Kłopotek: od Warlubia zacząłem karierę i tu chcę ją zakończyć

Nie wrócę już do dużej polityki. 20 lat, pięć kadencji i mi wystarczy. Wolę zakończyć swoją karierę polityczną czy zawodową w Warlubiu – mówi Eugeniusz Kłopotek, były wieloletni poseł i nowo wybrany wójt Warlubia (woj. kujawsko-pomorskie).

Publikacja: 15.06.2021 12:42

Eugeniusz Kłopotek był posłem przez pięć kadencji

Eugeniusz Kłopotek był posłem przez pięć kadencji

Foto: fot. Jerzy Dudek

Był już pan w gabinecie wójta w Warlubiu?

Tak, byłem. Ale 33 lata temu go opuściłem. To jednak ten sam gabinet.

Bardzo się zmienił przez te 33 lata?

Pewnie meble się tylko zmieniły. Pokój jest ten sam. Ale teraz, jeszcze nie tam nie byłem.

Co pana podkusiło, by wystartować w wyborach na wójta tej gminy?

To od Warlubia zaczęła się moja kariera. Powiedzmy polityczna, bo w latach 80. ub. wieku zostałem naczelnikiem tej gminy.

Posłem byłem przez 20 lat. Do niedawna pilnowałem jeszcze państwowych gęsi w Instytucie Zootechniki w Kołudzie Wielkiej.

Moja kariera zatoczyła krąg. Kiedy poprzedniemu wójtowi Warlubia podwinęła się noga i został skazany wyrokiem sądu i musiał opuścić stanowisko w ub. roku, część mieszkańców poprosiła mnie bym wrócił, bym uspokoił sytuację. To napięcie, które niestety nadal tam jest.

Podjąłem taką decyzję. Złożyłem wypowiedzenie w Instytucie Zootechniki, a dyrektor poszedł mi na rękę. W okresie wypowiedzenia nie musiałem świadczyć pracy.

Mogłem nawet kampanię robić, tyle że wyborów nie było w grudniu. A potem cztery razy je przekładano. W końcu się  odbyły w niedzielę 13 czerwca. W tej gminie zawsze uzyskiwałem najwyższe procentowe poparcie we wszystkich wyborach, w których uczestniczyłem.

CZYTAJ TAKŻE: Fijołek: mieszkańcy są zmęczeni dzieleniem na różne „sorty”

Czyli liczył pan na wygraną w pierwszej turze?

To trudne pytanie. Czas uciekał. Przez osiem miesięcy gminą rządziła pani komisarz z Prawa i Sprawiedliwości. A kampanii takiej wizualnej, ani spotkań z wyborcami nie było, bo nie można ich było organizować ze względu na pandemię.

Ja bardziej chodziłem od domu do domu, zwłaszcza w ostatnich dwóch tygodniach i rozmawiałem z mieszkańcami. Kartki świąteczne im wysłałem. Co to jest 60 groszy jakie może komitet wyborczy  wydać na jednego mieszkańca. To dawało kwotę 3,7 tys. zł. To są malutkie pieniądze. Ale może i dobrze?

Mała gmina, więc chyba tu łatwiej dotrzeć do wyborcy?

To prawda. A ja aż 1,65 tys. wejść zaliczyłem w tej turze. Do 1650 domostw bądź mieszkań dotarłem, jeśli furtka była otwarta, jeśli mieszkaniec był w domu, w zagrodzie czy na polu.

Jeśli było zamknięte, to do skrzynek wkładałem takie zaproszenie do udziału w wyborach. Nawet nie wskazywałem na kogo mają głosować.

Muszę powiedzieć, że jestem zbudowany postawą warlubian, bo co drugi wyborca skorzystał z okazji. Frekwencja wyniosła 50 proc. A to się nie zdarza w wyborach przedterminowych zbyt często.

W Rzeszowie było 54 procent…

Tamte wybory były mocno nagłośnione. Przyjeżdżali ważni politycy. A u nas było spokojnie, troje  kandydatów. Dobrze, że się na pierwszej turze skończyło. Ale i tak szkoda tych ośmiu zmarnowanych miesięcy, bo czas nam uciekł.

Już pan wie, jak chce rozwiązać problem z wykonawcą niedoszłego parku przemysłowo-technologicznego w Warlubiu, który domaga się od gminy 5 mln zł?

Trzeba zacząć od rozmów. Trzeba ustalić jakie ma oczekiwania. Jestem przekonany, że jest jakieś pole do kompromisu, do znalezienia drogi do ugody.

Oczywiście zobaczymy co prawnicy z jednej i z drugiej strony powiedzą. Tkwienie w takiej niepewności na dłuższą metę, gdy skarga tyczy się 5 mln zł przy budżecie gminy ok. 40 mln zł, to ogromna kwota. Ale zobaczymy co będzie.

CZYTAJ TAKŻE: „Środki z KPO nie mogą być łupem jednej opcji politycznej”

Przy Zespole Szkół w Warlubiu już kilka miesięcy temu zakończyła się budowa hali sportowej. Budynek nie został odebrany przez gminę z powodu licznych fuszerek. Jak tę sprawę chce pan rozwiązać?

To druga rzecz, którą chcę załatwić. Piękny obiekt. Częściowo jakieś odbiory w marcu były. Muszę zobaczyć w tej sprawie dokumenty.

Najtrudniejszy w tej sprawie jest dach hali. Jeśli rzeczywiście jest fuszerką, to wykonawca będzie musiał go poprawić. Ale trzeba usiąść i rozmawiać.

Myśli pan, że jest szansa, że ta hala od września będzie dostępna dla uczniów?

Od września? Trudno wyrokować. Ja muszę usiąść, zobaczyć jak to w dokumentach wygląda.

Mnie zastanawia jedna rzecz: gdzie byli inspektorzy nadzoru budowlanego zarówno po jednej jak i drugiej stronie: wykonawcy i inwestora, czyli gminy. Na nich spada największa odpowiedzialność, jeżeli rzeczywiście coś jest zrobione źle.

Jak można było to puścić? Widocznie takie rzeczy się zdarzają. Teraz mówię do siebie: „Kłopotek nie miałeś kłopotów, a teraz będziesz je miał”.

W budynku dworca PKP nadal mieszka kilkanaście osób?

Tak mieszka. I to bezumownie. Ten problem też trzeba rozwiązać. Oczywiście podczas rozmów.

Jaki ma pan na to pomysł, zwłaszcza, że w  ub. roku gmina rozwiązała umowę z koleją i przestała nim zarządzać.

Trzeba pojechać do Gdańska i rozmawiać z PKP. Musimy to rozwiązać. Musimy ustalić, czyj ten budynek ma być: gminy czy kolei. Musimy ustalić, co z lokatorami? Na bruk ich nie wyrzucimy.

Poza tym sam budynek z zewnątrz jest tak obskurny, a to przecież taki piękny, stary budynek. Teren wokół też jest taki, że pożal się Boże. To jest ujma dla wizerunku Warlubia. Dlatego trzeba coś z tym zrobić.

Zwłaszcza, że od marca pociągi znów zatrzymują się w Warlubiu.

Dalekobieżne dwa czy trzy. Ludzie chcą, by lokalnych pociągów było więcej, zwłaszcza rano, by mogli do pracy dojeżdżać. Teraz nie mają czym.

Przydałby się pociąg o 5:30 rano, taki pociąg był. Kiedyś były takie pociągi, a dziś nie ma. Muszą wrócić. Najważniejsze to usiąść do stołu i rozmawiać, żeby mieć jasny obraz,  co z tego wszystkiego można uratować.

Na czym jeszcze chce pan skupić się jako wójt Warlubia?

To co najczęściej się przewijało podczas rozmów z ludźmi to drogi, mimo że sporo zrobiono w poprzednich latach oraz kanalizacja. To są poważne zadania, ale od tego jest m.in. wójt, żeby i z tymi problemami się zmierzył.

CZYTAJ TAKŻE: To będzie najważniejsze polityczne starcie w tym roku

Jest szansa, że zostanie pan w Warlubiu do końca kadencji, czy jednak będzie chciał po przerwie wrócić na Wiejską, zwłaszcza że Kukiza przy PSL-u nie ma. Teraz współpracuje z PiS-em.

Te wspólne listy Kukiza i PSL-u to był jeden z powodów, dla których zrezygnowałem ze startu w wyborach parlamentarnych. Wtedy Kukiz wyzywał nas bez przerwy, a teraz łasi się do Jarosława Kaczyńskiego. To był policzek dla mnie.

Ta przeszkoda została zlikwidowana.

Nie, nie. Nie wrócę już do dużej polityki. 20 lat, pięć kadencji i mi wystarczy. Wolę zakończyć swoją karierę polityczną czy zawodową w Warlubiu. Tam gdzie się zaczęła, to niech się tu zakończy. Los naprawdę nieraz płata figle.

Zastępcę będzie miał pan z PSL-u, czy jeszcze tego nie wie?

Mam problem. Sytuacja finansowa gminy nie jest najlepsza. Oczywiście sekretarz poprzedni, który nie dogadywał się z wójt komisaryczną odszedł, ale wróci do urzędu. U mnie też będzie sekretarzem.

Co do zastępcy? Nieraz przy kontrolach RIO była sugestia, żeby był zastępca wójta. Nad tym będę się dopiero zastanawiał. Trzeba też patrzeć z perspektywą. To ma być osoba, która w przyszłości mnie zastąpi. Będzie po mnie. Mam jeszcze czas. Trzeba się przyjrzeć ludziom.

Pan chciałby rządzić Warlubiem tylko przez część kadencji, czy też i następną?

To jest wróżenie z fusów. W 2023 roku to ja już będę miał siedemdziesiątkę na karku.

Tadeusz Ferenc miał 81 lat, gdy rezygnował w lutym z fotela prezydenta Rzeszowa.

Tak, wiem. Na razie forma u mnie jest bardzo dobra. Na razie mówimy o tej połowie kadencji, na którą zostałem wybrany.

Zobaczymy później ile uda mi się zrobić z tej mojej deklaracji wyborczej. Czy jestem wiarygodny czy też nie. Ale mówię, że ten rok jest prawie stracony, bo osiem miesięcy nam uciekło. Ponadto ceny różnych materiałów budowlanych wzrosły o co najmniej 20 proc., a to sprawi, że część inwestycji będę musiał rozciągnąć w czasie. Czy to ja je będę realizował, czy ktoś inny? Poczekajmy.

Był już pan w gabinecie wójta w Warlubiu?

Tak, byłem. Ale 33 lata temu go opuściłem. To jednak ten sam gabinet.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Materiał Promocyjny
Sieci, czyli wąskie gardło transformacji energetycznej
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy