Rząd próbuje naprawić Polski Ład. Jednym z pomysłów jest obniżenie od początku lipca dolnej stawki podatku od dochodów osobistych (PIT) z 17 do 12 proc. Zapowiedź ta wywołała jednak poważne zaniepokojenie władz samorządów. To dlatego, że mają one udział w dochodach państwa z PIT. Inaczej mówiąc, część pieniędzy z tego podatku trafia do kas gmin, powiatów i województw. Jest to przy tym solidny udział, bo nieco ponad połowa tego, co w ramach PIT państwu oddają podatnicy.
Tymczasem rząd oszacował skutki najnowszych zmian w tym podatku, przede wszystkim obniżki jego dolnej stawki do 12 proc., na przeszło 15 mld zł rocznie. Tyle mniej ma trafiać do kasy państwa. Łączny ubytek PIT dla wszystkich samorządów oszacowano na przeszło 7,8 mld w skali 2023 r. Rząd chce im to rekompensować poprzez zwiększenie części rozwojowej subwencji ogólnej.
Skarbnicy liczą straty
– Z punktu widzenia obywateli – podatników, przedsiębiorców, księgowych – to dobry kierunek. Uproszczenie rozliczeń podatkowych, ograniczenie niepewności i ryzyk związanych z odpowiedzialnością karno-skarbową były postulowane na każdym etapie prac i wdrażania reform Polskiego Ładu – komentuje dla „Życia Regionów” Izabela Kuś, skarbniczka Gdańska. Zauważa, że obniżona stawka PIT ma zastąpić likwidowaną ulgę dla klasy średniej. – Z punktu widzenia skarbnika jest to jednak zapowiedź kolejnego osłabienia i destabilizacji dochodów własnych miasta. Samorządy z obniżonymi wpływami wskutek wprowadzenia zmian w podatkach z tzw. piątki Kaczyńskiego i reform Polskiego Ładu, zmęczone pandemią, borykające się, jak każdy, z galopującą inflacją i rosnącymi stopami procentowymi od kredytów, zaangażowały się w bezpośrednią pomoc dla uciekinierów wojennych z Ukrainy, nie oglądając się na koszty – mówi Izabela Kuś. – I w pierwszą „miesięcznicę” rozpoczęcia wojny dowiedzieliśmy się, że to nie koniec naszych finansowych problemów – dodaje.
Zwraca uwagę, że obniżenie podatków od lipca może nie mieć skutków w bieżącym roku, ponieważ samorządy otrzymują PIT w równych ratach, od z góry obliczonej wysokości. – Jednak przewidywane na przyszły rok wpływy z PIT mogą zostać ponownie skorygowane w dół. Bez stałej rekompensaty, na przykład zwiększenia udziału jednostek samorządu terytorialnego w PIT, zamiast komunikowanego uzupełnienia subwencji, która nie jest stabilnym dochodem, przyszłoroczny budżet i prognoza finansowa na kolejne lata będą planem raczej na przetrwanie niż na rozwój – mówi skarbniczka Gdańska.
Podobnie widzi to Urząd Miasta Krakowa. – Procedowany projekt wprowadzający nowe rozwiązania podatkowe, będący kontynuacją programu Polski Ład, oznacza ubytki dla jednostek samorządu terytorialnego. Wprowadzony przez rząd mechanizm wyrównawczy nie rekompensuje strat będących skutkiem Polskiego Ładu. Przewidziane przez rząd rekompensaty nie pokrywają efektów zmian systemu podatkowego, co zresztą Kraków wielokrotnie podkreślał. Rządowa propozycja stabilizacji oznacza wymierny spadek wpływów w kolejnych latach, ponieważ nie uwzględnia szybko rosnących wynagrodzeń – czytamy w stanowisku przygotowanym dla nas przez Wydział Budżetu Urzędu Miasta Krakowa. – To wszystko sprawia, że Kraków, podobnie jak inne samorządy, będzie mierzyć się z bardzo trudną sytuacją, tj. będzie realizować budżet przy ograniczonych dochodach i równocześnie rosnących kosztach funkcjonowania samorządu. Wyzwanie będzie potęgować niepewność co do dalszego przebiegu pandemii oraz sytuacja geopolityczna. Przy braku adekwatnej do ubytków dochodów rekompensaty istnieje poważne ryzyko drastycznego ograniczenia wydatków budżetowych – ostrzegają krakowscy samorządowcy.