Jacek Milewski, prezydent Nowej Soli: w Nowej Soli nie ma polityki

Kierunek chodnika nie ma barw politycznych – przekonuje Jacek Milewski, prezydent Nowej Soli.

Publikacja: 19.01.2020 14:47

Prezydent Nowej Soli, Jacek Milewski.

Prezydent Nowej Soli, Jacek Milewski.

Foto: Fot. mat. prasowe

Po 17 latach prezydentury Wadima Tyszkiewicza w Nowej Soli teraz pan przejął władzę w mieście. Na ile to trudne zadanie?

Przez te 17 lat ściśle współpracowałem z prezydentem Tyszkiewiczem jako jego zastępca. Wyobrażenie o tym, jak działa miasto, jak się nim zarządza, o formule jego działania – już miałem. Uczciwie powiem: by móc wiarygodnie odpowiedzieć na pana pytanie, potrzeba, aby minęło około pół roku na tym nowym stanowisku. Aby w pełni opisać, na ile funkcja prezydenta różni się od funkcji wiceprezydenta – poza oczywistościami, jak kwestie reprezentacyjne. Ale powiem też tak: prezydent Wadim Tyszkiewicz przez 17 lat swojej pracy tak wysoko postawił poprzeczkę, że doskoczenie do niej nie będzie łatwe. Jednak uwielbiam wyzwania.

Czyli widzi pan swoją prezydenturę jako prezydenturę kontynuacji?

Pod takim hasłem szliśmy do tych wyborów. Hasłem przewodnim kampanii, która była bardzo mocno wspierana przez prezydenta – teraz senatora – Tyszkiewicza, była „siła sztafety”. To miało pokazywać, że tu następuje pełna kontynuacja. Wprost przekazujemy sobie pałeczkę z logiem miasta na naszym plakacie wyborczym. To jest pierwszy ważny element. Drugim było to, że wystartowałem z Komitetu Wyborczego Wyborców Wadim Tyszkiewicz. To było nawet zarzutem ze strony moich oponentów w kampanii wyborczej. Ale chcieliśmy, by było to czytelne po 17 latach współpracy.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Ciechanowa: Samorządowcy mają już dość upokorzeń

Jako komitet obywatelski mamy 17 na 21 radnych miejskich i 11 na 21 radnych powiatowych. Mamy duże środowisko skupione wokół naszego kierunku rozwoju Nowej Soli. Ten start miał pokazać, że traktujemy wszystko bardzo poważnie. I że jesteśmy wspólnotą, jesteśmy jednym podmiotem. Trzecia rzecz – wybory samorządowe odbyły się rok temu. Wtedy przedstawiliśmy program na pięć lat, a nie na rok.

To zdeterminowało pana program w tej przyspieszonej kampanii?

W 2018 roku wspólnie z prezydentem Tyszkiewiczem, z radnymi, z całym środowiskiem, przygotowaliśmy taki właśnie długoterminowy program. Trudno, by ktoś, kto od tak dawna jak ja z nimi współpracuje i jest częścią tego środowiska, miał po roku powiedzieć, że ma całkowicie odmienny program.

W skrócie mówiąc, co będzie w takim razie priorytetem dla Nowej Soli przez najbliższe cztery lata?

17 lat to były inwestycje w twardą infrastrukturę. Zaczynaliśmy wtedy od poziomu „zero”, chociaż może bardziej adekwatne byłoby „minus dziesięć”. Teraz powoli przychodzi czas na przestawienie „wajchy” również w kierunku spraw społecznych. Ale społecznych – nie zaś socjalnych. Chcę, by to wybrzmiało.

CZYTAJ TAKŻE: Wójt Tarnowa Podgórnego: Jakość życia też ma znaczenie

To nie jest proste rozdawnictwo, tu nie chodzi o to, by dokładać kolejne zasiłki. Tym powinny się zajmować inne organy Rzeczypospolitej i uważam, że dziś zajmują się w sposób wystarczający. Nie musi się tym zajmować samorząd – w większym stopniu niż dzieje się to dziś. Natomiast sprawy społeczne, rozumiane jako polityka senioralna, jako polityka prozdrowotna, jako poszerzenie polityki edukacyjnej – tym wszystkim w większym stopniu chcielibyśmy się zajmować. W dniu zaprzysiężenia powołałem Panią Natalię Walewską-Wojciechowską na funkcję wiceprezydenta ds. społecznych. Tej funkcji nigdy wcześniej nie było. Będzie też zmiana w strukturze urzędu miasta. Do tej pory funkcjonował wydział społeczno-administracyjny, ale raczej nastawiony na sprawy administracyjne. Powstanie odrębny wydział społeczny. Ale absolutnie nie zapominamy o infrastrukturze. I o rozwoju. Mamy jako miasto 60 ha gruntów do inwestowania. Wspólnie z senatorem Tyszkiewiczem będziemy pracować, by na tych terenach pojawiły się kolejne inwestycje.

Czyli można powiedzieć, że przez te następne lata sprawy społeczne będą w większym stopniu ogniskowały pana uwagę?

Właśnie nie chciałbym powiedzieć, że „w większym”. Najbliższe cztery lata to ewolucyjne i zdroworozsądkowe przestawienie „wajchy” w kierunku spraw społecznych. Tak, by za cztery lata doprowadzić do pewnej równowagi, ale równowagi rozumianej nie jako 50–50, tylko jako zdroworozsądkowe przestawianie tej wajchy – czas i ludzie pokażą, gdzie się to zatrzyma.

Co do współpracy z prezydentem Tyszkiewiczem, to chyba nie było tak, że pan się z nim we wszystkim zgadzał?

Rozumiem pytanie i wiem, do czego pan zmierza. Od czasu, gdy prezydent Tyszkiewicz zaczął trochę bardziej funkcjonować w ogólnokrajowej polityce, jednocześnie zaczął sygnalizować pewne różnice między nami. Ja powiem bardzo krótko: jestem samorządowcem z krwi i kości, i moje poglądy polityczne absolutnie w żaden sposób nie wpływają na moją pracę.

CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Świdnicy: Najważniejszy jest zrównoważony rozwój

Moje poglądy zostawiam za drzwiami. Moją partią jest Nowa Sól, jej się poświęcałem przez ostatnie 17 lat, mam zamiar poświęcać się przez najbliższe cztery lata na pewno, a w planach – przez dziewięć. Tak aby Nowa Sól była prowadzona w dobrym kierunku przez kolejne dwie kadencje. Tyle, ile jest to możliwe w obecnych uwarunkowaniach prawnych dotyczących kadencyjności. Na niwie samorządowej absolutnie nie było między nami żadnych różnic. Doskonale się dogadywaliśmy. Mieliśmy to samo myślenie o Nowej Soli, byliśmy nastawieni na te same priorytety. Nigdy przez 17 lat nie było momentu, w którym pokłócilibyśmy się o Nową Sól i jej rozwój.

Średnie miasta, jak Nowa Sól, też ścigają się o inwestorów – jak te duże?

Wyścig między samorządami o inwestycje jest zawsze. To bez znaczenia, czy miasto jest duże czy małe. Ta rywalizacja jest zawsze. Ale my, zabiegając o inwestycje, nie zajmowaliśmy się tym, czy miasto jest duże czy też małe. Uważaliśmy, że to inwestor decyduje, gdzie chce się ulokować.

Używaliśmy hasła: „Nowa Sól – Najlepsze miejsce do inwestowania na świecie”. To się sprawdziło. Powstały dwie strefy, jedna 100-hektarowa, praktycznie zapełniona, i druga – 100 ha – która systematycznie się zapełnia. Dalej będziemy robić swoje, we współpracy z obecnym senatorem Tyszkiewiczem.

Jeśli chodzi o pozyskiwanie inwestorów, to prezydent był klasą samą w sobie. Nie znam drugiego takiego samorządowca, który miałby taką skuteczność w tej dziedzinie jak on.

""

Fot. mat. prasowe

regiony.rp.pl

Na co najczęściej zwracali – i zwracają – uwagę inwestorzy?

W pierwszej kolejności na pewno na lokalizację. My mamy niezłą lokalizację, jeśli chodzi o położenie. Jesteśmy niedaleko węzłów autostradowych. Chociaż np. Świebodzin ma lepszą – jest na skrzyżowaniu S3 i A2 – to potrafiliśmy naszą lokalizację nieźle „sprzedać”. A więc: umiejętność „sprzedania” miasta, jego potencjału i tych inwestorów, którzy już są i przyciągają kolejnych. Kolejna rzecz – przygotowanie terenów inwestycyjnych. Nie można po prostu ich mieć, trzeba w nie też zainwestować. My zaryzykowaliśmy, zainwestowaliśmy dziesiątki milionów złotych. Te tereny są gotowe na przyjęcie kolejnych inwestorów.

Na ile ważna jest kwestia mentalności w samym urzędzie miasta?

Mamy świetny zespół. To kolejny ważny element sukcesu w przyciąganiu inwestorów. Nasi współpracownicy perfekcyjnie obsługują inwestorów. Wszyscy inwestorzy, nawet ci, którzy nie wybrali ostatecznie Nowej Soli jako swojej lokalizacji – mówią, że takiej obsługi nie ma nigdzie. Nie chodzi o to, by było nastawienie „proszę złożyć pismo”, tylko „w czym i jak mogę pomóc?”. Nasze drzwi są zawsze otwarte. Żaden samorządowiec, który chce osiągnąć sukces, nie może pracować w trybie od 7:30 do 15:30. Jeżeli ktoś chce tak pracować, to może o sukcesie zapomnieć. My pracujemy 12–14 godzin na dobę. Zawsze można znaleźć moment na przyjęcie kogoś. Nie ma czekania. Jeśli jest sygnał, to dostosowujemy kalendarz. Tak było za prezydenta Tyszkiewicza – i tak jest teraz.

Co pana teraz jako samorządowca martwi, gdy pan spogląda na 2020 rok?

Kończy się stara perspektywa unijna, będzie pewien okres rozruchu nowej perspektywy. Tu będzie pewne spowolnienie, które nie jest dobre. Ale nie zależy to od nas – jak pan wie, programy operacyjne przygotowywane są z poziomu krajowego, a później wojewódzkiego.

CZYTAJ TAKŻE: Senatorowie będą się upominać o budżety lokalne

Ale to jest naturalne. My, przeżywając już kolejną zmianę perspektywy, wiemy, że pewne spowolnienie nastąpi. Wiemy, że lata 2020 i 2021 będą okresem zamykania pewnych tematów. To naturalne. To jeśli chodzi o środki unijne. Cieszy, że są nowe programy rządowe, z których bezwzględnie chcemy korzystać, jak Fundusz Dróg Samorządowych – mocne rozwinięcie programu, który istniał w latach poprzednich. Infrastruktura nadal będzie ważna. Wiemy, w jakim kierunku będzie iść Polska – jesteśmy po wyborach na szczeblu centralnym. W samorządzie potrzebne są stabilizacja, jasna perspektywa i dostosowanie się do reguł gry. Tu będzie większa szansa na to, by się do tych reguł dostosować. Ja mam taką zasadę, że samorząd jest od realizacji zadań dla mieszkańców, a nie od kontestowania pewnych rzeczy. Ja niczego nie kontestuję, tylko dostosowuję się do realiów i skutecznie działam.

Jest też trend, by polityka wchodziła do samorządów.

Jestem tego totalnym przeciwnikiem. Kierunek chodnika nie ma barw politycznych. Nowa Sól jest skuteczna, bo w Nowej Soli nie ma polityki w samorządzie. Mamy 17 na 21 radnych w radzie miasta i 11 na 21 radnych w radzie powiatu. To ewenement. To komitet obywatelski, skupiający ludzi o przeróżnych poglądach. My nie rozmawiamy o ideologii, tylko o tym, jak skutecznie i konsekwentnie realizować zadania dla mieszkańców miasta.

Po 17 latach prezydentury Wadima Tyszkiewicza w Nowej Soli teraz pan przejął władzę w mieście. Na ile to trudne zadanie?

Przez te 17 lat ściśle współpracowałem z prezydentem Tyszkiewiczem jako jego zastępca. Wyobrażenie o tym, jak działa miasto, jak się nim zarządza, o formule jego działania – już miałem. Uczciwie powiem: by móc wiarygodnie odpowiedzieć na pana pytanie, potrzeba, aby minęło około pół roku na tym nowym stanowisku. Aby w pełni opisać, na ile funkcja prezydenta różni się od funkcji wiceprezydenta – poza oczywistościami, jak kwestie reprezentacyjne. Ale powiem też tak: prezydent Wadim Tyszkiewicz przez 17 lat swojej pracy tak wysoko postawił poprzeczkę, że doskoczenie do niej nie będzie łatwe. Jednak uwielbiam wyzwania.

Pozostało 92% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Dyskusje
Jerzy Buzek: Zohydzanie Polakom Zielonego Ładu to cynizm
Dyskusje
10 tys. zł za krótki film. Startuje 9. edycja konkursu #63sekundy
Dyskusje
Zygmunt Berdychowski: Potrzebne jest nowe otwarcie
Dyskusje
25 lat samorządu województw. Co się udało, co przyniesie przyszłość?
Dyskusje
Prezydent Lublina: Robimy to, co do nas należy