W samorządach pewni podwyżek są ci, którzy zarabiają płacę minimalną. To głównie osoby rozpoczynające pracę. Pozostali często nie wiedzą, czy – i ile – dostaną więcej pieniędzy. Każdy samorząd decyduje sam. W niektórych – jak w Warszawie – prezydent wydał już rozporządzenie. W innych – jak w Morawicy, w województwie świętokrzyskim, burmistrz przygotowuje dopiero decyzję na temat podwyżek. Samorządowcy przyznają jednak, że nie sięgną one poziomu zaproponowanego przez rząd dla pracowników administracji rządowej. Z informacji zebranych przez „Rz” wynika, że raczej będzie to mniej niż 10–20 proc.
Podwyżki ciągnie skok płacy minimalnej
Marian Buras, wspomniany burmistrz Morawicy, przyznaje, że konstruuje budżet podwyżkowy w sposób, który uwzględnia już lipcową (kolejną w tym roku) podwyżkę płacy minimalnej. Zwraca jednak uwagę na to, że dla osoby, która otrzymuje płacę minimalną i ma 20-letni staż, nowa pensja to 5 tys. zł, a nie 4,3 tys. zł. Szybki wzrost płacy minimalnej powoduje spłaszczenie zarobków w samorządach: w gminie płace są podnoszone co roku, w tym przeciętnie o 600–700 zł. – To poziom, który wyrówna koszty inflacji z zeszłego roku – szacuje Marian Buras.
Czytaj więcej
Gabinet Donalda Tuska podniósł limit dziury w finansach państwa do 5,1 proc. PKB wobec 4,5 proc. PKB zaplanowanych przez rząd PiS. Jednak zdaniem ekonomistów to i tak za mało, by sfinansować obietnice.
Pieniądze, jakie zaplanowano w budżecie miasta w Lublinie na 2024 r. z przeznaczeniem na regulację wynagrodzeń, to ponad 50 mln zł – relacjonuje Joanna Stryczewska, z biura prasowego kancelarii prezydenta Lublina. Średnio będzie to co najmniej 300 zł na etat do wynagrodzenia zasadniczego. – To już trzeci etap podwyżek na przestrzeni ostatniego czasu. Pierwszy miał miejsce z początkiem 2023 r. (500 zł/etat), drugi – od lipca 2023 r. (300 zł/etat). Razem wzrost wynagrodzeń łącznie daje kwotę podwyżki w wysokości 1,1 tys. zł/etat.
– Planowany wzrost średniej płacy w Lublinie w 2024 r. w stosunku do 2022 r. wyniesie ok. 20 proc. i ukształtuje się na poziomie zbliżonym do wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej zakładanego przez Ministerstwo Finansów – dodaje specjalistka i zaznacza, że podwyżki po części wynikają z konieczności podniesienia płacy minimalnej, ale także po to, by pracownicy nie odchodzili do firm oferujących wyższe wynagrodzenia.