Jak podał Business Insider Polska, inwestycje dotyczące wałów powodziowych zmniejszyły się za rządów PiS. Realizowano prace na odcinkach średnio 27–64 km rocznie, w porównaniu z średnio 216 km rocznie za rządów PO–PSL. PiS oddawał za to więcej zbiorników wodnych. Sztandarowa inwestycja – zbiornik Racibórz Dolny – rozpoczęła się jednak jeszcze w 2013 r., czyli za rządu Donalda Tuska.
Sam zbiornik – suchy polder o powierzchni 26 km kw., z 11-metrową zaporą, mogący pomieścić 185 mln m sześc. wody – został oddany w 2020 r. Nad jego koncepcją zaczęto zastanawiać się ponad 100 lat temu, po przejściu katastrofalnej powodzi w 1880 r., natomiast pierwsze dotyczące go opracowania z lat 60. XX wieku zakładały zalanie doliny Odry od Raciborza do Bohumina, na obszarze od 71 km2. do 102 km2. Wówczas skala przedsięwzięcia okazała się jednak zbyt wielka i inwestycja musiała długo czekać. Tydzień temu po raz pierwszy zdecydowano się na jej wykorzystanie.
Jeszcze w 2003 r. wzmocniono ochronę przeciwpowodziową na Nysie Kłodzkiej, która wpada do Odry około 60 km przed Wrocławiem. W samym Wrocławiu zmodernizowanych zostało blisko 38 km Odry i kanałów, przebudowano 60 km wałów przeciwpowodziowych. Na początku dekady Wody Polskie finalizowały inwestycje w infrastrukturę przeciwpowodziową m.in. na Żuławach, Śląsku i Podkarpaciu. Z kolei na Dolnym Śląsku remontowany był suchy zbiornik przeciwpowodziowy Bolków czy zbiornik Przeworno mający wzmocnić ochronę gmin Przeworno i Strzelin. Należałoby teraz oczekiwać, że po obecnej powodzi inwestycji w zabezpieczenia przeciwpowodziowe będzie więcej, by zmniejszyć ryzyko zalania w przyszłości.
Duże problemy na drogach krajowych po tegorocznej powodzi
Obok odbudowy zniszczonych miejscowości jedynym z priorytetów będzie teraz odbudowa infrastruktury transportowej. Po powodzi w 2010 r. łączne straty na sieci dróg krajowych szacowano na ponad 900 mln zł, a na drogach wojewódzkich – na 500 mln zł. Jak informował Polski Kongres Drogowy, łączna wartość zniszczeń związanych z infrastrukturą drogową, także tą lokalną, sięgnęła 4,2 mld zł. Teraz sieć dróg ekspresowych i autostrad pozostaje przejezdna, nie ma na niej zniszczeń ani uszkodzeń, ale na drogach krajowych pojawiły się duże problemy. Najpierw w województwach opolskim, śląskim oraz dolnośląskim, potem, wraz z falą powodziową, pojawiły się w województwie lubuskim. – Tam, gdzie woda opada, oceniany jest stan techniczny dróg i obiektów, szacowane są szkody, a następnie planowane naprawy – informowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
W zalanych miastach infrastruktura drogowa będzie w znacznym stopniu nie tyle naprawiana, ile odtwarzana. Z kolei na sieci dróg krajowych w wielu miejscach jezdnia została podmyta, trzeba naprawiać także podbudowę drogi. Konieczna będzie naprawa lub odbudowa mostów: na drodze krajowej nr 40 w Głuchołazach wezbrana rzeka zerwała nie tylko tymczasowy most, ale także konstrukcję nowej przeprawy. – Cała zniszczona infrastruktura zostanie przywrócona – zapowiada GDDKiA. Jednak potencjalne koszty i zakres przyszłych napraw są wielką niewiadomą, bo zagrożenie powodziowe nie minęło.