To niejedyne zmartwienie samorządów. Urząd Marszałkowski, planując budowę czy modernizację obiektów użyteczności publicznej, uwzględnia już to, że powinny one spełniać także rolę miejsc schronienia?
Jesteśmy po cyklach szkoleń dla części samorządowców, kolejni się szkolą. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z sytuacji geopolitycznej, w jakiej się znaleźliśmy.
Na pewno nowe przepisy, które dotyczą ochrony ludności i obrony cywilnej, muszą być poważnie traktowane. Stąd też i my – ale pewnie też we wszystkich innych województwach – zastanawiamy się, jak uporządkować wiedzę o tym, gdzie można zapewnić schronienie mieszkańcom.
Przy wszystkich nowych inwestycjach staramy się brać pod uwagę możliwość podwójnego wykorzystania różnych elementów infrastruktury. Raz – na cele cywilne w czasie pokoju, a dwa – w sytuacjach nadzwyczajnych, by stały się one miejscem schronienia i zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom.
Planując jakieś nowe przedsięwzięcia, nowe obiekty, szukamy możliwości pozyskania środków, bo o tym też jest mowa w tych przepisach.
Przy jakichś konkretnych obiektach takie rozwiązania już wchodzą w grę? Czy jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o szczegółach?
Nie ma jeszcze zasad, w oparciu o które te pieniądze będą nam przyznawane. Myślimy o tym. Chociażby teraz w kontekście budowy nowego terminalu w ramach Portu Lotniczego Zielona Góra-Babimost, ale też przy okazji powstania planowanego Lubuskiego Centrum Onkologii, które chcemy wybudować, jak tylko otrzymamy pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.
Przy tego typu inwestycjach, które będą kosztowały setki milionów złotych, przy organizacji parkingów czy innych elementów infrastruktury, trzeba myśleć o jej wykorzystaniu na potrzeby ochrony ludności.
W rządowym Programie Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej zapisano m.in. budowę sieci lądowisk przyszpitalnych, które będą mogły przyjąć także wojskowe statki powietrzne czy śmigłowce służb. Jak dużo takich obiektów powstanie w regionie?
Mamy lądowiska w Zielonej Górze i Gorzowie. Możemy oczywiście te zdolności podnieść. Teraz jesteśmy w trakcie trwającego już dosyć długo procesu wykorzystania lotniska w Babimoście do celów obronnych.
Podpisaliśmy umowę z MON. Wyodrębniliśmy część nieruchomości na potrzeby obronne i jesteśmy na etapie ostatecznych uzgodnień i nadawania lotnisku pewnych funkcji związanych z obronnością państwa. To jest kluczowy dla nas projekt – odpowiedź na nowe wyzwania.
Za dwa tygodnie wakacje. Jakie inwestycje poczyniono ostatnio w regionie, by przyciągać więcej turystów?
Zapraszam do odwiedzenia Łuku Mużakowa na polsko-niemieckim pograniczu, który jako jedyny w Polsce należy do Światowej Sieci Geoparków (ang. Global Geoparks Network, GGN) zrzeszającej geoparki narodowe o statusie Światowego Geoparku UNESCO.
To projekt, który razem z partnerami z Niemiec staramy się pielęgnować i dbać o jego walory. Ostatnio otworzyliśmy tam centrum kulturalno-edukacyjne w Łęknicy. Tam też powstało we współpracy z Niemcami Europejskie Ugrupowanie Współpracy Terytorialnej. Więc to jest coś, co należy jeszcze bardziej rozwijać, wzmacniać i popularyzować na świecie.
Staramy się być postrzegani jako województwo rozpoznawalne za sprawą naszych winnic, bo najwięcej winnic w Polsce jest u nas. Staramy się popularyzować Lubuski Festiwal Otwartych Piwnic i Winnic, na który już przyjeżdżają tysiące turystów.
Wspieramy wszystko, co się wiąże z lubuskimi produktami regionalnymi. Nasz region jest w połowie zalesiony i stwarza wymarzone warunki do spędzenia tu urlopu. Mamy ponad 500 jezior, więc łatwo nas porównać do Mazur.
Ale to Mazury są bardziej znane jako Kraina Tysiąca Jezior.
Dzisiaj tak, ale województwo lubuskie jest też coraz bardziej rozpoznawalne w pewnych częściach Polski. Nasz region – z Lubuskim Szlakiem Wina i Miodu – bardzo lubią na przykład mieszkańcy Dolnego i Górnego Śląska, którzy od dekad przyjeżdżają do nas latem na wypoczynek, a jesienią na grzyby.
Z początkiem wakacji startuje w naszym Łagowie Lubuskie Lato Filmowe – najstarszy w Polsce festiwal filmu fabularnego. Mamy co pokazać i czym przyciągać. Nie mamy kompleksów wobec Mazur.