Ponad 500 000 000 zł. Słownie: pięćset milionów złotych. Pół miliarda. O tyle więcej, według aktualnych szacunków, zapłacimy w 2023 r. jako Warszawa za energię do obsługi kluczowych obszarów działania miasta. A to przecież nie pierwszy cios w budżet stolicy – napisał na Twitterze Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Skokowe zwyżki cen energii i ciepła dotykają wszystkich samorządów w Polsce.
Pomysły na cięcia
– Nie ulega wątpliwości, że będziemy musieli bardzo zaciskać pasa. Ale z konkretami jeszcze czekamy do 25 sierpnia, na otwarcie ofert w ramach postępowania przetargowego na zakup energii elektrycznej. Robimy zakupy grupowe dla ponad 300 naszych różnych jednostek. To jest m.in. Urząd Marszałkowski, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, nasze spółki miejskie, cały samorząd Elbląga ze swoimi spółkami i inne samorządy z terenu naszego województwa. W zeszłym roku mieliśmy cenę 433 zł za megawatogodzinę. W tym roku szacunki mówią, że to może być 1400–1800 zł. To 3,5, a nawet 4 razy więcej. To bardzo niepokojące – mówi Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna.
Dodaje, że jeśli chodzi o ciepło, to w Olsztynie rachunki poszły w górę o 45 proc. i jest niebezpieczeństwo, że konieczna będzie jeszcze podwyżka o 10 proc. – I tak jesteśmy jednak w niezłej sytuacji, bo odchodzimy od węgla i wybudowaliśmy kotłownię biomasową, nie musimy płacić za emisję CO2. Zmodernizowaliśmy kotły węglowe, które są w MPEC, i choć dzisiaj jeszcze 90 proc. energii cieplnej produkowane jest z węgla, to już w 2023 i 2024 r. będziemy mieli 38 proc. z węgla, a reszta pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych i nieobciążonych opłatami za emisję CO2. Budujemy instalację do termicznego przetwarzania odpadów komunalnych. Będziemy pozyskiwać paliwo alternatywne, produkować energię cieplną i elektryczną – wylicza prezydent Olsztyna.
– Miasto nie ma żadnego wpływu na ceny i możliwości dostaw energii i ciepła – jesteśmy klientem, odbiorcą i jesteśmy uzależnieni od decyzji rządu, który odpowiada za bezpieczeństwo energetyczne obywateli – mówi Monika Beuth, rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy. Zauważa, że na stole leżą obecnie dwa rozporządzenia: w sprawie ograniczeń w dostawach energii z grudnia 2021 r. oraz podobne dotyczące gazu, także z 2021 r., które tworzą ramy dla dostaw tych surowców. Mówią one m.in o podmiotach chronionych, takich jak placówki lecznicze czy wodociągi i kanalizacja. – Na tych dokumentach bazujemy, chociaż jest jasne, że w każdej chwili mogą ulec zmianom. Na tej podstawie każda jednostka przygotowuje swoje scenariusze na wypadek ograniczeń w dostawach prądu. Przegląda, i w razie potrzeby aneksuje, swoje umowy z dostawcami i dystrybutorami oraz przygotowuje wykaz kluczowych dla siebie i ciągłości swojego działania obszarów, które nie mogą podlegać wyłączeniu – mówi rzeczniczka stołecznego ratusza. – Nie straszymy, nie kreślimy czarnych scenariuszy, ale jako odpowiedzialny samorząd nie lekceważymy tych doniesień, które docierają do nas głównie za pośrednictwem mediów – dodaje.
Wylicza działania miasta, które pozwalają od wielu lat sukcesywnie optymalizować koszty i oszczędzać energię elektryczną i cieplną. Wskazuje m.in., że rozbudowywany Zakład Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych docelowo pozwoli zaspokoić nawet 25 proc. potrzeb energetycznych jednostek miasta. Moc zakładu wzrośnie z 2,6 MW do 27,2 MW.