Choć wpływy do kasy samorządów w 2011 r. wzrosły, trudno to nazwać dobrym wynikiem. 5,2 proc. to tylko odrobinkę więcej niż w 2010 r. (5,1 proc.), a przecież gospodarka rozwijała się znacznie szybciej.
Co więc poszło nie tak? Przede wszystkim gminy, miasta czy powiaty nie dostały tyle dotacji z UE, ile oczekiwały. Jeszcze na początku roku liczyły, że będzie to 20,6 mld zł, wraz z upływem czasu kalkulacje spadły do 15 mld zł, a i tak skończyło się na 13,2 mld zł. Kiepsko też szło samorządom pozyskiwanie dochodów z majątku. Pierwotnie oczekiwały 8,8 mld zł, a do budżetów wpłynęło 6,4 mld zł. To przede wszystkim efekt zastoju na rynku nieruchomości. Inwestorzy nie garną się do kupowania gruntów czy budynków, co oznacza, że ze sprzedaży majątku samorządy uzyskały ok. 3,5 mld zł, o 4 proc. mniej niż w 2010 r.
Problemy z realizacją planu dochodów spowodowały, że kilka gmin, zwłaszcza tych mniejszych, przekroczyło nawet ustawowy limit zadłużenia (60 proc. dochodów po odliczeniu zadłużenia na projekty współfinansowane w UE).
Dla równowagi trzeba też dodać, że z kilku źródeł dochody płynęły szerokim strumieniem. Przykładowo samorządy korzystały na świetnej kondycji przedsiębiorstw, bo wpływy z podatku CIT okazały się o ponad 8 proc. lepsze niż plan z początku roku i aż o 12 proc. wyższe niż rok wcześniej. Pozytywnie zaskoczyły też przychody z opłaty eksploatacyjnej oraz dotacje celowe (z budżetu państwa czy od innych jednostek publicznych). Dochody z PIT co prawda szły mniej więcej zgodnie z planem, ale za to były aż o 9,4 proc. wyższe niż rok wcześniej; podobnie z podatkiem od nieruchomości – 7,5-procentowy wzrost.
Za to wydatki wszystkich samorządów wzrosły w 2011 r. w porównaniu z 2010 r. o 2,2 proc. To sytuacja dosyć szczególna, ponieważ w ostatnich trzech latach wydatki rosły znacznie szybciej niż dochody. Tak niska dynamika wydatków oznacza początek końca boomu inwestycyjnego. Wydatki prorozwojowe w 2011 r. to ok. 42 mld zł, rok wcześniej – 44,4 mld zł. Najbardziej inwestycje ścięły gminy i powiaty (o ponad 10 proc.), miasta na prawach powiatu – niewiele, a województwa nawet zwiększyły (o 11,3 proc. rok do roku).