Subwencja oświatowa ma wzrosnąć o 4,8 proc. – do 38,7 mld zł. Cały wzrost zostanie skonsumowany przez podwyżki na nauczycieli. W wrześniu tego roku wynagrodzenia w oświacie wzrosły o 7 proc., we wrześniu przyszłego roku mają się zwiększyć o kolejne 3,8 proc. Samorządowcy podkreślają, że subwencja powinna być wyższa, ponieważ co roku dokładają na zadania oświatowe ok. 30 proc. ze swoich budżetów, choć powinno pokrywać je państwo.
Z kolei dotacje na zadania zlecone w przyszłym roku mają wynieść 14,7 mld zł (o 2,7 proc. więcej niż w 2011 r.), dotacje celowe - 17,6 mld zł (2,2 proc.), a pozostałe subwencje – 11,5 mld zł (0,6 proc.). W sumie przekazy z budżetu centralnego do budżetów lokalnych z tych tytułów mają być większe o ok. 830 mln zł.
Zdaniem samorządów to niewiele. Tym bardziej, że rząd nie zabezpieczył środków na najważniejsze nowe zadanie jakie ma być od początku roku realizowane przez gminy i powiaty. Chodzi ustawę o pieczy zastępczej. Przewiduje ona m.in. że starostowie będą powoływać organizatorów rodzin zastępczych, a w gminach pojawić się mają asystenci rodzin, które maja problemy. – Ustawa wprowadza w zasadzie nowy pion administracji, na jego stworzenie potrzebne jest co najmniej miliard złotych - mówi Marek Wójcik, dyrektor biura Związku Powiatów Polskich. – Ale ustawa w żaden sposób nie wskazuje, skąd mamy wziąć na to pieniądze – denerwuje się Wójcik.
Z projektu ustawy budżetowej można wnioskować, że samorządy mogą nowe zadanie sfinansować... z większych wpływów podatkowych. Tylko z tytułu podatku PIT dochody JST mają wzrosnąć aż o 9-10 proc. To bardzo duża dynamika, tyle że w obliczu nadchodzącego spowolnienie gospodarczego mało kto uważa ją za realną.
Samorządowy przewidują też problemy z realizacją przepisów o żłobkach. Generalnie wynika z nich, że żłobków ma być więcej i mają być bardziej dostępne finansowo. Tymczasem gminy, które od trzech lat intensywnie inwestują w infrastrukturę, na miękkie projekty nie mają już oszczędności. Rząd odpowiada, że mogą przecież sięgnąć po fundusze unijne .