Najlepiej przezimować z rowerem nad Atlantykiem

Zimą nie trzeba już szukać rowerowych azylów w Afryce czy południowej Azji. Na zachodzie Europy w dwóch kółkach zadurzyła się Portugalia.

Publikacja: 01.01.2023 16:18

Portugalia szybko nadrabia stracone lata. Chce stać się jedną z rowerowych potęg Europy

Portugalia szybko nadrabia stracone lata. Chce stać się jedną z rowerowych potęg Europy

Foto: Shutterstock

Recepcjonista w hotelu dwukrotnie w ciągu naszego pierwszego poranka tutaj zdążył oznajmić ponuro: mamy tu teraz zimę. Ale wyjąwszy pustkę w tym atlantyckim kurorcie, można by z powodzeniem zrozumieć, gdyby ktoś tego nie zauważył. Na przejażdżkę wychodzimy w krótkich rękawkach – relacjonował reporter brytyjskiego magazynu „Cyclist” z portugalskiego Algarve. – Zresztą, nie przyjechaliśmy bić jakichś rekordów, w końcu to grudzień. Chodzi tylko o to, by pojeździć w słońcu, robić przystanki w kameralnych lokalnych kafejkach i zjeść lunch złożony z lokalnych przysmaków – dodawał.

Tegoroczny grudzień wydawał się być idealnie do tego celu przystosowany. W niektóre popołudnia temperatura dochodziła do 20 stopni Celsjusza, co było optymalną temperaturą zarówno dla treningów, jak i krajoznawczych wycieczek po okolicy. Nocami spadała o jakieś 10 stopni, co z kolei gwarantowało, że nie obudzimy się w świecie, w którym każdy krok grozi wywrotką i bolesnymi stłuczeniami. Dla rowerzysty to warunki idealne – i nic dziwnego, że Portugalia przeżywa obecnie renesans miłości do dwóch kółek.

Odbić się od dna

Nie zawsze tak było. – Na pierwszy rzut oka Portugalia nie jest oczywistym wyborem, gdyby ktoś chciał wskazać „rowerowy naród”. Ale to tylko pierwszy, bardzo powierzchowny rzut oka – pisze na swoim blogu Bernardo Campos Pereira, portugalski architekt i planista w zakresie mobilności, a także doradca tamtejszych decydentów w tym zakresie.

Pereira przypomina, że były czasy, gdy co drugi przejazd po portugalskich drogach odbywał się na rowerze – to oczywiście lata 50., zanim motoryzacja zeszła pod strzechy. Spadki w kolejnej dekadzie były potężne: w 1960 r. było to już 34 proc. przejazdów, w 1965 r. – 17 proc., a w 1970 r. – 8 proc. Innymi słowy, Portugalczycy w latach 60. masowo przesiedli się do czterech kółek, co z kolei pociągało za sobą zwiększenie ryzyka dla rowerzystów. Ciut więcej niż dekadę temu – w 2011 r. – trend w zasadzie sięgnął dna: udział przejazdów rowerowych w codziennym transporcie dobił mikrego 0,5 proc.

Od tamtej pory ten iberyjski kraj próbuje odrobić straty. W 2019 r. przyjęto Narodową Strategię Aktywizacji Mobilności Rowerowej (ENMAC 2020–2030), która m.in. zakłada wybudowanie 8 tys. kilometrów nowych ścieżek i tras rowerowych do końca obecnej dekady, wprowadzenie jazdy na rowerze jako dodatkowego, nieobowiązkowego przedmiotu zajęć w szkołach, włączenie ubezpieczenia dla rowerzystów do ubezpieczeń uczniowskich, promocję usług branży rowerowej itp. W sumie około pięćdziesięciu zmian w mniej lub bardziej istotnych przepisach z rozmaitych obszarów.

Do tego można też dodać decyzję, przegłosowaną pod koniec ubiegłego roku: od 1 stycznia 2023 r. VAT na rowery zostanie obniżony do minimalnej możliwej stawki, wynoszącej 6 proc. Jak podkreśla Europejska Federacja Cyklistów, daje to oszczędności rzędu kilkuset euro w przypadku tak popularnych ostatnio elektrycznych rowerów. Nie wspominając o tym, że może być niemałym impulsem dla rozwoju mobilności rowerowej i wsparciem dla lokalnego przemysłu, o czym jeszcze za chwilę.

Ziarno może paść na żyzną glebę, bo portale dedykowane miłośnikom dwóch kółek i tak są pełne zachwytów nad Portugalią. „Niezwykle zróżnicowany kraj: od wypełnionych roślinnością dolin, po poszarpane grzbiety gór i dzikie wybrzeża. To bardzo przyjazny rowerzystom kraj, co oznacza mnóstwo dobrze skomunikowanych i utrzymanych ścieżek i szlaków dla cyklistów na każdym poziomie umiejętności. Kierowcy odnoszą się do nich przyjaźnie i z uwagą, choć w miastach należy zawsze zachowywać się z dodatkową ostrożnością” – pisze jeden z nich.

Ukryty raj

Pod względem regionalnym Portugalczycy postawili na cyklistów w sąsiedztwie dwóch największych ośrodków kraju. Kontynentalnym zapleczem Lizbony jest region Alentejo, zaś na wschód od Porto rozciąga się dolina Douro. Nieco na południe od tego drugiego miasta znajdziemy też nieco mniejszy ośrodek, Aveiro, gdzie swoją siedzibę ma Portugal Bike Value – trzeci pod względem wielkości producent rowerów w Europie i największy pracodawca w tej branży. I jak przystało na siedzibę takiej firmy – w tym regionie liczba przejazdów rowerem w całej mobilności mieszkańców waha się między 10 a 17 proc., znacznie powyżej krajowej średniej.

Olbrzymiego skoku pod względem infrastruktury rowerowej dokonała w ostatniej dekadzie Lizbona. Długość tras przystosowanych dla dwóch kółek uległa niemal potrojeniu, wprowadzono rowery miejskie, wydzielono miejsca parkingowe, logistykę dostosowano też do tego, by rowerzyści mogli wygodnie dotrzeć do najbardziej zatłoczonych części miasta. – Przebudziły się też przedmieścia miasta – zauważa Pereira, wskazując, że jedną z największych transportowych bolączek miasta były przejazdy mieszkańców suburbiów do metropolii.

Ale symbolem zmian jest wspomniane już Algarve, najdalej na południe wysunięty region Portugalii, nieco poniżej Alentejo. – Algarve było na czele portugalskiej rowerowej rewolucji od samego jej początku. To tam uruchomiono, najpierw 220-kilometrowy odcinek, The Atlantic Coast Route – trasy liczącej dziś 920 km – wskazuje Pereira. O tym, że zima to w Algarve pojęcie umowne, może też świadczyć fakt, że w połowie lutego organizowana jest tu najważniejsza doroczna impreza rowerowa: wyścig Volta ao Algarve, konkurencja na trasie liczącej niespełna 800 km, podzielonej na pięć etapów. W zbliżonych terminach organizowane są dwa inne wydarzenia, dziś już o wymiarze międzynarodowym: The Gravel Challenge Albufeira i Ride Across Algarve.

W kontynentalnej Europie w sezonie zimowym niewiele może się równać z ofertą Portugalczyków. Część znawców z branży wskazuje jeszcze na hiszpański region Costa Almeria w Andaluzji – ale ma on też nieco inną specyfikę. Jest mniej zróżnicowany, nieco monotonniejszy, a zarazem w mniejszym stopniu przystosowany dla turystów, co oznacza uboższą ofertę – od noclegów po gastronomię. Dlatego to właśnie Algarve – czy szerzej: Portugalia – uchodzi za „ukryty raj” cyklistów.

Recepcjonista w hotelu dwukrotnie w ciągu naszego pierwszego poranka tutaj zdążył oznajmić ponuro: mamy tu teraz zimę. Ale wyjąwszy pustkę w tym atlantyckim kurorcie, można by z powodzeniem zrozumieć, gdyby ktoś tego nie zauważył. Na przejażdżkę wychodzimy w krótkich rękawkach – relacjonował reporter brytyjskiego magazynu „Cyclist” z portugalskiego Algarve. – Zresztą, nie przyjechaliśmy bić jakichś rekordów, w końcu to grudzień. Chodzi tylko o to, by pojeździć w słońcu, robić przystanki w kameralnych lokalnych kafejkach i zjeść lunch złożony z lokalnych przysmaków – dodawał.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Metrorower nie powinien mieć żadnych granic
Transport
Nie ma zgody na plany poszerzenia dolnośląskiego odcinka autostrady A4
Transport
Kolej wyda 5 mld zł na zwiększenie liczby pociągów i skrócenie czasów podróży na Śląsku
Transport
Kuszenie wyborców wizją bezpłatnej komunikacji miejskiej. Czy to zadziała?
Materiał partnera
Dolny Śląsk inwestuje w kolejne nowe pociągi