Obszary funkcjonalne to największe miasta i gminy, które je otaczają. GUS zbadał, jak wyglądają dochody tych samorządów. Badania dotyczą okresu 10 lat (2001–2011), dochody przeliczono na mieszkańca, więc można mówić o trendach dotyczących tempa wzrostu zamożności.
Okazuje się, że we wszystkich województwach obszary funkcjonalne są bogatsze niż reszta tych regionów. Różnica między dochodami per capita w ciągu 10 lat sięga od 7 proc. w woj. zachodniopomorskim i podkarpackim do 50 proc. w woj. dolnośląskim i 63 proc. na Mazowszu.
Obszary centralne swoje bogactwo zawdzięczają głównie metropoliom. Wielkie miasta są zamożniejsze od reszty regionu: od 7 proc. w przypadku Szczecina przez ok. 31 proc. dla Łodzi, 65 proc. dla Wrocławia po 115 proc. dla Warszawy. Ale już gminy metropolitalnego wianuszka już nie wszędzie są bardziej zamożne niż region. O wyższych dochodach można mówić w przypadku gmin otaczających Wrocław, Warszawę, Opole, Poznań, Szczecin, Kielce i dwa miasta z woj. lubuskiego. W pozostałych przypadkach dochody wianuszka są niższe niż średnia regionu.
Zaskoczeniem są wyniki porównania dynamiki dochodów per capita między 2001 i 2011 r. Okazuje się, że zamożność obszarów funkcjonalnych nie we wszystkich województwach rośnie najszybciej w regionie. W woj. dolnośląskim dochody obszaru centralnego wzrosły w ciągu 10 lat o 134 proc., a pozostałych gmin o 96 proc., w woj. podlaskim – odpowiednio 143 i 115 proc. Odwrotna jest sytuacja w Zachodniopomorskiem: obszar centralny „urósł" o 73 proc., a reszta regionu o 114 proc. oraz w Lubuskiem – odpowiednio – 75 i 105 proc.
W bardzo różnym tempie bogacą się metropolie i ich wianuszki. Wrocław, Białystok, Trójmiasto, Kielce rosną znacznie szybciej niż ich najbliższe otoczenie; Rzeszów, Gorzów Wielkopolski, Zielona Góra, Częstochowa – znacznie wolniej. W innych regionach można mówić o prawie równym tempie wzrostu. – Nie ma powodu, aby w długim okresie centra rosły systematycznie szybciej lub wolniej od najbliższego otoczenia – komentuje Tomasz Kaczor z Instytutu Prevision. – Nie bez powodu używamy określenia obszary funkcjonalne – funkcjonują one razem, są jak dwie części jednego ciała. Bariery hamujące przepływ aktywności gospodarczej między nimi są na tyle niskie, że gdyby gdzieś zaczęło się mocno poprawiać, natychmiast nastąpi przepływ ludzi, firm do tego miejsca. Bez szokowych zmian nie zmienią się relacje dotyczące zamożności – dodaje.