Miejsce woj. śląskiego nie jest żadnym zaskoczeniem. Od lat jest on liderem w rankingu atrakcyjności inwestycyjnej, a jego przewaga nad innymi jest tak duża, że zapewne i w przyszłości nic szybko się nie zmieni.
Śląsk wygrywa m.in. dlatego, że inwestor, który rozpoczyna tam działalność ma pod ręką ogromne zasoby rynku pracy – zarówno jeśli chodzi o doświadczonych pracowników przemysłu, specjalistów, czy absolwentów uczelni wyższych. Dla porównania, Mazowsze zajmuje pod tym względem trzecią pozycję od końca. Rzesza osób, których można rekrutować do pracy, jest co prawda także ponadprzeciętnie duża, brakuje jednak wykwalifikowanych pracowników, a wynagrodzenia są bardzo wysokie. Mocną stroną Śląska jest także „dostępność" transportowa – gęsta sieć drogowa, bliskość zachodniej granicy, czy rozwój lotniczych przewozów pasażerskich.
O drugie miejsce walczą ze sobą od lat Mazowsze i Dolny Śląsk. W tym roku wygrało Mazowsze. Przesądziło o tym m.in. większa aktywność władz województwa w pozyskiwaniu inwestorów oraz jeszcze lepsza ocena (niż w ub. rok) pod względem chłonności rynku. Dzięki Warszawie, siła nabywcza gospodarstw domowych i tak jest najwyższa w kraju, a ostatnio znowu wzrosła bardziej niż średnia w Polsce.
Województwo podlaskie, i w tym roku, okazało się regionem o najniższej atrakcyjności inwestycyjnej, ale niewiele lepiej jest w woj. lubelskim. Podlasie zajmuje ostatnie miejsce w trzech kategoriach na osiem, a w dwóch zajmuje trzecie miejsce od końca. Generalnie regiony Polski Wschodniej nie radzą sobie najlepiej.
- To, że atrakcyjność inwestycyjna danego regionu jest niższa niż innych, nie oznacza, że władze nie mogą przygotować interesującej oferty, czy że jest w ogóle przez inwestorów omijany - podkreśla Marcin Nowicki z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.