W sumie od końca 2002 r. do marca 2011 r. w Polsce przybyło ok. 300 tys. mieszkańców, czyli 0,8 proc. – wynika z najnowszych danych GUS opartych na wynikach Narodowego Spisu Powszechnego. . W niektórych jednak gminach przyrost był znacznie bardziej imponujący. Rekordzistą jest gmina Dobra Szczecińska, gdzie w tym okresie liczba ludności wzrosła aż o 80 proc. – z 9,5 tys. osób do 16,8 tys. osób.
Gmina, jak sama nazwa wskazuje, jest położona blisko Szczecina, i jak się okazuje, jest ulubionym kierunkiem migracji mieszkańców stolicy województwa. Bo to właśnie podmiejskie miejscowości, położone w tzw. wianuszku metropolii, najbardziej zyskują na zmianach demograficznych. Doskonale to widać w Wielkopolsce. W takich gminach niedaleko Poznania jak Dopiewo, Komorniki, Rokietnica w ciągu dziesięciu lat lokalna społeczność zwiększyła się o ok. 60 proc.
Do rekordzistów pod tym względem można też zaliczyć gminę Osielska i i gminę Białe Błota z woj. kujawsko-pomorskiego (wzrost liczby mieszkańców odpowiednio o ok. 58 oraz 52 proc.) czy gminę Jabłonna pod Warszawą (55 proc.).
Zjawisko szybkiego wzrostu mieszkańców w gminach okalających stolicę występuje praktycznie we wszystkich regionach. Choć i są wyjątki, przykładowo w woj. podkarpackim i opolskim. W tym pierwszym to efekt polityki przejmowania przez Rzeszów przygranicznych miejscowości. Efekt jest taki, że w kilku okolicznych gminach skurczyła się i powierzchnia i liczba ludności np. w Tyczynie czy Krasne o ok. 25 proc.
Za to w Opolskiem od 2002 r. bardzo wyraźnie w ogóle ubywało ludzi ok. 4 proc. (najwięcej w Polsce). W gminie Cisek prawie 14 proc. – Ludzie młodzi wyjeżdżają nam za granicę – wyjaśnia Jerzy Groeger, sekretarz gminy. – Jesteśmy rolniczym regionem, poupadało część przedsiębiorstw, nie ma pracy. Młodzież szuka szczęścia na Zachodzie i już tam zostaje – dodaje. W woj. opolskim mieszkańców ubyło aż w 61 gminach na 71 jednostek w ogóle, dla porównania – na Pomorzu na w zaledwie 18 na 123 gminy.