Obecne konflikty pomiędzy władzą centralną a samorządami szkodzą wszystkim. Bez ustępstw nie da się tego załagodzić – mówi Tadeusz Zysk, wydawca, kandydat na prezydenta Poznania w wyborach samorządowych w 2018 r., kandydat na posła z listy PiS.
Czy rząd dziś walczy z samorządem?
Ja mam swoją teorię i tym powinien się zająć następny rząd, że sytuacja, z którą mamy do czynienia obecnie, ma swoje źródła w samych założeniach, na jakich powstawał samorząd po zmianie ustroju i kontrolowanej przegranej komunistów. Moim zdaniem wtedy pojawiło się przekonanie, że tak naprawdę komuniści nigdy nie oddadzą władzy centralnej, więc zbudujmy wolność na poziomie samorządowym. Zatem samorząd powstawał w kontrze do władzy centralnej. A jednocześnie twórcy reformy samorządowej korzystali z najlepszych światowych wzorców i system, który stworzyli, był naprawdę dobry. I ta opozycyjność obu ośrodków teraz zaczyna się mścić. Mieliśmy do czynienia z silnymi prezydentami miast czy burmistrzami, którzy – przez brak ograniczenia kadencyjności – mieli czas, żeby zbudować sobie naprawdę silną pozycję, i słabym państwem, które jednak miało swoje oczekiwania i pieniądze na różne zadania realizowane przez samorządy. To tworzyło naturalne pole do konfliktów. Stąd prędzej czy później będzie musiało dojść do wypracowania takiego systemu, w którym oczywiście nadal będą istniały napięcia pomiędzy tymi dwoma ośrodkami, bo są one nieuniknione, ale pozycja prezydentów czy marszałków i władz centralnych będzie bardziej wyrównana. Bo obecne konflikty ewidentnie szkodzą wszystkim. Mamy przecież władze centralne, które realizują wolę wyborców, a przecież ona dotyka także poziomu samorządowego. Tym problemem powinien zająć się następny rząd.
A co, jeśli wola wyborców na szczeblu centralnym rozmija się z wolą wyborców na poziomie lokalnym?