– Samorząd to nie przedsiębiorstwo, które ma całą paletę dostępnych działań w reakcji na kryzys. Firma może przestawić się na inną produkcję, znaleźć nowych klientów, zmienić rynki zbytu, zwolnić pracowników itp. Gmina, samorząd, ma określone ustawowo zadania do wykonania i nie może tak po prostu zrezygnować z części z nich, by dostosować się do sytuacji spowolnienia gospodarczego – podkreślał prof. Michał Kulesza, twórca reformy samorządowej, partner w Kancelarii Zakrzewski, Domański, Palinka, rozpoczynając debatę „Jak ratować finanse samorządów?".
Rośnie bagaż obciążeń
Samorządy mają coraz większe problemy. Jak obliczył zespół prof. Wojciecha Misiąga, w latach 2008–2011 dochody własne samorządów wzrosły nominalnie tylko o 7 proc. (w poprzednim czteroleciu o 57 proc.), a realnie spadły o 2,3 proc. (po uwzględnieniu wskaźników inflacji). Powodem tego było przede wszystkim obniżenie stawek podatkowych w PIT i wprowadzenie ulgi prorodzinnej. Jednocześnie rząd przekazywał samorządom coraz więcej zadań bez zapewnienia w całości ich finansowania. Na to nałożył się wielki wysiłek inwestycyjny związany z prefinansowaniem i zapewnieniem wkładu własnego na wykorzystanie funduszy UE, co skutkowało wzrostem zadłużenia.
Teraz samorządy, z tak wielkim bagażem, muszą sprostać dwóm kolejnym wyzwaniom. Spowolnieniu gospodarczemu, które ponownie uszczupla ich dochody, i dostosowaniu do nowych wskaźników zadłużenia (od 2014 r.), które wymusza poważne oszczędności.
– Czy w obecnym systemie samorządy są w stanie przetrwać? – pytał prowadzący dyskusję Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej". Przedstawiciele samorządów zgodnie twierdzili, że konieczne są zmiany, które zatrzymają pogłębianie się systemowej nierównowagi w finansach gmin, miast, powiatów i województw. – Za zadaniami, jakimi jesteśmy obarczani, muszą iść pieniądze – apelował Andrzej Jakubowski, wicemarszałek woj. zachodniopomorskiego. Tu konieczna jest rewolucja, tym bardziej że jak zauważył Kulesza, nawet przy realizacji części tzw. zadań własnych samorządy nie mają praktycznie żadnej samodzielności (np. w oświacie czy służbie zdrowia).
Prof. przypomniał też, że samorządy już wystąpiły do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy w Polsce jest przestrzegana zasada adekwatności, czyli mówiąc w skrócie, czy samorządy są wyposażane w dochody, które pozwalają na efektywne wykonywanie przypadających im zadań publicznych. Gdyby Trybunał orzekł po ich myśli, mogłoby to pomóc. Problem w tym, że nie istnieją mechanizmy sprawdzające, czy dochody są adekwatne do zadań, czy nie. – Istnieje coś takiego jak ocena skutków regulacji, czyli finansowe konsekwencje każdej wprowadzanej ustawy. Ale w moim przekonaniu podawane tam kwoty biorą się w 50 proc. z czystego, artystycznego patrzenia w sufit – mówił Kulesza.