ZR: Wasza fundacja powstała razem z samorządami. Jak w perspektywy prawie 30 lat widzicie rozwój demokracji lokalnej? Macie nadal dużo roboty, by go wspierać?
Cezary Trutkowski: W fundacji mamy mnóstwo pracy, co rok szkolimy 40 tys. osób z różnych zagadnień funkcjonowania samorządów. Patrząc z tego punktu widzenia, możemy ocenić, że mamy w Polsce, w odróżnieniu od wielu krajów byłej Europy postsowieckiej, lokalną kadrę urzędniczą o wysokich i systematycznie rozwijanych kompetencjach. Ale czym innym jest sprawne zarządzanie bieżącymi sprawami, przykładów dobrze zarządzanych samorządów dostarcza nam każda podróż po Polsce, a czym innym demokracja lokalna, której stan w mojej ocenie jest niepokojący.
Dlaczego niepokojący?
Po pierwsze, wciąż niskie poczucie wpływu mieszkańców na sprawy lokalne. Przez 30 lat odnotowaliśmy olbrzymi postęp, od kilkunastu procent osób na początku lat 90., które sądziły, że mają wpływ na sytuację w ich gminie czy mieście, do ponad 50 proc. obecnie. Ale nadal mamy z tym problem w niemalże połowie jednostek samorządowych. Druga, niezwykle ważna sprawa, to kwestia swobody i autonomii działania samorządów, która w sposób bardzo konsekwentny przez wiele rządów jest ograniczana. Prof. Jerzy Regulski, założyciel Fundacji, zawsze podkreślał, że im silniejsze są resorty, tym słabsza demokracja lokalna, i na odwrót: im silniejsza demokracja lokalna, tym słabsze resorty.
Teraz te tendencje stały się bardziej widoczne?