Kolejny raz nie uwzględniono faktu, że samorządy stracą dochody własne przez mniejszy PIT, a te środki są ważne dla równoważenia wydatków bieżących i tworzenia nadwyżki operacyjnej.
Zmiany wprowadzone przez rząd w 2019 r., a potem w Polskim Ładzie, a także obecne propozycje niezwykle komplikują nam dojście do równowagi w bieżącej części budżetu, nie mówiąc już o tym, że spowodowały przekreślenie wiarygodności uchwalonych już wieloletnich prognoz finansowych.
Częściową rekompensatą utraconych dochodów samorządów ma być subwencja rozwojowa, ale ona nie rekompensuje w pełni utraconych dochodów i to wyraźnie widać z oceny skutków regulacji. Samo Ministerstwo Finansów przyznaje, że sposób liczenia tej subwencji może nie być czytelny w kontekście wieloletniej prognozy finansowej, która jest np. potrzebną informacją dla banków czy pod kątem planowania wydatków inwestycyjnych w związku z nowym okresem programowania funduszy europejskich. Zasady wynikające z Polskiego Ładu są również oparte o rekompensatę z tzw. subwencji rozwojowej, co oznacza, że będą rozliczane samorządom w równych miesięcznych ratach i liczone według prognozy, którą ministerstwo osadziło w bardzo odległym terminie. Resort wziął pod uwagę dane z początku 2021 r., kiedy to inflacja była dużo niższa niż dziś. Zgodnie z tymi danymi Lublin powinien mieć znacznie wyższe dochody z PIT, niż je faktycznie teraz ma.
W styczniu i w lutym otrzymaliśmy po 42 mln zł. Rok wcześniej było to prawie 20 mln zł więcej.
Wyraźnie zatem widać, że ta zasada rekompensowania jest dla nas niekorzystna. Jeśli okaże się, że prognoza zakładała niedoszacowane udziały, dopiero w 2023 r. Ministerstwo Finansów zwróci nam te środki. A tymczasem my już dziś mamy ubytek sięgający kwoty, którą jest nam bardzo trudno zrównoważyć, no bo jak ciąć wydatki bieżące, skoro większość z nich to „sztywne” wydatki budżetowe na usługi świadczone na rzecz mieszkańców.
No właśnie – jak?
Jeśli mamy niższe dochody, to powinniśmy rezygnować z wydatków bieżących. Ale z czego? Z oświaty? Z wydatków na pomoc społeczną? Z oświetlenia ulic? Z liczby miejskich autobusów wożących ludzi do pracy czy szkoły? Z wydatków na sport i kulturę?
Jeśli w najbliższym czasie nie porozumiemy się z Ministerstwem Finansów co do zwiększenia udziału samorządów w podatku PIT, to powinniśmy zmienić sposób naliczania subwencji rozwojowej z uwzględnieniem zarówno bieżących, jak i inwestycyjnych wydatków budżetowych. To będzie dotyczyło nie tylko dużych miast, ale wszystkich samorządów.
Proponowana subwencja nie ułatwia racjonalnego planowania na najbliższe lata aktywności inwestycyjnej czy pozyskiwania źródeł zwrotnego finansowania dla projektów z funduszy europejskich.
A trzeba pamiętać, że jest ona oparta na trzech częściach. Oprócz tej subwencji w kwocie podstawowej będzie premia inwestycyjna i premia aktywizująca, rozdzielana według określonych kryteriów. Z góry można założyć, że samorządy nie otrzymają pełnego pokrycia wysokości ubytków dochodów z PIT wprowadzonych regulacją ustawową. Oznacza to, że będą samorządy, które stracą znaczną część dochodów własnych, co w efekcie przełoży się na ich niższą aktywność inwestycyjną.
Według danych Ministerstwa Finansów w przyszłym roku Lublin będzie miał blisko 110 mln zł mniej dochodów z PIT. Ponieważ kwotę podstawową, stanowiącą 60 proc. subwencji rozwojowej, oszacowano na ok. 50 mln zł, to w budżecie miasta będziemy mieli ubytek rzędu 60 mln zł, przy pominięciu środków z subwencji aktywizującej i inwestycyjnej, których wysokości nie znamy.
Już w zeszłym roku zapowiedział pan, że chce startować w wyborach samorządowych w 2023 r. Czy dziś, widząc, jak osłabiana jest rola i kondycja samorządów, nie była to deklaracja niejako na wyrost?
Zarządzać miastem, które ma wszystko poukładane, nie jest sztuką. Wyzwaniem jest natomiast zarządzanie miastem, które ma ambitną strategię do realizacji i niestandardowe modele finansowania. W Lublinie tak działamy przez ostatnich dziesięć lat.
Ja stawiam sprawę jasno: jeśli można zrobić coś więcej i działać szybciej dla naszych mieszkańców, to dlaczego mamy tego nie robić? Przecież powinno to być taką samą funkcją celu zarówno rządu, jak i samorządu. Ale jeśli są inne względy, od politycznych zaczynając, poprzez niechęć do obecnego modelu samorządu, a kończąc na próbach kredytowania budżetu państwa środkami, które nie trafiają do samorządów w wyniku wprowadzanych przez rząd regulacji prawnych, to odpowiedzialność za wolniejsze tempo zmian rozwoju lokalnego możemy przypisać wyłącznie polityce rządowej.
My chcemy być po tej samej stronie boiska i grać razem do jednej bramki, bo taki jest interes polskiego państwa, również wspólnot samorządowych, a przede wszystkim mieszkańców, dla których my wszyscy pracujemy.