Nadal największe zainteresowanie, ale i największe tempo korzystania ze środków dotyczy projektów infrastruktury transportowej. Dotyczy to RPO, w których co prawda w mniejszym stopniu niż poprzednio, ale jednak nadal możemy finansować projekty drogowe, a w większym kolejowym, jak też programu „Infrastruktura i środowisko 2014–2020" oraz programu „Polska wschodnia". Samorządy mogą też wciąż korzystać z dotacji na infrastrukturę społeczną, w tym służby zdrowia. Pozyskują także środki na ochronę środowiska, a więc m.in. na sieci wodociągowe czy kanalizacyjne. Dużą nowością, którą samorządy są bardzo zainteresowane, i to nas cieszy, są projekty poprawiające efektywność energetyczną, czyli np. termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej czy wykorzystanie odnawialnych źródeł energii.
Nawołuje pan do inwestowania, a nie tylko wydawania środków unijnych. Czy w przypadku samorządów można już mówić o przemyślanym inwestowaniu?
Za wcześnie na taką ocenę. Kwoty wydane przez samorządy są jeszcze zbyt niskie. Jeśli idzie o RPO, jest to dopiero 7 proc. przy kontrakcji na poziomie 42 proc. Wydaje mi się jednak, że samorządy zgadzają się z tym podejściem. Chcemy też zapewnić sprawniejszy system monitorowania wykorzystywania środków, szczególnie właśnie pod kątem ich inwestowania, a nie prostego wydawania. W tym celu chcemy wykorzystać potencjał urzędów wojewódzkich. Takiego potencjału w resorcie nie ma. Mamy zbyt mało kadr. Inwestowanie pieniędzy publicznych, czy to unijnych czy krajowych, to przedmiot naszej największej troski. Chodzi o to, aby dawały one efekt popytowy teraz, ale i efekt podażowy w dłuższym okresie i aby wpływały na zwiększenie konkurencyjności regionów.
Okres 2014–2020 to trudniejsze reguły niż w latach 2007–2013. Czy można uznać, że samorządy poradziły sobie z wyższą poprzeczką?
Jako kraj ten egzamin zdaliśmy. Dlatego że tempo wykorzystywania środków UE w tej perspektywie jest na podobnym poziomie jak w poprzednim okresie przy trudniejszych regułach, z którymi niestety większość krajów unijnych ma poważny problem. To jednocześnie pokazuje, że Polska mocno korzystająca z polityki spójności jest niewątpliwie liderem, gdyż dotychczas 1/3 wszystkich wypłat z Komisji Europejskiej za zrealizowane już projekty trafiła do naszego kraju. Natomiast jeśli już wewnątrz porównamy sobie poziom krajowy i regionalny, to w obecnej perspektywie, odwrotnie niż w poprzedniej, zdecydowanie lepiej z nowymi zasadami radzimy sobie w programach krajowych. Wykorzystujemy z nich pieniądze znacznie szybciej niż w latach 2007–2013. Natomiast samorządy województw wydają środki dwukrotnie wolniej, co przekłada się na wynik całego kraju. To jedno z naszych największych zmartwień. Są jednak bardzo duże różnice pomiędzy regionami. Mamy liderów, którzy są nimi nie tylko wśród programów regionalnych, ale wszystkich, łącznie z krajowymi. Należą do nich Pomorze, Wielkopolska, Dolny Śląsk czy Opolskie, a z drugiej strony mamy regiony, które bardzo odstają od średniej krajowej, którym wręcz w najbliższych miesiącach będzie groziło niewykorzystanie środków będących w ich dyspozycji.
Ile jeszcze potrwa proces kontraktacji, a więc objęcia umowami wszystkich środków UE z puli na lata 2014–2020?