Jaki jest plan na zmianę Senatu? Czy taki plan w ogóle jest?
Zygmunt Frankiewicz, były prezydent Gliwic: Obydwaj jesteśmy wciąż członkami zarządu Związku Miast Polskich. Wywodzimy się z samorządu, pracowaliśmy w nim bardzo długo, myślę, że w zaangażowany sposób. Naszym celem jest reprezentowanie samorządu w Senacie. Chcemy, by Senat stał się przyczółkiem do stanowienia prawa, na które czekają samorządy. To prawo nie jest potrzebne jakiejś grupie, ale całej Polsce. Słaby samorząd to słaba Polska. W samym tylko Związku Miast Polskich mamy przygotowane w tej chwili paręnaście projektów ustaw, które mogłyby być wniesione do laski marszałkowskiej bardzo szybko. Mam nadzieję, że szybko uda się do tych projektów przekonać większość senacką. To nie są projekty kontrowersyjne. Gdy ta inicjatywa zostanie podjęta i przegłosowana, to będzie musiał zająć się nią Sejm. Gdy tak się stanie, sprawa będzie musiała być merytorycznie przedyskutowana. Nie będzie o niej cicho.
Wadim Tyszkiewicz, były prezydent Nowej Soli: My chcemy zmian, zarówno samorządowcy, jak i opozycja. Pozornie wygląda na to, że PiS jest bardziej skonsolidowany, jeśli chodzi o większość w Senacie, ale tylko pozornie. Po tej drugiej stronie 51 senatorów tworzy jednak dość zgrany zespół. Ja bym się o tę większość nie obawiał. Tak jak powiedział Zygmunt Frankiewicz, idziemy do Senatu, by realizować wizję izby samorządowej. Ja tylko przypomnę, w 1981 w trakcie pierwszego zjazdu Solidarności była mowa o tej izbie. Dlaczego? Parlament stanowi prawo, ale tak naprawdę życie toczy się w samorządzie. My, samorządowcy, naprawdę wiemy, co najbardziej boli Polaków. My rozwiązujemy ich problemy na co dzień. Nie tylko dziury w drogach, ale też pomoc społeczna, socjalna. Szkoły. Całe życie toczy się w samorządach.
Myślę, że silna reprezentacja samorządów w parlamencie – Sejm to jedno, a Senat to drugie – jest bardzo potrzebna i będzie z korzyścią dla całej Polski.
A co jest konkretnie w tym pakiecie legislacyjnym na start?