto wygrało tę rywalizację.

Na pewno zaskoczymy paroma elementami, które nie pojawiały się we wcześniejszych edycjach konferencji. W uczestnictwo chcielibyśmy włączyć kraje z Europy Wschodniej.

Wcześniej chcielibyśmy się spotkać z przedstawicielami takich krajów jak Bułgaria, Rumunia, Mołdawia czy Ukraina. Chcielibyśmy być takimi łącznikami między krajami Zachodu, gdzie turystyka rowerowa jest bardzo rozwinięta, a krajami wschodnimi, gdzie dopiero takie zmiany zachodzą.

Prawie 19 tys. klas i niemal 260 tys. przedszkolaków i uczniów wzięło udział w IX edycji Rowerowego Maja – akcji, którą wymyśliło miasto Gdańsk. Spodziewał się pan, że tak to się rozwinie?

Kiedy zaczynaliśmy osiem lat temu, to była akcja typowo gdańska. Tylko placówki z naszego miasta brały udział w tej zabawie. Ale z roku na rok budziła ona coraz większe zainteresowanie. Coraz więcej miast przyłączało się do tego projektu. Na pewno takie zaangażowanie, jak obecnie, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Dziś, biorąc pod uwagę duże zainteresowanie, musimy zastanowić się, jak tę kampanię przeorganizować. Do tej pory cały wysiłek organizacyjny i administracyjny spoczywał na pracownikach Urzędu Miejskiego w Gdańsku, a gmin, miast czy miasteczek zaangażowanych w ten projekt co roku przybywa. W tegorocznej kampanii wzięło udział 41 gmin i miast.

Pozostało 91% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Okiem samorządowca
Roman Szełemej: W ustawie o finansach samorządów jest wiele paradoksów
Okiem samorządowca
Adam Krzysztoń: Trudna sytuacja szpitali wynika z wyceny procedur medycznych
Okiem samorządowca
Paweł Gancarz, marszałek województwa dolnośląskiego: Jak uchronić się przed kataklizmami
Okiem samorządowca
Zastępca prezydenta Wrocławia: Wolimy, żeby zalany był park, niż żeby zalane były domy
Okiem samorządowca
Nowa Sól przygotowuje się na wielką falę. Prezydent: W nocy będzie siedem i pół metra