Narodowa kwarantanna spustoszy budżet Ustrzyk Dolnych

W wielu gminach takich jak nasza, przedsiębiorcy w grudniu, styczniu i lutym zarabiali na cały rok. To było ich główne źródło utrzymania. Więc teraz wielu z nich będzie miało ogromne problemy, by utrzymać się na rynku, o ile wcześniej nie ogłoszą upadłości – uważa Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych.

Publikacja: 18.12.2020 23:42

Narodowa kwarantanna spustoszy budżet Ustrzyk Dolnych

Foto: Fot. Pixabay

Jak pan przyjął czwartkową rządu o narodowej kwarantannie od 28 grudnia?

Bartosz Romowicz: Ze zdziwieniem i ogromnym zaskoczeniem. Uważam, że takich decyzji nie powinno się podejmować tak późno i w taki sposób, jak to zrobił rząd, bo przedsiębiorcy, którzy przygotowywali się do sezonu zimowego, ponieśli już duże koszty, jeśli chodzi o przygotowanie infrastruktury na zimę.
Jestem bardzo zaskoczony. Kolejny raz oszukano Polaków.

Czy brak Sylwestra i ferii w górach to dla przedsiębiorców z branży turystyki zimowej olbrzymia tragedia? Czy przedsiębiorcy poniosą wielkie straty? Jak pan to widzi?

Sam brak Sylwestra, czyli zakaz zorganizowania zabawy sylwestrowej, nie byłby wielkim problemem.

Natomiast zamknięcie stoków, hoteli, pensjonatów na okres trzech tygodni to zabójstwo dla branży hotelarskiej, dla branży gastronomicznej, dla takich miast i gmin turystycznych jak Ustrzyki Dolne.

W takich gminach, jak nasza, przedsiębiorcy w grudniu, styczniu i lutym zarabiali na cały rok, na pozostałe miesiące.

CZYTAJ TAKŻE: Samorządowcy: rząd powinien z nami współpracować w walce z koronawirusem

To było ich główne źródło utrzymania. Wielu naszych przedsiębiorców z branży zimowej, z branży narciarskiej, będzie miało ogromne problemy, by utrzymać się na rynku, o ile wcześniej nie ogłoszą upadłości.

Myśli pan, że ci przedsiębiorcy będą w stanie odrobić swoje straty w tym czy w kolejnych latach – czy to będzie jednak nie do odrobienia?

Wczoraj rozmawiałem z przedsiębiorcą, który ma stację narciarską. Powiedział mi, że w ciągu pięciu minut minister zdrowia utopił mu ponad 200 tys. zł, które on zainwestował, by wyprodukować śnieg. Tego na pewno nie odrobi, bo w kolejnym roku znowu będzie musiał zainwestować. O ile dotrwa do kolejnego roku.

Gdyby decyzja o nieuruchamianiu wyciągów była zapowiedziana przed początkiem sezonu narciarskiego, to ten przedsiębiorca nie śnieżyłby wyciągu i nie inwestował tych 200 tys. zł.

Jeżeli taka decyzja zostałaby ogłoszona w czerwcu, to on by nie inwestował do listopada w przygotowanie stacji do sezonu zimowego.

Przedsiębiorcy z branży narciarskiej stracili dwukrotnie. Najpierw przygotowując nowe atrakcje, czyli w przypadku Ustrzyk Dolnych powstały wyciąg taśmowy, nowy wyciąg orczykowy, rozszerzyła się też baza noclegowa – bo przedsiębiorcy spieszyli się z tym, żeby oddać te pokoje na zimę. Inwestowali, a teraz ucierpieli.

A drugi raz ucierpieli teraz, bo na początku grudnia, kiedy wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział, że jednak wyciągi będą działać, bo prezydent Andrzej Duda chce jeździć na nartach.

CZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Żuk: Nauczanie zdalne nie może zastąpić tradycyjnego

I od początku grudnia przedsiębiorcy wyłożyli środki na przygotowanie się do zimy, naśnieżali te stoki, by przygotować się na ten okres od świąt do końca stycznia, by chociaż częściowo swoje straty zmniejszyć. A tak – to jest zabójstwo dla branży zimowej, dla branży turystycznej.

Samo miasto też odczuje decyzję o kwarantannie narodowej? Odbije się to na jego dochodach?

Tak. Odczujemy to w kilku aspektach. Pierwszy jest taki, że nie przyjeżdżają turyści – nie zostawią opłaty miejscowej, więc nie będziemy mieć wpływów z tego tytułu. Już w tym roku były znacznie niższe, a w przyszłym roku będą jeszcze niższe, bo zarabiamy głównie w zimie, oraz w lipcu i sierpniu.

A druga rzecz: opłata z parkingów, może nie jest wielka, ale dodatkowe środki do budżetu miasta wpływały.

Największą jednak stratą dla nas będzie to, że przedsiębiorcy, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą, nie zapłacą podatku dochodowego. A my mamy 39,5 proc. udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych. Jeżeli oni mniej zapłacą podatku, to my będziemy mieć niższe wpływy, a to już jest realny pieniądz.

W tym roku była to kwota o kilkaset tysięcy złoty niższa niż zaplanowana, więc w grudniu robiliśmy korektę budżetu na rok 2020. A jeżeli 2021 będzie taki sam, albo jeszcze gorszy, bo zima będzie wyłączona – do budżetu trafi dużo niższa kwota.

A pamiętajmy jeszcze o jednej rzeczy: przedsiębiorcy będą od nas oczekiwali wsparcia w tych trudnych czasach. Będziemy musieli umarzać podatki lokalne, ale też dzierżawy czy najmy.

CZYTAJ TAKŻE: Turystyka wrażliwa na koronawirusa

Żadnej tajemnicy nie zdradzę, ale największy podatnik z branży hotelarskiej w naszym mieście płaci podatek w milionach złotych. A jeżeli jego obiekty nie będą działać, to nie zarobi. A jak nie zarobi, to nie będzie miał z czego tego podatku zapłacić, więc automatycznie będzie wnioskował o umorzenie. Pewnie nie tylko on, ale większość branży wniesie o umorzenie podatkowe, o odroczenie płatności itd. To jest dla nas też olbrzymi cios.

Czy władze miasta będą coś robić, by przekonać rząd, że decyzja o całkowitym zamknięciu branży w szczycie sezonu jest błędem?

Znam takie powiedzenie: gadał dziad do obrazu, a obraz ani razu. I to idealnie pokazuje obraz sytuacji. Samorządowcy miast górskich ok. trzech tygodni temu wystosowali wniosek do premiera o to, aby nie zamykać branży. Były w nim też propozycje, jak to rozwiązać. Osobiście się pod takim listem podpisałem.

Wówczas okazało się, że da się to zrobić. Premier Jarosław Gowin hucznie odtrąbił z ministrem Andrzej Gutem-Mostowym – który, jak się później okazało, jest związany z branżą turystyczną – że jest sukces: uruchamiamy wyciągi.

Jednak teraz ktoś zapomniał o tych słowach i wszystko zamknięto. Jeżeli wtedy się nie udało i nawet interwencja prezydenta RP nie pomogła, to jak mogą pomóc interwencje małych szarych samorządowców, których w Polsce jest kilka tysięcy, a z którymi nikt się nie liczy? Kto ich posłucha?

Czy pomoc państwa dla sektora turystycznego – zwłaszcza tego, dla którego sezon jest głównie zimą – może uratować trochę sytuację?

Powiem tak: ona nie jest wyspecjalizowana dla branży turystycznej, aczkolwiek jakąś pomocą będzie. Trzeba by było poznać szczegóły takiej pomocy, ale w tych nowych warunkach: gdy hotele będą całkowicie zamknięte, a wyciągi nieczynne. Wszyscy, którzy pracowali w branży, są w patowej sytuacji, więc tarcza antykryzysowa powinna być do nich odpowiednio dostosowana. Jaka ona będzie? Jeszcze nie wiemy.

CZYTAJ TAKŻE: Wójt Jasieńca: Koronawirus jest, ale bez paniki

A pomoc dla samorządów?

To jest jedna wielka fikcja. Ostatni podział środków z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych jest tego najlepszym przykładem. Koronawirus tak samo dotyka wszystkie samorządy, a teraz najbardziej te turystyczne. Jednak podział pieniędzy jest po prostu polityczny i nie rekompensuje żadnych strat samorządom.

Jak pan przyjął czwartkową rządu o narodowej kwarantannie od 28 grudnia?

Bartosz Romowicz: Ze zdziwieniem i ogromnym zaskoczeniem. Uważam, że takich decyzji nie powinno się podejmować tak późno i w taki sposób, jak to zrobił rząd, bo przedsiębiorcy, którzy przygotowywali się do sezonu zimowego, ponieśli już duże koszty, jeśli chodzi o przygotowanie infrastruktury na zimę.
Jestem bardzo zaskoczony. Kolejny raz oszukano Polaków.

Pozostało 94% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy