Ponad 80 nowych posłów i senatorów nadchodzącej kadencji parlamentu będzie mogło pochwalić się doświadczeniem z pracy w samorządzie terytorialnym. Przede wszystkim na stanowisku radnego każdego szczebla samorządu, ale na Wiejską trafiło też kilku wicemarszałków, wiceprezydentów czy nawet prezydentów miast.
Ścieżki politycznego awansu
– To jest jak najbardziej logiczna droga kariery politycznej, gdy zaczyna się od najniższego szczebla w samorządzie, a potem stopniowo awansuje – mówi „Życiu Regionów” prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje, że wyniki tegorocznych wyborów pokazały, że szybkie kariery parlamentarne bez wcześniejszego doświadczenia w samorządzie, są zwykle drogą na skróty. – Takie debiutanckie projekty, jak Samoobrona, Ruch Palikota, Nowoczesna czy Kukiz’15, nie utrzymały się w Sejmie, bo nie miały struktur w terenie, nie były zakorzenione w samorządzie – wyjaśnia prof. Chwedoruk.
Nowi parlamentarzyści z samorządowymi korzeniami reprezentują bardzo różne opcje polityczne. Sporo jest ich z PiS – ok. 40 (z czego pięciu to senatorowie), w tym m.in. Kacper Płażyński (kandydat PiS na prezydenta Gdańska, b. gdański radny), Robert Bochenek (b. rzecznik rządu PiS, b. radny sejmiku małopolskiego) czy Jacek Ozdoba (wschodząca gwiazda PiS, b. warszawski radny).
Co jest bliskie sercu
Z kolei opozycja wprowadziła do parlamentu łącznie ok. 45 samorządowców (w tym 11 do Senatu). Wśród rozpoznawalnych nazwisk można wymienić choćby Zygmunta Frankiewicza (b. prezydenta Gliwic), Wadima Tyszkiewicza (b. prezydenta Nowej Soli), Janusza Gromka (b. prezydenta Kołobrzegu), Tomasza Trelę (b. wiceprezydenta Łodzi) czy Wojciecha Saługę (b. marszałka Śląska).
Czym zajmować się będą w parlamencie byli już samorządowcy? Czy pochłonie ich wielka polityka, czy może sprawy lokalne pozostaną bliskie ich sercu? Takie pytanie zadaliśmy kilkunastu osobom. Większość z nich, co nie jest zresztą wielkim zaskoczeniem, bez względu na barwy polityczne odpowiada, że nawet na Wiejskiej nie odwrócą się tyłem do swoich wyborców, czyli lokalnej społeczności.