Skażona rzeka bije w setki firm

Katastrofa zaczyna dzielić się na ekologiczną i gospodarczą. Ta pierwsza jest zarządzana, druga – znacznie gorzej.

Publikacja: 28.08.2022 17:29

Katastrofa ekologiczna sprawiła, że kolejny sezon letni można spisywać na straty, narzekają przedsię

Katastrofa ekologiczna sprawiła, że kolejny sezon letni można spisywać na straty, narzekają przedsiębiorcy z branż związanych z Odrą

Foto: Cezary Aszkielowicz / Agencja Wyborcza.pl

Ponad 50 firm tylko z Wrocławia, ponad 200 rybaków z Zalewu Szczecińskiego, do tego przetwórnie ryb, hotelarze, mała i duża gastronomia, cała branża turystyczna i eventowa związana z Odrą w czterech województwach – wszyscy cierpią nie tylko na skażonej wodzie, ale i na katastrofie wizerunkowej rzeki.

Goście się boją

– Dla turystyki trwa dziś druga pandemia – mówi Rafał Hordejuk, prowadzący we Wrocławiu Żeglugę Pasażerską. Jego marina stoi, ale drastycznie spadła frekwencja zarówno jeśli chodzi o sprzęt wodny, jak i rejsy statkiem. Hordejuk zajmuje się wynajmem sprzętu i żeglugą turystyczną, organizuje imprezy na statkach na Odrze, działa we Wrocławskim Forum Rzecznym, które zrzesza ok. 50 firm żyjących „z rzeki”, kilka marin, wypożyczalni, restauracje, plaże. Wszyscy są w tej samej trudnej sytuacji.

Czytaj więcej

Teraz na Odrze wypłyną... koszty

– Teraz powinny pływać cztery nasze statki, a pływa tylko jeden. Na przystani Zwierzynieckiej było mnóstwo chętnych, ale od wypowiedzi marszałek wojewódzkiego lubuskiego, że rtęć w Odrze przekracza skalę, panuje wielka pandemia strachu. Tego się nie da nadrobić, sezon trwa krótko, zaraz zacznie się szkoła, jesień, zima, straconych zarobków nie da się odratować. Gdy przyszła pandemia, mieliśmy spadek obrotów o 75 proc. Teraz jest podobnie jak za koronawirusa – mówi wrocławski przedsiębiorca.

O katastrofie ekologicznej Odry słyszeli nawet w Chinach, co o mało nie skończyło się odwołaniem kolejnej ważnej rezerwacji na rejs. Szczęśliwie, Chińczycy rozegrali to inaczej. – Mieliśmy imprezę na statku z turystami z Chin, chcieli ją odwołać, przyszedł organizator i szukał żywych ryb w Odrze. Znalazł je na szczęście, więc impreza się odbyła – mówi Hordejuk.

Nie wiemy, co będzie dalej

Robert Miszczuk ma we Wrocławiu cztery katamarany, które pływają z przystani Włostowica i przystani Uniwersyteckiej, spod głównego gmachu uniwersytetu, w samym centrum tętniącej zwykle turystami części miasta.

– W ostatnią sobotę odpadło sześć rezerwacji, goście rezygnują, a my musimy oddać zaliczki. Nasze obroty spadły o 80 proc. w porównaniu z normalnym pełnym sezonem, nasz sezon jest już martwym sezonem, trzeci rok z rzędu mamy problemy. Po dwóch latach pandemii zaczęliśmy wchodzić w normalność i nagle dostaliśmy kopniaka, który nas ponownie kładzie na łopatki – mówi lokalny armator, który prowadzi dwa rodzaje działalności: pływa na bilety, wożąc turystów, i organizuje imprezy na wodzie.

Czytaj więcej

Co robią samorządy w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze

Miszczuk szacuje, że obecnie Wrocław odwiedza o ok. 80 proc. mniej turystów z zagranicy, więc branża turystyczna – odrabiając straty po pandemii – ma dość ciężko. Do tego doszła katastrofa ekologiczna, która zrujnowała zaufanie nie tylko do stanu samej rzeki, ale też do dostawców usług turystycznych. Nasz rozmówca podkreśla, że goście dzwonili nawet z awanturami, że nie będą pływać w oparach rtęci. Tyle że akurat we Wrocławiu skażenie Odry miało dużo mniejszy zasięg, śniętych ryb było tylko nieznacznie więcej niż przed rokiem, a goście nawet nie zwrócili na to większej uwagi, bo ani barwa, ani zapach wody się nie zmieniły.

– Nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć gościom, że nie ma niebezpieczeństwa ani że nie ma to wpływu na zdrowie i bezpieczeństwo naszych usług. Ludzie dostają informacje o katastrofie, gdy przed kamery wychodzą politycy i mówią o rtęci w Odrze – mówi Miszczuk, którego zdaniem to politycy, a nie skażenie wody, zrujnowali biznesy nad Odrą. – Nie wiemy, co będzie dalej, najgorzej, jeśli to zostanie w świadomości ludzi na przyszły sezon – dodaje.

Nikt nie pyta firm

Z obserwacji rzecznych przedsiębiorców wynika, że życie na wodzie i w wodzie ma się dobrze. – Pokazujemy, że jest zatrzęsienie bobrów, pokazuję pływające ryby na echosondzie. Wróciły czaple – wylicza Miszczuk. Ale głos pojedynczych przedsiębiorców jest zbyt słaby. – Chciałbym, by ktoś z polityków, który wychodził przed kamerę i straszył, teraz wyszedł i przyznał, że niebezpieczeństwa dla ludzi już nie ma – podkreśla.

Uderza dysproporcja w komunikacji – o rzece trwały dyskusje na poziomie ogólnopolskim, konferencje ministrów, samorządów, marszałków. Ale mało kto pytał przedsiębiorców związanych z Odrą, jak sobie radzą, jakie mają potrzeby. Z wrocławskimi przedsiębiorcami raz skontaktował się marszałek. Z firmami z województwa zachodniopomorskiego kontaktowała się nawet sama pani wiceminister Semeniuk z resortu rozwoju i technologii. Już mieli nadzieję, przyznają w Północnej Izbie Gospodarczej, że ktoś ich wysłuchał, i że pomoc będzie dostosowana do potrzeb. Nic bardziej mylnego.

Czytaj więcej

Takiej katastrofy na Odrze jeszcze nie było

– Sytuacja przedsiębiorców najbardziej poszkodowanych jest dramatyczna, zła, a nic nie wskazuje, by coś się miało poprawić – mówi Piotr Wolny, dyrektor biura Północnej Izby Gospodarczej. Firmy otrzymają jednorazowe postojowe w wysokości 3000 zł na jedno miejsce pracy. – To totalnie niewystarczająca suma, jeśli ktoś ma pracowników. Nie mówiąc o stratach, firmy mają zatowarowanie, opłaty stałe, kredyty, leasingi. Apelowaliśmy, żeby chociaż zwolnić firmy z danin publicznych, które muszą ponosić. Z dnia na dzień zamknięto nie z ich winy szanse prowadzenia działalności, nie mogą pracować, a nie dostają konkretnej pomocy, by mogli utrzymać swój biznes – tłumaczy Wolny.

Z dnia na dzień ani nie poprawi się stan rzeki, ani nie urosną ryby. Bardzo ucierpiały firmy z branży rybołówstwa, na samym zalewie to ok. 200 rybaków i 100 jednostek, sto kutrów i łodzi, obsada jednego kutra to minimum dwie osoby, którzy łowili do 50 ton dziennie ryb i dostarczali je do lokalnego przetwórstwa. W sierpniu mają żniwa, bo to jest okres połowów, duże wolumeny ryby dostarczane są do lokalnych wytwórni. – Przetwórcy może w sierpniu nie wykażą tego spadku przychodów 50 proc., bo mają rezerwy i magazyny, a nie dostaną tej zakontraktowanej ryby we wrześniu i wtedy nie będą mieli czego produkować.

Mamy branżę turystyczną i okołoturystyczną, czyli hotele, gastronomię mniejszą i większą, usługi okołoturystyczne, czyli wypożyczalnie sprzętu wodnego, dmuchańców, skuterów. Mamy plaże nad Odrą i rozlewiskami. To rybacy, przetwórstwo rybne, sklepy dla wędkarzy, na samym Pomorzu Zachodnim jest 17 tys. wędkarzy z wykupionymi kartami – wylicza Wolny.

Znaleźć przyczyny zanieczyszczenia

Za poprawę sytuacji na Odrze i wokół niej zabrali się marszałkowie województw nadodrzańskich, ale ich pomysł jest dopiero na początkowym etapie rozwoju. Marszałkowie podpisali porozumienie, by stworzyć Program Odbudowy Ekosystemu Rzeki Odry. Rezultatem będzie ponadregionalny zespół ekspercki, który utworzy program ratunkowy dla Odry. Zespół ma opracować diagnozę ekosystemu Odry, znaleźć przyczyny zanieczyszczenia rzeki, zorganizować monitoring stanu jej wód oraz koordynować działania w celu odbudowy biosystemu i poprawy stanu środowiska w Odrze.

– Zabezpieczenie środków finansowych dla prac badawczych oraz działań związanych z odbudową ekosystemu Odry będzie analizowane i uwzględniane w budżetach województw, będzie wnioskowane również do zabezpieczenia w budżecie państwa oraz w programach z funduszy zewnętrznych – mówi Michał Nowakowski, rzecznik marszałka Dolnego Śląska.

Ponad 50 firm tylko z Wrocławia, ponad 200 rybaków z Zalewu Szczecińskiego, do tego przetwórnie ryb, hotelarze, mała i duża gastronomia, cała branża turystyczna i eventowa związana z Odrą w czterech województwach – wszyscy cierpią nie tylko na skażonej wodzie, ale i na katastrofie wizerunkowej rzeki.

Goście się boją

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekologia
Władze Śląska nagradzają gminy za walkę o czyste powietrze
Ekologia
Spalarnie chcą uznać spalanie śmieci za recykling
Ekologia
Miasta przyspieszyły zakupy „zielonych” autobusów
Ekologia
Samorządowe wsparcie na zieloną energię. Ostatnia chwila na złożenie wniosku
Ekologia
Ustawa wiatrakowa: Samorządowcy chcą powrotu do projektu z 2023 r.